« poprzedni wątek | następny wątek » |
11. Data: 2009-11-16 18:37:06
Temat: Re: Myślę że wymyśliłem definicję miłości :)> Właśnie rozwaliłeś związek, bo już nie licząc się z rzeczywistością
No cóż... W takim razie dobrze, że już po ;-)
> ...Życie to niespodzianka...
To to można sobie i innym do znudzenia powtarzać. Ale dopiero jak się
sam potkniesz, nauczysz się chodzić.
--
Mateusz Bogusz
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
12. Data: 2009-11-16 18:39:19
Temat: Re: Myślę że wymyśliłem definicję miłości :)Dnia Mon, 16 Nov 2009 19:22:09 +0100, Karol Y napisał(a):
>>> b) jedno kogoś ma, więc postanawiają się rozstać
>>> c) oboje dowiadują się, że drugie kogoś ma, więc też postanawiają się
>>> rozstać
>>>
>>> Dlaczego po mimo tak różnych zdarzeń, ból na dłużej czy krócej, ale
>>> dotyka każdego z nich? :->
>>
>> To nie jest taki sam ból, moim skromnym zdaniem.
>
> No dobra, masz mnie. To powiedz mi, co właściwie choć przez chwile
> bolało osobę która zdradziła?
>
> Ciągle się nad tym zastanawiam i wymyślić nie mogę ;-P
Nie mam praktyki w zdradzaniu, więc muszę włączyć empatię na max: sądzę, że
wielkim bólem osoby zdradzającej jest (wbrew pozorom) albo poczucie własnej
"dodupności", albo poczucie "dodupności" osoby zdradzanej... oraz to, że
niechybnie (ze względu na własną mentalność) nie jest to ostatni taki
"taniec"...
--
Ikselka.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
13. Data: 2009-11-16 18:40:01
Temat: Re: Myślę że wymyśliłem definicję miłości :)Dnia Mon, 16 Nov 2009 19:37:06 +0100, Karol Y napisał(a):
>> Właśnie rozwaliłeś związek, bo już nie licząc się z rzeczywistością
>
> No cóż... W takim razie dobrze, że już po ;-)
>
>> ...Życie to niespodzianka...
>
> To to można sobie i innym do znudzenia powtarzać. Ale dopiero jak się
> sam potkniesz, nauczysz się chodzić.
Cza mieć dobry chodzik...
--
Ikselka.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
14. Data: 2009-11-16 18:47:28
Temat: Re: Myślę że wymyśliłem definicję miłości :)
Karol Y wrote:
> > W�a�nie rozwali�e� zwi�zek, bo ju� nie licz�c si� z
rzeczywisto�ci�
>
> No c�... W takim razie dobrze, �e ju� po ;-)
>
> > ...�ycie to niespodzianka...
>
> To to mo�na sobie i innym do znudzenia powtarza�. Ale dopiero jak si�
> sam potkniesz, nauczysz siďż˝ chodziďż˝.
>
> --
> Mateusz Bogusz
Ludzie którzy boją się rzeczywistości, bo sobie z nią nie raczą,
bardzo wierzą w horoskopy, bo tam mają już ustalone jak będzie i co
powinni zrobić. I w taki sposób zamęczają swoje życie i innych swoim
szukaniem już określonych definicji. Wiele szczęścia, nowego , ich
omija, a im więcej tego nowego się dzieje, tym bardziej wszystko chcą
mieć przewidywalne, trochę w życiu trzeba iść na żywoł, to nas uczy
jacy naprawdę jesteśmy, co potrafimy wybaczyć lub nie.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
15. Data: 2009-11-16 19:50:36
Temat: Re: Myślę że wymyśliłem definicję miłości :)On 16 Lis, 19:47, glob <r...@g...com> wrote:
> Karol Y wrote:
> > > W�a�nie rozwali�e� zwi�zek, bo ju� nie licz�c si� z
rzeczywisto�ci�
>
> > No c�... W takim razie dobrze, �e ju� po ;-)
>
> > > ...�ycie to niespodzianka...
>
> > To to mo�na sobie i innym do znudzenia powtarza�. Ale dopiero jak si�
> > sam potkniesz, nauczysz siďż˝ chodziďż˝.
>
> > --
> > Mateusz Bogusz
>
> Ludzie którzy boją się rzeczywistości, bo sobie z nią nie raczą,
> bardzo wierzą w horoskopy, bo tam mają już ustalone jak będzie i co
> powinni zrobić. I w taki sposób zamęczają swoje życie i innych swoim
> szukaniem już określonych definicji. Wiele szczęścia, nowego , ich
> omija, a im więcej tego nowego się dzieje, tym bardziej wszystko chcą
> mieć przewidywalne, trochę w życiu trzeba iść na żywoł, to nas uczy
> jacy naprawdę jesteśmy, co potrafimy wybaczyć lub nie.
Taka koncepcja jaką podajesz nie wynika raczej z mocnego
postanowienia po tytułem "od dziś będę szla na żywioł i robiła tylko to
(podejmować decyzje) co będzie dobre dla mnie" to czysty wykalkulowany
hedonizm a nie uczucia. Kompletna kalkulacja.
Weź pod uwagę ,że ludzi sa różni bardziej uczuciowi i idący na żywioł
jak i powściągliwi przemyśliwujący wszystko nawet związek. I to IMHO
nie wynika z wyuczenia lecz tkwi m/i gdzieś głęboko w naturze lub też
wynika z różnych wcześniejszych doświadczeń w tej materii.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
16. Data: 2009-11-16 20:28:59
Temat: Re: Myślę że wymyśliłem definicję miłości :)
Iza wrote:
> On 16 Lis, 19:47, glob <r...@g...com> wrote:
> > Karol Y wrote:
> > > > W�a�nie rozwali�e� zwi�zek, bo ju� nie licz�c si� z
rzeczywisto�ci�
> >
> > > No c�... W takim razie dobrze, �e ju� po ;-)
> >
> > > > ...�ycie to niespodzianka...
> >
> > > To to mo�na sobie i innym do znudzenia powtarza�. Ale dopiero jak si�
> > > sam potkniesz, nauczysz siďż˝ chodziďż˝.
> >
> > > --
> > > Mateusz Bogusz
> >
> > Ludzie którzy boją się rzeczywistości, bo sobie z nią nie raczą,
> > bardzo wierzą w horoskopy, bo tam mają już ustalone jak będzie i co
> > powinni zrobić. I w taki sposób zamęczają swoje życie i innych swoim
> > szukaniem już określonych definicji. Wiele szczęścia, nowego , ich
> > omija, a im więcej tego nowego się dzieje, tym bardziej wszystko chcą
> > mieć przewidywalne, trochę w życiu trzeba iść na żywoł, to nas uczy
> > jacy naprawdę jesteśmy, co potrafimy wybaczyć lub nie.
>
> Taka koncepcja jaką podajesz nie wynika raczej z mocnego
> postanowienia po tytułem "od dziś będę szla na żywioł i robiła tylko to
> (podejmować decyzje) co będzie dobre dla mnie" to czysty wykalkulowany
> hedonizm a nie uczucia. Kompletna kalkulacja.
> Weź pod uwagę ,że ludzi sa różni bardziej uczuciowi i idący na żywioł
> jak i powściągliwi przemyśliwujący wszystko nawet związek. I to IMHO
> nie wynika z wyuczenia lecz tkwi m/i gdzieś głęboko w naturze lub też
> wynika z różnych wcześniejszych doświadczeń w tej materii.
A czy ja mówię że trzeba wchodzić w ogień? Oczywiście że muszą być
jakieś ustalenia, np; przeszkadzające będzie jeżeli dziewczyna będzie
się załatwiała obok muszli, a nie do środka. Ale stać z centymetrem i
mierzyć czy akurat na 40 cm ma rozchylone nogi, podczas siedzenia na
muszli, to już przesada. Rozumiesz, trudno jest wymagać od drugiej
osoby wróżenia,= że na pewno ciebie skrzywdzę, =bo ty tego nie wiesz,
a często chcesz komuś dobrze zrobić , a tak naprawdę go skrzywdzisz,
więc pewne rzeczy niestety dopiero wyjdą w praniu.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
17. Data: 2009-11-16 20:30:38
Temat: Re: Myślę że wymyśliłem definicję miłości :)>> No dobra, masz mnie. To powiedz mi, co właściwie choć przez chwile
>> bolało osobę która zdradziła?
>
> Nie mam praktyki w zdradzaniu, więc muszę włączyć empatię na max: sądzę, że
> wielkim bólem osoby zdradzającej jest (wbrew pozorom) albo poczucie własnej
> "dodupności", albo poczucie "dodupności" osoby zdradzanej... oraz to, że
> niechybnie (ze względu na własną mentalność) nie jest to ostatni taki
> "taniec"...
Dzięki Ikselko :-) Przyjmę to na wiarę i nie będę doszukiwał się
odpowiedzi na to więcej. Będę wierzył, że chociaż to czuła przez tę
jedną noc po której jeszcze porozmawialiśmy. Bo na chociaż przepraszam
po 4 wspólnych latach i planach na przyszłość, nie mogłem liczyć.
Ale są i dobre strony. Znowu nie wiem, co mnie czeka i z kim przyjdzie
przejść mi przez życie ;-)
--
Mateusz Bogusz
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
18. Data: 2009-11-16 20:31:47
Temat: Re: Myślę że wymyśliłem definicję miłości :)Karol Y pisze:
> Witam. Myślę, że jakbym miał podać dokładną definicję miłości, to było
> by to uwaga - *całkowite otwarcie się przed drugą osobą z
> zaakceptowaniem tego, że kiedyś może nam zrobić krzywdę*.
>
> A Wy co myślicie, coś w tym jest, czy tak tylko majaczę? ;-)
>
To - "z zaakceptowaniem tego, że kiedyś może nam zrobić krzywdę" - to de
facto informacja o bliskim końcu tej miłości. ;>
Pozdrawiam
Flyer
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
19. Data: 2009-11-16 20:37:22
Temat: Re: Myślę że wymyśliłem definicję miłości :)Dnia Mon, 16 Nov 2009 21:30:38 +0100, Karol Y napisał(a):
>>> No dobra, masz mnie. To powiedz mi, co właściwie choć przez chwile
>>> bolało osobę która zdradziła?
>>
>> Nie mam praktyki w zdradzaniu, więc muszę włączyć empatię na max: sądzę, że
>> wielkim bólem osoby zdradzającej jest (wbrew pozorom) albo poczucie własnej
>> "dodupności", albo poczucie "dodupności" osoby zdradzanej... oraz to, że
>> niechybnie (ze względu na własną mentalność) nie jest to ostatni taki
>> "taniec"...
>
> Dzięki Ikselko :-) Przyjmę to na wiarę i nie będę doszukiwał się
> odpowiedzi na to więcej. Będę wierzył, że chociaż to czuła przez tę
> jedną noc po której jeszcze porozmawialiśmy. Bo na chociaż przepraszam
> po 4 wspólnych latach i planach na przyszłość, nie mogłem liczyć.
>
> Ale są i dobre strony. Znowu nie wiem, co mnie czeka i z kim przyjdzie
> przejść mi przez życie ;-)
Dobra strona to ta, że możesz i powinieneś coś zacząć od nowa i że może
właśnie teraz to będzie... TO :-)
--
Ikselka.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
20. Data: 2009-11-16 20:44:56
Temat: Re: Myślę że wymyśliłem definicję miłości :)Użytkownik "flyer" <f...@g...pl> napisał w wiadomości
news:hdscvu$n4q$1@atlantis.news.neostrada.pl...
Karol Y pisze:
> Witam. Myślę, że jakbym miał podać dokładną definicję miłości, to było by
> to uwaga - *całkowite otwarcie się przed drugą osobą z zaakceptowaniem
> tego, że kiedyś może nam zrobić krzywdę*.
>
> A Wy co myślicie, coś w tym jest, czy tak tylko majaczę? ;-)
>
To - "z zaakceptowaniem tego, że kiedyś może nam zrobić krzywdę" - to de
facto informacja o bliskim końcu tej miłości. ;>
Pozdrawiam
Flyer
Dokładnie- ja pomyślałem: "samospełniająca się przepowiednia"
--
Serdecznie pozdrawiam
Chiron
1. Znaleźć człowieka, z którym można porozmawiać nie wysłuchując banałów,
konowałów, idiotyzmów cwaniackich, łgarstw, fałszywych zapewnień, tanich
sprośności lub specjalistycznych bełkotów "fachowca", dla którego branżowe
wykształcenie plus umiejętność trzymania widelca jest całą jego kulturą,
kogoś bez płaskostopia mózgowego i bez lizusowskiej mentalności- to znaleźć
skarb.
- Waldemar Łysiak
2. Jedyna godna rzecz na świecie twórczość. A szczyt twórczości to tworzenie
siebie
Leopold Staff
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |