Data: 2006-11-19 09:33:06
Temat: Re: "Milosc od pierwszego wejrzenia"- ciag dalszy
Od: "bazyli4" <b...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Gosia" <G...@v...net> napisał w wiadomości
news:455f03bc$0$8730$ed2619ec@ptn-nntp-reader02.plus
.net...
> http://www.psychologia.net.pl/artykul.php?level=248
>
> Viki i bazyli4 i oczywiscie "cala reszta" ;)
> co o tym myslicie?
Dobrze, popatrzmy... ale teks będę komentował a vista, więc jak co przeoczę,
proszę się nie rzucać zbytnio ;o)
Mój rozsądek i mój obyczaj nie każą mi się opowiadać po jednej ze stron bez
rozpoznania...
To prawda, często zdarza się tak, że w sytuacji, w której dokonaliśmy
wyboru, to, co odrzuciliśmy, ma w sobie wiele uroku, i to nie tylko o
kobiety chodzi, ale czasem i o sprzęt wideo lub nowe kapcie, jeśli wcześniej
staraliśmy się przyglądać wielu, i wszystko nas ciągnęło... moje zdanie?
Zauroczenie dwiema osobami skutkuje oglądem ich zalet, wybór jednej zawsze
wywlecze na wierzch jej realne lub urojone wady (na obserwację wad drugiej
strony nie ma już możliwości)
Z tym trzecim ktosiem celna uwaga...
No, tu się Ewa piernicznęła, z tym skupianiem się na związku, na którym nam
bardziej zależy... jak już bardziej zależy, to już się wybrało...
Jak zaczęła mówić o zaufaniu partnera, to dobrze mówiła, tylko mało kto to
rozumie, przez wzgląd na to, o czym ciągle pisuję... bo uprzedzenia, duma
własna, zazdrość i chęć posiadania zniszczą każdą miłość, każdy związek...
ale cóż... wielu jeszcze powie, że istnieje dobra zazdrość i dobre
posiadanie... niech im będzie na zdrowie, nie będę tryumfował za lat kilka,
powiem jedynie... znów miałem rację :/
Z tym chodzeniem za własnym sumieniem dobra uwaga, tylko nie wiem do końca,
do czego Ewa dąży... bo ja to rozumiem tak: jeśli już chcemy (jeśli tu w
ogóle chęci są możliwe, to się raczej dzieje i już) zauroczyć kimś i
zastanawiamy si ę,czy partner byłby skłonny to zaakceptować, to albo związek
jest świeży i nie znamy partnera, albo związek jest nierównowagowy i trzeba
się z niego wywikłać... jeśli ktoś chce być w związku, w którym zdrada jest
wybaczalna, niech szuka kogoś, kto nie ma pod sufitem ten teges... jeśli
chce być w związku, w którym zdrada jest niewybaczalna, niech szuka kogoś,
kto tez chce być w takim związku... czasem ludzie od razu się tak znajdują,
czasem trzeba testować... tylko tutaj też jest pewne zaburzenie, bo Ci, co
nie uważają zdrad czy zauroczeń za wielką przykrość, są w stanie testować i
odrzucać związki, Ci, co uważają, że to zło samo w sobie, mają trudności z
testowaniem czegokolwiek właśnie przez wzgląd na wyznawane ideały...
O układaniu własnego życia też jak najlepiej... chociaż, przekonanie że coś
jest czymś 'życia' to miły, romantyczny mit... istnieje coś takiego jak czas
i zbierane doświadczenia...
Ludzie często zastanawiają się, czy partner za te trzydzieści lat też nas
będzie kochał, czy będziemy mogli na niego liczyć etc... i tak na
zastanawianiu się schodzi niektórym życie... i ciągle testują, ciągle brak w
nich zaufania... a kocha nas teraz do jasnej? kocha... a możemy się dziś
właśnie na nim wesprzeć... możemy.. to po kiego się zastanawiać, czy za te
dwadzieścia lat też będziemy mogli... życie mamy tylko jedno...
O konsekwencji całkiem słusznie... tylko nie w tej formie,l że jak już
zobaczyłam w pijaku miłość i narobił mi dzieci, to mimo, że mnie bije, ale
mówi że kocha, to po piętnastu latach dla dobra tych dzieci nadal w tym
związku mam tkwić... to ma być rozumna decyzja, a nie obyczajowa czy
przysięgowa...
Czy miłość to ciężka praca? W nieudanym związku tak...
Pzdr
Paweł
PS I naprawdę szczęście mają Ci, którym te relacje budują się same...
|