Strona główna Grupy pl.sci.psychologia o sondażach z kosmosu

Grupy

Szukaj w grupach

 

o sondażach z kosmosu

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 2


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2009-11-15 23:17:55

Temat: o sondażach z kosmosu
Od: tren R <t...@n...sieciowy> szukaj wiadomości tego autora

"Jakieś 30 lat temu napisaliśmy książkę, po polsku, a potem także po
angielsku, co jest nie tak z klasycznymi metodami statystycznymi. Potem
spróbowaliśmy myśleć pozytywnie, wyławiając to, co nieklasyczne a
zdroworozsądkowe, a co przewijało się w literaturze statystycznej przez
cały wiek XX, poczynając od krzywej nierówności Lorenza i wskaźnika
nierówności Gini'ego w pierwszym już 10-leciu tego wieku. Podłączyliśmy
się do tego nurtu, znaleźliśmy swoje poletko, i właśnie kończymy je
opisywać.

W kluczowym rozdziale przedstawiamy ogólnie etapy eksploracji danych,
zaczynając od tego, jakimi danymi się rozporządza i jaki problem chce
się na ich podstawie rozwiązać. Ten pierwszy etap to działka
Zleceniodawcy. Potem zlecenie bierze do ręki Zleceniobiorca czyli
fachowiec od Eksploracji Danych, który w trzech kolejnych etapach
dobiera sobie model rozpatrywanego zjawiska, opisuje stosownie do niego
dane i postawiony problem, przedstawia dopuszczalne metody rozwiązania
problemu, po czym wybiera jedną z nich, za pomocą której owo rozwiązanie
dla aktualnych danych znajduje. Oczywiście w języku stosownym dla
obranego modelu.

Wtedy nadchodzi etap ostatni, w którym problem postawiony przez
Zleceniodawcę zostaje skonfrontowany z rozwiązaniem dostarczonym przez
Zleceniobiorcę. Jest to Konfrontacja języka Zleceniodawcy z językiem
Zleceniobiorcy. Zwycięża zwykle bardziej zdeterminowany, z większą siłą
przebicia, chociaż niekoniecznie większą racją. Jeśli wygrywa
Zleceniobiorca, eksploracja danych zostaje zakończona, a Zleceniodawca
uznaje problem za rozwiązany. Jeśli jest odwrotnie, Zleceniodawca
zarządza zmianę modelu lub metod bądź uzupełnienie albo poprawienie
danych, i następuje nowy cykl eksploracji - i tak do skutku. Chyba, że
strony zrezygnują ze współpracy... To co wykonuje Eksplorator danych,
bywa nieraz nieskazitelne logicznie lub matematycznie, ale przy
założonym modelu - a gdy ten jest źle dobrany, maestria Eksploatora na
nic się nie zdaje...

Szukaliśmy przykładu, który łatwo opisałby te zmagania. Wybraliśmy
książkę Dana Browna "Deception Point". Zleceniodawcą jest NASA, która
zaprasza zespół naukowców na lodowiec na Biegunie Północnym, w którym
paręset lat temu utkwił meteoryt zawierający skamieliny zwierzęcia
nienapotkanego nigdzie na ziemi. Pytanie brzmi: czy oznacza to , że NASA
zdobyła dowód istnienia życia we wszechświecie? Naukowcy badają, czy
skała jest faktycznie meteorytem, a zawarte w niej skamieliny są
"unknown on Earth". W pierwszym cyklu potwierdzają hipotezę NASA. Odbywa
się wielka konferencja, ale zespół opiniodawców powiększa się i - krok
po kroku - wychodzi na jaw ordynarne oszustwo...

