| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2002-03-06 15:02:06
Temat: Re: Moja zona odchodzi, jak walczycA jesli to nie jest zuroczenie, tylko milosc.
Wczoraj powiedziala mi, ze ze mna zostaje. Obawia sie o moje zdrowie. Robi to z
litosci nie z milosci.
Wyciagnie do mnie reke.
Mamy czas proby. Czy ja i ona to wytrzymamy?
mka
> --
> Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
>
>
> ----------------------------------------------------
------------------
> Sarah Connor: "Green eyed soul" >>> http://salon.interia.pl/
>
>
>
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2002-03-06 15:23:28
Temat: Re: Moja zona odchodzi, jak walczyc
mka napisał(a) w wiadomości:
<2...@p...interia.pl>...
>A jesli to nie jest zuroczenie, tylko milosc.
>Wczoraj powiedziala mi, ze ze mna zostaje. Obawia sie o moje zdrowie.
>Robi to z litosci nie z milosci.
Z litosci raczej sie z nikim nie zostaje. Po prostu nie jest przekonana, ze
tamten zwiazek bedzie lepszy. Po prostu w tym Waszym zwiazku mimo wszystko
jej wygodnie. Jest to jakis punkt zaczepienia, wyjsciowy do odbudowywania
tego, co kiedys miedzy Wami bylo. Dosc krucha podstawa, zaznacze, ale chyba
lepsza taka niz zadna.
>Mamy czas proby. Czy ja i ona to wytrzymamy?
Tak, to bedzie trudny czas. Teraz, kiedy Twoje poczucie wlasnosci nie jest
juz tak zagrozone (protestujcie sobie do woli, w wypadku stalego zwiazku
mamy do czynienia TAKZE z poczuciem wlasnosci, jakkolwiek by to nazywac) i
kiedy przeciwnik zniknie (czy na pewno...?) z pola walki, kiedy poukladasz
emocje, bedziesz musial odpowiedziec sobie na pytanie "czy umiem wybaczyc".
I pamietaj, co pisalam wczesniej, jesli wybaczysz - nie mozesz do tego
wracac i nie mozesz jej zdrady wykorzystywac jako argumentu przeciwko niej w
jakichklwiek okolicznosciach. Jesli budujecie - musicie czynic to razem. Nie
wymagaj od niej na razie za duzo, traktuj ja raczej jak zdobywana kobiete
niz zone. Nie siegaj do seksu, teraz to moze tylko obrocic wniwecz Wasze
starania o przywrocenie wiezow w Waszym malzenstwie. na seks przyjdzie czas,
kiedy ona sama go zainicjuje.Teraz moze to czynic z poczucia winy (pewnie
nie jest jej obce, z tego co piszesz).
No a jesli nie wybaczysz... to sam wiesz, jak sie to skonczy.
Zycze wytrwalosci i sily. bedzie Ci teraz bardzo, bardzo potrzebna.
Kiedy bedziesz potrzebowal dobrego slowa, pisz smialo, takze na priva.
Margola Dobra Rada
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2002-03-06 17:01:20
Temat: Re: Moja zona odchodzi, jak walczyc (69)Użytkownik "mka" <k...@i...pl> napisał w wiadomości
news:20020306150136.725EDDB072@poczta.interia.pl...
> A jesli to nie jest zuroczenie, tylko milosc.
> Wczoraj powiedziala mi, ze ze mna zostaje. Obawia sie o moje zdrowie. Robi to z
litosci nie z milosci.
> Wyciagnie do mnie reke.
moim zdaniem wiec, tak naprawde boi sie odejscia
od ciebie stad zostala. gdyby byla gleboko przekonana
o "milosci" do tego faceta a o "niemilosci" do ciebie
zostawila by wasz zwiazek.
> Mamy czas proby. Czy ja i ona to wytrzymamy?
wytrzymacie. nie bedzie latwo, szczegolnie dla ciebie
bo z jednej strony bedziesz mial w sercu zadre ale z drugiej
nie bedziesz chcial jej za bardzo oskarzac, zeby nie psuc
stosunkow. powiedz jej, jak bardzo cie skrzywdzila i niech
przynajmniej to wie, ale powiedz tez ze mimo to, chcesz
sprobowac, mimo ciezkich chwil jakie macie przed soba.
nie udawajcie, ze sie nic nie stalo!!! badzcie
tego swiadomi i na nowo zbudujcie swoj zwiazek. to bedzie
juz inny zwiazek anizeli byl i to musicie wiedziec,
potraktujcie to jak poczatek nowego malzenstwa. tylko tak
sie uda.
trzymaj sie!! zycze duzo wytrwalosci.
iwon(k)a
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2002-03-06 18:26:53
Temat: Re: Moja zona odchodzi, jak walczyc
"mka" <k...@i...pl> :
> Wczoraj powiedziala mi, ze ze mna zostaje. Obawia sie o moje zdrowie. Robi
to z litosci nie z milosci.
