Data: 2003-05-15 09:16:37
Temat: Re: Mobbing
Od: "... z Gormenghast" <p...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"cbnet" w news:b9uhau$smk$1@news.onet.pl...
/.../
> Bardziej ~adekwatna (w pewnym ~wyobrazalnym dla mnie 'sensie')
> wydaje mi sie abstrakcja: '... upiora spadającego z nieba na
> rozpierzchające się w popłochu stado kurczaków...'.
Zgoda. Rzecz polega na swobodnym operowaniu tym lub innym
obrazem na zasadzie - "dla każdego coś miłego" ;)... No - może nie
tyle miłego, co "odpowiedniego". I tu masz rację.
Obraz kierowcy z czerwonym irokezem przywołałem celowo - jako
ekwiwalent form bluzgowych JeTa. Rzecz polega na tym, ze nikt
nie jest w stanie wykluczyć, że ten właśnie kierowca - jest potencjalnym
geniuszem, dzisiaj 'sprawdzającym' tylko inne formy aktywności społecznej.
Jest w przebraniu, gdyż każdy coś na siebie włożyć musi w tym stadzie.
Krzyczy tym przebraniem głośno - gdyż _jeszcze_ nie posiadł zdolności
(czy też nie dotarł do środków) przekazania swych wynalazków/osiągnięć
w sposób skutecznie przebijający się przez muliste zapory tworzone
z bajeczną łatwością przez ułożone społeczeństwo, czy też w drugim
przypadku - przez "ubranych szympansów".
Czerwony irokez będzie niestrawny dla wyznawczyń "Radia Maryja".
Bluzganie JeTa jest podobnie niestrawne dla części odbiorców.
Oczywiście zarówno forma ekspresji jak i wskazane kręgi odbiorców
przekazu są w tych przypadkach diametralnie różne, więc niech nikt się
znów nie obraża za przywołanie wyznawców O.Rydzyka!
> Za znamienna uwazam abstrakcje z 'ostami', gdyz wskazuje na
> krag potencjalnych adresatow jakimi autor wydaje sie byc najbardziej
> zainteresowany, co z kolei skutkuje m.in. istotna prostolinijnoscia
> formy przekazu... i kolo sie zamyka.
Tu się nie zgadzam w części dookreślającej krąg adresatów.
Nie ma czegoś takiego jak "potencjalni adresaci". Adresatami są wszyscy
'szczęśliwcy' oddający swą uwagę temu wątkowi, czy też w szczególności
ostom wiadomego autora. Istnieją natomiast potencjalni odbiorcy tych
przekazów, dla których mogą znaczyć one coś więcej niż tylko
"targanie za włosy po betonie"...
Wg mnie autor nie jest w stanie rozpoznać potencjalnych sukcesorów
swych zdobyczy umysłowych. Po prostu, w większości ich nie widać.
Rozpoznaje natomiast bezbłędnie tych, którzy nimi być nie mogą, ze
względu na fakt, oględnie mówiąc - iż nie żyjemy wiecznie. Procesy,
które tu są _inicjowane_ mają charakter zmian fundamentalnych,
wymagających niejednokrotnie gruntownej przebudowy podstaw
działania umysłu. Wymaga to wielu wyrzeczeń, wysiłku, elastyczności,
błądzenia, bólu wreszcie, aby w końcu przynieść rezultat w postaci...
no właśnie - w jakiej postaci...
I tu rozbiega się moja wizja z wizją JeTa, gdyż uważam rzecz za utopijną.
Co więcej - mam na to własne określenie dotychczas tu na grupie
niewyjaśnione, a jedynie wzmiankowane kiedyś w przeszłości.
Nazywam te efekty
------- granatem guńka -------
- g!!g -
w skrócie g!!g - żeby nie było skojarzeń z gadu-gadu....
Mam nadzieję, że i do wyjaśnienia tego symbolu wkrótce dojdzie.
Być może wtedy Kaśku Pyzol wybaczy mi krzywdę, jaką jej wyrządziłem,
- dla sprawy! Być może również Mania wybaczy krzywdę, jaką jej
wyrządził JeT - gdyż krzywdy te są per saldo pozorne!!
> Osobiscie proponowalbym spojrzec na JeT-a jak na kogos kto co
> prawda odnalazl 'furtke w murze', ale zamiast przez nia przejsc,
> ogranicza sie do ~niecierpliwego 'instruowania' (->jak ja odnalezc)
> przede wszystkim tych, ktorzy nawet jej nie szukaja.
> Zwlaszcza niekiedy musi to byc bardzo frustrujace 'doswiadczenie'. ;)
Dokładnie tak. Rzecz jednak polega na tym, że przejście przez tę furtkę
_na stałe_, jest _równoczesnym_ pozbawieniem się kontaktu z bliźnimi -
_na stałe_ !!!
Przez tę furtkę przechodzili już najwięksi mędrcy i dochodzili wyłącznie
do samotnych medytacji w klasztorach tybetańskich i nie tylko
(JeT rzucić tu może z setkę przykładów - ja tego nie potrafię).
Tylko niektórzy z nich próbowali wrócić i, tak jak de Mello, rozmawiać
z ludźmi ich językiem - _próbując_ łączyć w jednym, dwa różne światy.
Czy jednak wszyscy mogą poznać ciemną stronę Milarepy?
Z pewnością nie. Jednak im więcej takich 'znawców', tym dla świata
lepiej moim zdaniem. I tu widzę cel i motywacje JeTa - w staniu
okrakiem na tym symbolicznym przejściu (jak bileter z teatru cieni
do krainy powszechnej szczęśliwości) i wrzeszczeniu na ludzi -
reklamującym własny (?) towar.
> No chyba ze sie myle i nie chodzi o 'furtke', lecz jedynie o skromna
> 'okienko' (czyli 'dziurke') - ktoz to wie? :)))
>
> Czarek
;)). Niektórzy wiedzą... Niestety boją się granatu!!guńka.
pozdrawiam
All
|