Data: 2004-12-21 09:23:49
Temat: Re: Moj swiat runal
Od: "proxy11" <p...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Właśnie, ale ile czasu czekać i jak to wytrzymać? Myślę, że całą sprawę
należy zacząć od tego czy wybaczasz żonie czy nie. Z tego co napisałeś
domyślam się że wybaczyłeś, bo chcesz nadal być z żoną, kochasz ją i nie
wyobrażasz sobie życia bez Niej. Drugim, krokiem powinno być dowiedzenie się
jak najwięcej o całej sytuacji, kim jest ten człowiek, co robi, gdzie
mieszka, jak się poznali, gdzie się spotykali i co robili. Lepiej się tego
dowiedzieć (od żony) od razu niż ma Cię to dręczyć potem. I ostatnią rzeczą
jest rozwiązanie całej sytuacji. Myślę, że są tu trzy podstawowe
rozwiązania. Albo żona wraca do Ciebie i wyrzeka się. Albo rozstajecie się.
Albo prowadzicie podwójne życie tak jak teraz lub w przyszłości, np.
pozostając przyjaciółmi. Dla każdego inne wyjście jest do przyjęcia lub nie
do przyjęcia. Rozumiem, że wybrałeś to pierwsze rozwiązanie w sensie, że
czekasz na decyzję żony. Jednak, jeśli od razu nie wykazałeś woli rozstania
się tzn. nie postawiłeś ultimatum (domyslam się że trzecie rozwiązanie Cię
nie interesuje) to chyba trzeba by określić jakieś ramy czasowe tej decyzji.
Dzień? Tydzień? No chyba, że chcesz czekać w nieskończoność. Żona będzie się
męczyć, ale uświadom Jej, że to Ona Ciebie zraniła i to Ona powinna się
zdeklarować. Dla niektórych nawet kilka godzin stają się nieskończenie
długie. Różne są psychiki ludzi. A jeśli Ona nie będzie mogła zdecydować to
Ty zdecyduj. Instnieje możliwość, że nawet jeśli się rozstaniecie to w
przyszłości moglibyście się zejść. Ale prawda jest taka, że nie ma tutaj
jednego słusznego rozwiązania i nawet "danie w zęby" może się okazać
skuteczne bądź nie. Ale jeszcze jedna myśl mi przyszła do głowy. Ta
sytuacja, to działa jak narkotyk na Twoją żonę. A najlepszym sposobem jest
odsunięcie narkotyku, czyli brak kontatku z lub terapia szokowa, kiedy się
okaże że to nie "cukierek" ale "gówno". Ale czy w tym drugim przypadku
będzie do czego wracać.
proxy
P.S. Niestety, nie byłbym uczciwy gdybym nie napisał, że sam doświadczyłem
takiej sytuacji w swoim życiu, z mojej winy. Dlatego uważam, że warto dać
komuś szansę ale nie można tego przedłużać w nieskończoność. Mnie jest
przykro, ze tak się stało, że tak się u Ciebie stało. Jakiś czas temu
postanowiłem nie pisać już na listę bo widzę, że często wywołuję
kontrowersję swoim myśleniem ale pamiętaj, że życie toczy się dalej.
Cokolwiek by to nie znaczyło, to co złe kiedyś się kończy i jeśli będziesz
ciągle miał nadzieję na lepsze to trudne chwile będą nieco łatwiejsze dla
Ciebie.
Pozdrawiam serdecznie i świątecznie
|