To dobrze. Moze tak powiedziala, ale nie sadze, zeby tak bylo.
Mnie tez los postawil w takiej sytuacji, jak Twoja zone, ale zakochalam sie
naprawde i nawet na mysl mi nie przeszlo, zebym zostala z ex mezem z
litosci. On prosil, grozil, obiecywal,
ale jak grochem o sciane.
Rzucilabym wszystko, byleby byc z moim obecnym mezem. Wiec wiem, co pisze.
:)
Chce powiedziec, ze gdyby ona byla przekonana, ze to milosc, ze on jest tym
wlasnie, na ktorego czekala, ze Ciebie juz nie chce definitywnnie, ze nie
macie szans na wspolne zycie, nie zostalaby! Uwierz w to. Starajcie sie.
Mozliwe, ze zwatpila tylko na troche.
--
Pozdrawiam,
Edycia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2002-03-06 21:13:41
Temat: Re: [OT] Moja zona odchodzi, jak walczyc (69)Iwon(k)o 69!
Czy możesz z łaski swojej umieszczać to "69" przy nicku, a nie w tytule, p
onieważ takie zmiany skutecznie rozwalają cały wątek na kawałki. Była o tym
zresztą mowa.
Poza tym to i tak nic nie daje. Wystarczy, że druga Iwonka odpowie na Twój
post (który ma w tytule "69") i znów będzie czeski film.
Pzdrw.
Maja
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
6. Data: 2002-03-06 21:15:32
Temat: Re: Moja zona odchodzi, jak walczyc
Ania Björk (sveana) napisał(a) w wiadomości: ...
>Co spowodowalo, ze pierwszy maz zostal tak brutalnie potraktowany, mimo
>slubu, przysiegi, domniemanego uczucia...?
Aniu,czy Ty tego na serio nie rozumiesz czy sobie zartujesz?:)
Wiem ze ponizsze pytania nie byly do mnie,ale postapilam podobnie jak
dziewczyna do ktorej te pytania byly skierowane.Pozwolisz ze napisze co o
tym mysle?:)
>Pytanie: czy latwo jest podjac taka decyzje?
Bardzo trudno.
Czy latwo jest krzywdzic
>swiadomie drugiego czlowieka?
Wszystko zalezy od tego kim jest ten drugi czlowiek,jak on postepuje czy on
mnie wczesniej nie skrzywdzil.
Czy przysiega i zobowiazanie malzenskie nie
>oznacza zalozenia sobie pewnego hamulca na ewentualne "zakochanie sie"?
Mialam zalozony ten hamulec dopuki gosc nie zaczal przeginac i kiedy doszlam
do wniosku,ze zasluguje na kogos kto mnie bedzie szanowal.
>Najlatwiej jest powiedziec, ze serce to nie sluga. Tylko czy mamy do tego
>prawo, kiedy sa dzieci, i kiedy nasz partner traktuje zwiazek z
>odpowiedzialnoscia mu nalezna?
A jezeli partner nie traktuje zwiazku z nalezna mu odpowiedzialnoscia?
Znamy opinie jednej strony,nie wiadomo czy zona MKA nie ma innego zdania na
ta cala sprawe.Podejrzewam ,ze jakby moj Ex w momencie jak sie od niego
wyprowadzalam wiedzial o tej grupie to napisalby rownie zalosny post.I
zrobilby wrazenie super,odpowiedzialnego,czulego i kochajacego meza.
Pozdrawiam.Magda
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
7. Data: 2002-03-06 21:23:55
Temat: Re: Moja zona odchodzi, jak walczyc (69)OT
Iwonko, dodawaj to twoje 69 do nicka, a nie do topic, bo lamiesz watki!!!!!
--
Ania Björk z pozdrowieniami
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
8. Data: 2002-03-06 21:34:54
Temat: Re: Moja zona odchodzi, jak walczycWitaj!
> Mnie tez los postawil w takiej sytuacji, jak Twoja zone, ale zakochalam
sie
> naprawde
Czy moglabys szerzej wyjasnic, co przez to rozumiesz? Co oznacza "zakochalam
sie naprawde"? W kontrascie do czego?
i nawet na mysl mi nie przeszlo, zebym zostala z ex mezem z
> litosci. On prosil, grozil, obiecywal,
> ale jak grochem o sciane.
Czy bylo cos, co spowodowalo twoja nieugietosc, cos w twoim bylym mezu? to
znaczy, na ile to byla jego "wina", ze odeszlas?
Czy wasze uczucie nie bylo "naprawde"? I prosze, napisz to z wyjasnieniem,
dlaczego tak a nie inaczej uwazasz.
Co spowodowalo, ze pierwszy maz zostal tak brutalnie potraktowany, mimo
slubu, przysiegi, domniemanego uczucia...?
> Rzucilabym wszystko, byleby byc z moim obecnym mezem. Wiec wiem, co pisze.
> :)
>
> Chce powiedziec, ze gdyby ona byla przekonana, ze to milosc, ze on jest
tym
> wlasnie, na ktorego czekala, ze Ciebie juz nie chce definitywnnie, ze nie
> macie szans na wspolne zycie, nie zostalaby!
Pytanie: czy latwo jest podjac taka decyzje? Czy latwo jest krzywdzic
swiadomie drugiego czlowieka? Czy przysiega i zobowiazanie malzenskie nie
oznacza zalozenia sobie pewnego hamulca na ewentualne "zakochanie sie"?
Najlatwiej jest powiedziec, ze serce to nie sluga. Tylko czy mamy do tego
prawo, kiedy sa dzieci, i kiedy nasz partner traktuje zwiazek z
odpowiedzialnoscia mu nalezna?
Uwierz w to. Starajcie sie.
Ja tez mysle, ze starac sie powinni, zwlaszcza ona, strona "na progu".
> Mozliwe, ze zwatpila tylko na troche.
Albo moze nazwijmy to rozluznieniem poczucia obowiazku, odlozeniem
odpowiedzialnosci na polke, pojsciem na zywiol bez ogladania sie na
spustoszenie, jakiego sie dokonuje?
Pozdrowienia
--
Ania Björk (sveana)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
9. Data: 2002-03-06 21:41:23
Temat: Re: Moja zona odchodzi, jak walczyc
"Ania Björk (sveana)" <a...@s...com> wrote in message
news:a661sj$pom$1@news.onet.pl...
> Pytanie: czy latwo jest podjac taka decyzje? Czy latwo jest krzywdzic
> swiadomie drugiego czlowieka? Czy przysiega i zobowiazanie malzenskie nie
> oznacza zalozenia sobie pewnego hamulca na ewentualne "zakochanie sie"?
NIE - myślę, że NAPEWNO nie jest łatwo - chyba że jest się bezmózgim
palantem, dla każdego normalnego człowieka to musi być koszmar,
zwłaszcza, gdy wie, że ta druga strona cierpi.... i nawet gdy odchodzi do
kogoś innego to cały czas musi czuć ten ból...
> Najlatwiej jest powiedziec, ze serce to nie sluga. Tylko czy mamy do tego
> prawo, kiedy sa dzieci, i kiedy nasz partner traktuje zwiazek z
> odpowiedzialnoscia mu nalezna?
nie wiem czy mamy do tego prawo....
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
10. Data: 2002-03-06 21:52:34
Temat: Re: Moja zona odchodzi, jak walczyc> > Pytanie: czy latwo jest podjac taka decyzje? Czy latwo jest krzywdzic
> > swiadomie drugiego czlowieka? Czy przysiega i zobowiazanie malzenskie
nie
> > oznacza zalozenia sobie pewnego hamulca na ewentualne "zakochanie sie"?
>
> NIE - myślę, że NAPEWNO nie jest łatwo - chyba że jest się bezmózgim
> palantem, dla każdego normalnego człowieka to musi być koszmar,
> zwłaszcza, gdy wie, że ta druga strona cierpi.... i nawet gdy odchodzi do
> kogoś innego to cały czas musi czuć ten ból...
Tez tak uwazam - a jednak pytanie to zaalam celowo, po przeczytaniu tego:
"zakochalam sie
naprawde i nawet na mysl mi nie przeszlo, zebym zostala z ex mezem z
litosci. On prosil, grozil, obiecywal,
ale jak grochem o sciane. Rzucilabym wszystko, byleby byc z moim obecnym
mezem. "
Raczej nie daje sie w tych slowac wyczuc wahania, rozterki, zalu,
wspolczucia, prawda?
>
> > Najlatwiej jest powiedziec, ze serce to nie sluga. Tylko czy mamy do
tego
> > prawo, kiedy sa dzieci, i kiedy nasz partner traktuje zwiazek z
> > odpowiedzialnoscia mu nalezna?
>
> nie wiem czy mamy do tego prawo....
No wlasnie, to jest dopiero pytanie....
--
Ania Björk
"Gdyby istnialo cos takiego jak przypadek, to mogloby sie okazac, ze Boga
nie ma... Przypadkiem zreszta!"
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |