| « poprzedni wątek | następny wątek » |
21. Data: 2005-07-13 11:45:47
Temat: Re: Masturbacja, a niesmialosc...
Znajdź
> sobie dupie, nabuzuj się strasznie i kiedy będziesz wiedział, że ona jest
> gotowa, to zerżnij ja jak świnie.
:-/
To może lepiej odrazu do chlewni...
bleee
Pozdrawiam,
MAG
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
22. Data: 2005-07-13 16:12:23
Temat: Re: Masturbacja, a niesmialosc...Fioletowy Kot! napisał(a):
> No i mnie wkurwiłeś...
http://fun.from.hell.pl/2004-11-26/zaulek_onanistow.
jpg
Pzdr,
HS.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
23. Data: 2005-07-15 17:11:20
Temat: Re: Masturbacja, a niesmialosc...
Użytkownik "Nothingman" <nothingman86[usun_to]@poczta.onet.pl> napisał w
wiadomości news:daul42$t2h$1@news.dialog.net.pl...
> Witam!
>
> Mam 19 lat i jestem uzalezniony od masturbacji (robie to od 4-5 lat)...
> Walcze z tym, ostatnio postanowilem, ze wezme sie w garsc i juz 5 dni tego
> nie robilem i zamierzam wytrzymac, duzo, duzo wiecej...
>
> Zastanawia mnie jedno... Jestem bardzo niesmialy... i ciekawi mnie czy ma
> to
> zwiazek z masturbacja.... Jesli TAK to w jaki sposob? Zaczalem sie
> masturbowac, bo bylem niesmialy i zamkniety w sobie... Czy moze od tej
> czynnosci taki sie zrobilem???
>
> Ktos wie moze jak to sie wiarze? Lub ewentualnie niech podesle linka...
>
Może tak jak kaszel z chorobą. Chorujesz od kasłania czy kaszlesz od
choroby? Próbujesz się powstrzymać, łzy ci z oczu lecą, kręcisz się
niespokojnie, w końcu nie wytrzymujesz...
Zaczynasz kasłać. Do końca dnia czujesz do siebie wstręt i obrzydzenie.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
24. Data: 2005-07-16 14:24:39
Temat: Re: Masturbacja, a niesmialosc... ziemiomorze wrote:
> 'Zycie w czystosci', w przeciwienstwie do 'zycia w brudnosci' ma, jak mi sie
> wydaje, pomagac w rozwijaniu zycia duchowego
> [...]'skoro oni sa oswieceni i nie pukaja, to moze skoro ja pukac nie
> bede, to sie oswiece'.
Hm.. cos w tym jest, i w jednym i w drugim. No ale:
Po pierwsze - moze byc cos więcej, np. znacznie wiecej, albo bardziej
znaczacego, a Ty tego (podobnie jak ja) nie wiesz. A po drugie... e, nie
wazne.
nie wspomniane tez
1. Seks a osiagniecia (np. sportowe)
2. Ilość a jakość w seksie
4. Seks pochłania niepoliczalne zasoby energii psychicznej i fizycznej
(co zwlaszcza daje sie odczuc w ostatnich latach;)
M.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
25. Data: 2005-07-16 15:17:06
Temat: Re: Masturbacja, a niesmialosc...Marccel napisał(a):
> 4. Seks pochłania niepoliczalne zasoby energii psychicznej i fizycznej
> (co zwlaszcza daje sie odczuc w ostatnich latach;)
> M.
W latach wzrostu morza informacji do której człowiek ewolucyjnie w
takiej ilości może nie być przystosowany.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
26. Data: 2005-07-16 23:11:55
Temat: Re: Masturbacja, a niesmialosc...ja wale konia od dziecka, nawet za wczesnie zaczałem, dobrze ze mi Bóg dał
ręce bo i tak niemam szans u rzadnej panienki nawet na blizsza przyjazn,
znajomosc a sex jest wrecz niemozliwy, mam depresje, jestem pierdolniety,
kobieta zawsze kogośtam znajdzie bo stado "goryli" rzuca sie na wszystko co
sie rusza :-D
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
27. Data: 2005-07-18 16:18:05
Temat: Re: Masturbacja, a niesmialosc...> Nothingman napisał(a):
>
> > Mam 19 lat i jestem uzalezniony od masturbacji (robie to od 4-5 lat)...
>
> No nie wiem jak ci odpowiedzieć, bo chciałbym ci jakos pomóc, ale ty nie
> potrzebujesz pomocy. Masz jakiś okres w którym mówisz: dość walenia. To
> tyle. Tasuje się każdy, i walczenie z tym, nie ma najmniejszego sensu, ale
> o tym przekonać musisz się sam. To nałóg, jak prawidłowo zauważyłeś. Idzie
> go zwalczyć, ale po co? Odpowiedz sobie na to pytanie, a potem zapodaj
> pornola i jazda, bo ja już wiem, że nie znajdziesz sensu w nie marszczeniu
> freda. No i jeszcze jedno. Masz 19 lat, to wiek w którym już normalnie
> możesz się pieprzyć. Jak piszesz jesteś nieśmiały. Jeśli walenie ma tobie
> dawać zaspokojenie, to po żebyś nie musiał zaruchać, to nie wal. Znajdź
> sobie dupie, nabuzuj się strasznie i kiedy będziesz wiedział, że ona jest
> gotowa, to zerżnij ja jak świnie. Podniecenie przezwycięży twoją
> nieśmiałość.
>
Rzygać mi się chce po przeczytaniu takiej odpowiedzi
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
28. Data: 2005-07-26 16:58:27
Temat: Re: Masturbacja, a niesmialosc...Jesus wrote:
> W latach wzrostu morza informacji do której człowiek ewolucyjnie w
> takiej ilości może nie być przystosowany.
Alez moze. Jak juz gdzieś mowiłem, wystarczy sobie wyobrazic, ze
wygrzewasz się na plazy nad morzem informacji. Nikt Ci nie kaze nurzac
sie bezustanku ;)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
29. Data: 2005-07-30 18:58:50
Temat: Re: Masturbacja, a niesmialosc...
Użytkownik "Nothingman" <nothingman86[usun_to]@poczta.onet.pl> napisał w
wiadomości news:daul42$t2h$1@news.dialog.net.pl...
> Witam!
>
> Mam 19 lat i jestem uzalezniony od masturbacji (robie to od 4-5 lat)...
> Walcze z tym, ostatnio postanowilem, ze wezme sie w garsc i juz 5 dni tego
> nie robilem i zamierzam wytrzymac, duzo, duzo wiecej...
Trochę rozmyślałem nad naturą uzależnień za sprawą tego postu i chciałbym
przedstawić kilka wniosków do których doszedłem. Pierwszy i podstawowy
problem to skąd się bierze tak wielka siła nałogu i jego panowania nad
człowiekiem. Pomimo wielu systemów, metod, terapii w których człowiek może
dzisiaj wybierać nie znajduje dla siebie bardzo często skutecznej pomocy.
Wydaje mi się, że cały problem tkwi w trudności poznania rzeczywistej natury
uzależnienia. Czyż nie jest tak, że każda metoda "odciągania" od nałogu nie
rozwiązuje problemu a tylko odwleka go w czasie? A więc czy przez to nie
skazujemy się na walkę do końca życia? Uważam takie podejście za
"czarowanie" rzeczywistości. Zagłębiając się w prawdziwą naturę nałogu
doszedłem do przekonania, że zarówno uleganie nałogowi jak i odwracanie od
niego uwagi jest w istocie tą samą ucieczką. Dobrze, ale co z tego? Ano
bardzo dużo. Po pierwsze nasuwa się jasny wniosek, że mózg człowieka
uzależnionego oduczył się prawidłowej reakcji na bodźce fizyczne i
psychiczne, dlatego też miota się ciągle i jest w stałym zamęcie. Jest to
moim zdaniem fundamentalne spostrzeżenie osoby uzależnionej (spostrzeżenie
nie w warstwie werbalnej ale w warstwie mentalnej), które otwiera jej drogę
ku wyswobodzeniu się z nałogu. I po drugie rzecz o wiele ważniejsza. Musi
istnieć jeszcze jakieś inne spostrzeżenie pomiędzy bodźcem a aktem ulegania
lub aktem odwracania uwagi. Im człowiek jest bardziej uzależniony tym krócej
trwa to spostrzeżenie. I mimo, że stan ten trwa tak krótko to jest on
kluczem do rozwiązania problemu. Mianowicie tkwi w nim odpowiedź na
podstawowe pytanie: "Przed czym rzeczywiście uciekam?" Tak naprawdę nie
uciekamy przed uzależnieniem ale przed tym stanem. Nasuwa się zatem pytanie,
co w takim razie "robić" aby od niego przestać uciekać. Czy spróbować go
nazwać aby przez werbalizację próbować się z nim oswoić? Nic bardziej
mylnego. Werbalizacja czy myślenie o tym stanie jest kolejną ucieczką w
wirtualny świat naszego mózgu. Jedynym rozwiązaniem problemu jest po
pierwsze pewnego rodzaju czujność fizyczno-psychiczno-emocjonalna, która
pozwoli nam na dostrzeżnie i wyłowienie tej chwili w której spostrzeżenie
następuję co już jest wielką sztuką. I po drugie po dostrzeżeniu tego
momentu czynność polegająca nie na działaniu, reagowaniu co jest ucieczką
ale na "patrzeniu", przebywaniu razem z "tym". Chodzi o to, że nie znamy
tego stanu a priori a możemy poznać jego naturę tylko przez patrzenie "bez
założeń". Z kolei takie czyste, nieskażone patrzenie jest jednocześnie
rozwiązaniem problemu. Można to porównać do dwóch osób: z jednej strony
zoolog zajmujący się całe życie badaniem życia pająków, który nie tylko nie
ucieka na widok stawonoga, ale przeciwnie z odkrywczą pasją przygląda mu się
z bliska, z drugiej zaś strony osoba chora na arachnofobię, która na samą
myśl o pająku dostaje dreszczy. Ten zoolog patrzy na pająki czysto, bez
założeń, odkrywczo. W tym właśnie tkwi siła owego patrzenia, że ono jak
laser, który wypala tylko chorą tkankę nie naruszając zdrowej, i co więcej
zasklepia naczynia krwionośne nie powodując dodatkowego krwawienia. Powtórzę
jeszcze na koniec: poznanie rzeczywistej natury problemu jest jego
jednoczesnym i natychmiastowym rozwiązaniem okazuje się bowiem, że problemu
tak naprawdę nie ma - to my go podtrzymujemy w swojej wirtualnej
rzeczywistości umysłu.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |