Data: 2010-05-01 12:07:59
Temat: Re: [NTG] Znowu politycznie ...
Od: vonBraun <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Zorrmoran wrote:
> Dnia Sat, 01 May 2010 11:12:31 +0200, medea napisał(a):
>
>
>>Nawet mi nie pisz takich rzeczy. Ja jestem przeciwniczką spania ze
>>zwierzętami.
>
> Może nie do końca się rozumiemy. Nie śpięz nimi, tylko lubięsobie
> wieczorem wziąć do łóżka na kilkanaście minut.
> Kwestia bycia zasikanym też jest do wyrobienia. Świnki
> wbrew pozorom nie sikają gdzie popadnie, pod siebie,
> tylko mają pewne zasady i towarzyszący im sposób zachowania.
> Można to wyczuć i potem na 90% przypadków wiesz, kiedy zaraz będzie
> sikanie - i szybko odkładasz do klatki.
>
>
>>Faktycznie masz spore doświadczenie ze świnkami. Nasza świnka była
>>wyjątkowo lękliwa od samego początku, nawet za bardzo nie dawała się
>>brać na ręce. Udawało się ją zwabić jedynie na liść sałaty albo świeżego
>>ogórka, które uwielbiała. Co było dla mnie dziwne, bo pamiętałam moje
>>świnki z dzieciństwa, które same do rąk nam właziły.
>>No nic, może się zdecydujemy na nową.
>
>
> Też sięnad tym zastanawiam teraz. Ta, co teraz zdechła też była
> stosunkowo lękliwa, te dwie, co mamy teraz - zupełny spokój i luzik.
> Mam kilka przemyśleń, ale podzielę się później ;)
> Trza iść z dzieciakami na dwór ;)
>
Nawiasem, w lajftajmie miałem dwa koty. Pierwszy o ksywce "Kocurek" był
chyba zwierzęcym "Bodhisattwą"-przynajmniej tak funkcjonował w rodzinie.
Niezwykle spokojny, niezależny ale lubiący wtedy gdy to wybrał
nawiązywać kontakt. Po kilkugodzinnym rozstaniu zawsze pamiętał o tym
aby przywitać domownika. Jeśli podpadliśmy mu ograniczając (co było
czasem nieuniknione) jego wolność bywał nieco obrażony - lekko aby nie
zrobić krzywdy "gryzł" osobę która mu podpadła. Chętnie eksplorował nowe
rejony np. zabrany na wczasy. Miał zaufanie do ludzi - pamiętam jak w
pogoni za wiewiórką próbował wejść wyżej na drzewo typu "no way out".
Staliśmy wszyscy na tarasie i jak jeden mąż krzyknęliśmy "KOCUREK!!!"
wiedząc, że nie zejdzie jeśli pobiegnie dalej. Stanął, oprzytomniał,
popatrzył na nas i zeskoczył. Potrafił przewidywać wydarzenia, to że
wracam do domu słyszał już gdy wyszedłem z windy(to było dość daleko od
drzwi mieszkania i po drodze były drzwi zabudowy). Zaczynał wtedy
domagać się wypuszczenia do przedpokoju aby się przywitać. Uwielbiał
"walczyć" na całego z moją ręką ubraną w rękawiczkę, gdy jednak ręka nie
była osłonięta stawał się dardzo delikatny. Nie bał się obcych -starał
się zapoznać z nowymi osobami.Jeśli w domu działo się coś nowego witał
mnie dłużej - miaucząc długo, jakby próbował przekazać że coś się stało.
Niezwykle sprawny ruchowo - wykonywał skoki pomiędzy szafami tuż pod
sufitem "omijając" lampę. A, i był to piękny, czarny kocur,(zawsze
starannie się wylizywał, "na błysk"),który zwracał uwagę - ludzie
przechodzący obok domku wczasowego czasem przystawali i nawiązywali
rozmowę w stylu "Jaki piękny kot...". Zdechł przedwcześnie - na jakiegoś
kociego wirusa atakującego narządy wewnętrzne, na stole operacyjnym,
gdzie próbowano połatać mu zniszczone jelita.Nie sądziłem że śmierć
zwierzęcia może być dla mnie tak przygnębiająca.
Drugi kot (nawiasem wzięty z domu rodzinnego pewnego znajomego
polityka...) był wcześnie odrzucony przez matkę - nie lubiła go tak
bardzo, że trzeba było go izolować. Ma ksywkę "Persik". Jest z nim sporo
problemów. Boi się obcych i zmian miejsca. Takie sytuacje skutkują
wielodniowym szokiem. Kilkakrotnie "przez pomyłkę" polował na części
ciała domowników - vonBraunową ugryzł w nocy tak, że potrzebowaliśmy
pomocy lekarskiej. Nie różnicuje sytuacji realnych i zabawowych. Nie dba
o swoją sierść, jest stale jakby "przybrudzony" i potargany. Protestuje
przeciwko czynnościom "higienicznym" jak wyczesywanie - co "Kocurek "
dla odmiany bardzo lubił. Próbuje polować ale ma kłopot z różnicowaniem
obiektów "zwierzęcych" od innych (np. ruszającej się trawy czy liścia)
mimo,że co dzień jest wogródku."Kocurek" załapał to w jeden dzień
wywieziony na wczasy. Boi się silnych bodców - np bardzo zimnych lub
mokrych powierzchni, głośnych dźwięków. Nie jest zbyt sprawny ruchowo,
ma problem z wskoczeniem na szafkę w kuchni. Śmieci i roznosi swój
"piasek" ("Kocurek" wchodził i wychodził do kuwety tak, ze nie trzeba
było prawie zupełnie sprzątać wokół). Czasmi mamy go serdecznie dość.
pozdrawiam
vonBraun
|