Data: 2005-04-28 11:07:23
Temat: Re: Na ile można pozwolić swojemu facetowi???
Od: "Slawek [am-pm]" <sl_d(na_poczta_onet_pl)@tutaj.nic>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Przemysław Dębski" <p...@g...pl> napisał w wiadomości
news:d4qa8h$p90$1@inews.gazeta.pl...
>> Jednakowoż azaliż rozumiem Twoją potrzebę postawienia zasłony
>> dymnej w odpowiedzi na wypowiedź V-V. A zatem - jak to mówią
>> w wojsku - pierdol, pierdol, będziesz gibki.
>
> Zasadniczo nie wiem o co Ci chodzi z tą załoną dymną :(
Fajnie, że wprost o tym piszesz. W takim razie bardzo możliwe,
że moja hipoteza jest błędna. Uroiem sobie tak: chlapnąłeś coś,
co uraziło romantyczną naturę V-V. Tak to przynajmniej
poniewczasie odkryłeś, czytając jej odpowiedź. Aby jakoś
zatrzeć niemiłe wrażenie, wdałeś się w dłuższe dywagacje
psychologiczno-biologiczno-lingwistyczne. Dajesz tym samym
do zrozumienia, że nie walnąłeś ot, tak - jak Sowizdrzał jajami
o sosnę, tylko napisałeś krótki wstęp do dłuższych wywodów.
Chyba nawet zadziałało! Nadal sobie miło gawędzicie... ;-)
Oczywiście łaskawie zezwalam, abyś się przejechał wzdłuż
i wszerz po wyżej naszkicowanej hipotezie. Myślę nawet,
że nie potrzebujesz do tego mojego zezwolenia.
Tak przy okazji, umówiłem się z Tobą jednostronnie, że
jako badacza podświadomości potraktuję Cię poważnie
i nie będę dostarczał fałszywych przesłanek do Twoich
prac. To znaczy będę szczerze (o ile mnie podświadomość
nie wyprowadzi w pole) pisał o swoich odczuciach czy
przemyśleniach. Przypomnę zatem jedną niewyjaśnioną
z mojej strony (i na szczęście drobną) sprawę.
W wiadomości news:d13p6s$fvl$1@inews.gazeta.pl odpisałeś
mi tak:
>> [...] w końcu przyznałem się, że najbardziej
>> motywujące do zabrania głosu na grupie jest DLA MNIE
>> wkurwienie się.
>
> Zgadza się - co widać po reakcji na "blablabla". W sumie prowokacja nie
> zamierzona z mojej strony, w zamyśle miała to być szyta grubymi nićmi
> "generalizacja" - coś a'la psztyczek do Twoich "przeciwstawnych
> generalizacji". :)
Już dawno chciałem Ci napisać, że nie dotknęło mnie zastąpienie
mojego wywodu określeniem "blablabla". Była dosłownie sekunda
takiej reakcji, ale chwilkę później rozładowałem ją przypominając
wiele innych Twoich skrótów w cytowaniu, w rodzaju "ciach
kłamstwa i insynuacje", co do których miałem pewność, że tym
nie były. Opanowałem zresztą kilka innych sztuczek, dzięki którym
nie daję się nabrać na wiele tego rodzaju - pisanych nawet
w "najlepszej wierze" - zagrywek.
Nie piszę tutaj po to, aby ratować swoje ego. Jeśli już gdziekolwiek
w tamtej wymianie postów było po mojej stronie lekko nadwerężone,
to tylko w tym, że nie wiedziałem, o co Ci chodziło. Dlatego
postawiłem "zasłonę dymną", rozdmuchując pierwsze z brzegu
słówko (akurat owe "blablabla"), licząc, że coś mi później
dopiszesz i wyjaśnisz, nie zmuszając wprost do przyznania się:
"nie rozumiem, o co Ci chodzi". Co skądinąd jest kretyństwem
z mojej strony, bo wydawało się, że już od dawna nie mam z tym
najmniejszych problemów.
No dobra, teraz zmykam do roboty. Odpiszę (albo i nie) późnym
wieczorem.
--
Sławek
|