A na blogu Krzysztofa Leskiego opisano problemy badania i
interpretowania zmian w popularności partii politycznych, który dwóch
różnych Zleceniodawców (dwie gazety) zleciło dwóm różnym Zleceniobiorcom
(dwóm sondażowniom). W tym samym czasie mniej więcej. Każda sondażownia
zabrała się do rzeczy wg swojego modelu i swoich danych w każdym z
wybranych momentów czasu. Założenia o danych - różne. Sposób ich
zbierania (czyli postawione pytania) - różny. Liczebności owych (dalece
niereprezentatywnych) "próbek" - żenująco niskie. Informacje o liczbie
odmów udzielenia odpowiedzi - nieobecne. Dodatkowe informacje o
respondentach, które możnaby konfrontować z ich rozkładami w populacji -
pominięte. Na domiar złego w drugiej chwili czasowej indagowano inne
osoby niż w pierwszej, co znacząco zaciemniało poszukiwaną informację. W
tej sytuacji nic dziwnego, że wszystko mogło się zdarzyć w zakresie
zaobserwowanych trendów, a ich ideologiczna interpretacja jest - jak
słusznie pisze Leski - zwyczajnym nadużyciem. Taki ordynarny deception
point. A ideologiczna interpretacja sprzeczności w trendach głownych
partii zakrawa już na chorobę umysłową interpretatora.

W naszej pierwszej książce, tej sprzed lat 30-tu, podkreślaliśmy, że
różne nadużycia interpretacyjne bywają najczęściej dokonywane właśnie
przez manipulowanie wielkością prob. Czasem wygodnie jest dobrać
niezwykle dużą próbę żeby stwierdzić "istotne statystycznie" odstępstwo
od założonego modelu, czasem na odwrót - dobrać próby tak małe, żeby na
pewno nie znaleźć podstaw do odrzucenia niewygodnej hipotezy.
Sondażownie manipulują właśnie tą wielkością prób, nawiązując do zlepków
wiadomości wykładanych na studiach, które odbiorcy wyników sondaży mają
w "rozumie". Kursy statystyki i pakiety statystyczne to przecież biznes,
sondażownie to firmy nastawione na zysk.

Eksploracja danych, do której nawiązujemy, odrzuca aparat pojęciowy
klasycznej statystyki. Bywa on przydatny tylko w specjalnych programach.

Elżbieta Pleszczyńska"

zamieszczone tutaj: http://tr.im/F1Tq

--
http://www.lastfm.pl/music/Tu+i+Teraz/16+Minut

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2009-11-18 08:49:58

Temat: Re: o sondażach z kosmosu
Od: gazebo <g...@c...net> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik tren R napisał:
> "Jakieś 30 lat temu napisaliśmy książkę, po polsku, a potem także po
> angielsku, co jest nie tak z klasycznymi metodami statystycznymi. Potem
> spróbowaliśmy myśleć pozytywnie, wyławiając to, co nieklasyczne a
> zdroworozsądkowe, a co przewijało się w literaturze statystycznej przez
> cały wiek XX, poczynając od krzywej nierówności Lorenza i wskaźnika
> nierówności Gini'ego w pierwszym już 10-leciu tego wieku. Podłączyliśmy
> się do tego nurtu, znaleźliśmy swoje poletko, i właśnie kończymy je
> opisywać.
>

ksiazki juz sobie nie przypomne, no niestety, za to a propos badan
socjologicznych (sondazy) Amerykanie przeprowadzili badania na Rosjanach
:) a konkretnie na grupie kilku badz kilkunastu uchodzcow i na tej
podstawie ustalili tentegootyp Rosjanina, na pocieszenie mozna dodac, ze
bylo dawno temu :) swoja droga bylo tam i pare inspirujacych teorii, ze
jak Rosjanka szla w pole to zawijala dziecko tak zeby mu sie nie mogla
stac krzywda a jak wracala po paru godzinach to sie tak rozcmokiwala nad
dzieckiem, ze wysnuto teorie, iz natura Rosjan wynika wlasnie z takiej
opieki nad dziecmi, z jednej strony opuszczenie a z drugiej przeogromna
troskliwosc

--
bla

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Myślę że wymyśliłem definicję miłości :)
O depresji
PULAPKA
Re: O mikołajowej polskiej tradycji.
Przykazanie miłości.

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »