Data: 2002-01-12 22:04:53
Temat: Re: Mąż z agencji matrymonialnej.
Od: "Anyia" <a...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik Kasia Reszewska
> Witam grupowiczów i od razu mam takie pytanie. Co myślicie o szukaniu
męża/ż
> ony/towarzysza życia przez agencje? Czy może znacie kogoś komu się to
udało?
> Czy to w ogóle możliwe i czy ma jakiś sens?
> Może się wytłumaczę, czemu o to pytam. Osobiście posiadam męża, którego
pozn
> ałam jeszcze w szkole średniej i tak nam jakoś zostało :-)) Mam za to mamę
w
> wieku 51 lat, która jest wdową od ponad 4 lat. Samotność jej dokucza, ale
sz
> anse na znalezienie kogoś w tym wieku i przy ograniczonym kręgu znajomych
ma
> nikłe. Zapisała się więc do biura matrymonialnego, czym mnie bardzo
zdziwiła
> . Nie mówię, ze negatywnie, ale jakoś mi to się takie sztuczne wydaje.
Miała
> już parę spotkań. Mężczyźni byli najróżniejsi, od tych co pytali na dzień
do
> bry o stan posiadania, przez tych co mieli żony i szukali towarzystwa, do
wi
> elkich romantyków piszących wiersze. Z tego co mi mama mówiła, bardzo
często
> klientami w takich burach są młodzi ludzie, często dobrze usytuowani.
Powied
> zcie co o tym sądzicie? Macie może jakieś doświadczenia?
> Pozdrawiam
> Kasia GG #27125
Kasiu,
moja mama zrobila podobnie. Bylo to kilka lat po rozwodzie z ojcem (z
wylacznej jego winy, zalozyl sobie nowa rodzine i kompletnie przestal z nami
utrzymywac kontakty). Mama zaczela powoli dochodzic do siebie i postanowila
ze musi zaczac wychodzic z domu aby nie zwariowac. I za to ja podziwiam, bo
sama doszla do tego, ze musi to zrobic :-).
Spotkala sie (chodzi o spotkania typu kawa ewent. tance) z kilkoma panami,
dzialajac wedlug bardzo prostego schematu: "zonaci i zigolaki - won"
(sorry:-))) ). Z zonatymi nigdy sie nie spotykala (albo konczyla spotkania
zaraz jak sie dowiedziela o istnieniu zony), podobnie z facetami, ktorym
chodzilo o kase.
Tez na poczatku mialam pewne obawy, ale stwierdzilam, ze skoro ja wymagam od
Niej zrozumienia dla moich wyborow, ja jestem Jej winna to samo. Raz jeden
facet mi sie nie spodobal, powiedzialam Jej to i okazalo się ze mialysmy te
same watpliwosci :-))))
Od jakis 5-6 lat spotyka sie z jednym panem, z ktorym ja jestem niemalze po
imieniu i ktory mojego synka kocha niemal tak samo jak swoja wnuczke. Jest
im razem dobrze (tzn Mamie i temu panu:-) ) i oboje na tym dobrze wychodzą.
Pozdrawiam
anyia
|