Data: 2003-02-09 15:45:46
Temat: Re: NIEKOCHANI
Od: "-=Mariusz=-" <p...@S...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "d.v." <dendroaspis(NO_SPAM)@space.pl> napisał w wiadomości
news:b25on7$3ce$1@aquarius.webcorp.pl...
> To, że skutki ciężkich przeżyc w dziecinstewie owocują w dorosłości i to
> obficie w wszelkiego rodzaju negatywne skutki to już wiadomo. Ale chcę
> zapyać, jak myślicie - czy osoby niekochane, też po pewnym czasie potrafią
> sie zamienić w potwory bze serca? Czy bycie niekochanym też dramatycznie
> zmienia człowieka i uniewrazliwia go na innych?
> Moje zdanie - chyba tak.
>
Kochanie kogoś jest umiejętnością, żeby ją nabyć, trzeba dysponować
uczuciowymi, kochającymi rodzicami (opiekunami). Jednak czasami tzw. "bycie
kochanym", wcale nie uczy umiejętności kochania, a jedynie uczy oczekiwań i
egocentryzmu. To są dopiero "potwory", ktoś nazwał to wampiryzmem
emocjonalnym. Kochania uczą wymagający (nie surowi) bliscy.
Obiekt uczuć można przyrównać do obiektu fascynacji pasjonata. Jednak
dyletant w danej dziedzinie często dysponuje zaledwie słomianym zapałem.
Jeżeli obiekt jego westchnień przerasta jego pojmowanie, często Go niszczy
(czasami niektórzy mówią wtedy o tzw. wielkiej miłości - o zgrozo), albo
szantażuje pozorując samozniszczenie (ktoś śmiał nie odwzajemnić Ich
zainteresowania - obraza Mjestatu).
Osobną kategorią bywają tzw. męczennicy. Poświęcają się, bo Ich wychowano na
"janczarów". Są ofiarą pseudokochających. Bywają wmanipulowani w poczucie
odpowiedzialności i wizję "zapłaty w przyszłości", czasami wiecznego
przymusu odwdzięczania się za to że Ich stworzono i "kochano".
Oczywiście nie ma sesnu mówić tutaj o tzw. czystej postaci nigdy nie
kochanych, bo ich chyba nie ma, są tylko mieszańce. Chociaż d.v. i Patrycja
zapewne o takich myśleli. Tych bym rozgrzeszył, bo oni nie wiedzą co czynią,
żyją odludnie, nikomu nie wadzą i do nikogo nie mają pretensji.
--
Mariusz
http://porpsy.com
|