Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Re: Na zawsze

Grupy

Szukaj w grupach

 

Re: Na zawsze

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2000-07-30 20:19:18

Temat: Re: Na zawsze
Od: j...@g...pl (Jacek O.) szukaj wiadomości tego autora


-----Wiadomość oryginalna-----
Od: Zbirkos <z...@t...pl>


>Jestem ciekaw kiedy Jacek poprosi nas o pomoc ? Pewnie to kiedys nastapi, a
>ja obiecuje, ze zareguje tak samo jak on teraz, jestem ciekaw jak sie
>poczuje !
>


Mam na imie Ania, 15 lat i wielki problem....

Pewnie nastapi. Cierpliwosci !!!



Jacek Osicki
j...@p...fm
UIN: 37117165
_______________________________________

--
Chcesz otrzymywac newsy poczta elektroniczna ? Sprawdz http://www.newsgate.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2000-08-07 17:07:03

Temat: Re: Na zawsze
Od: "Sterpik" <b...@p...sos.com.pl> szukaj wiadomości tego autora


Jacek O. odpowiedział Zbirkosowi (19-latkowi), który broni Aninji:

>> Jestem ciekaw kiedy Jacek poprosi nas o pomoc ?

> Mam na imię Ania, 15 lat i wielki problem....
> [odpowiedź] Pewnie nastapi. Cierpliwosci !!!
> Jacek Osicki

Pozdrawiam Wszystkich!
Pozdrawiam Jacka!

Intryguje mnie, dlaczego tak atrakcyjny wydaje się pomysł anonimowego
występowania tego samego autora w skórze dowolnych postaci
charakterystycznych. Sądzę, że to ciekawe zjawisko psychologiczne ma
jednak w sobie coś twórczego. Wymaga sporej wiedzy, przenikliwości,
znajomości nie tylko zasad funkcjonowania grupy ale przede wszystkim
chyba psychologii jednostki i psychologii tłumu. To spory zakres
wiedzy. Aż żal, że nie może być spożytkowany lepiej niż permanentne
prowokacje - wsadzanie kija w mrowisko... Nasze grupowe mrówki
ożywiają się wtedy niezwykle a prowokator ma niezwykłą satysfakcję, że
oto "kręci" zainteresowaniami tak dużej liczby osób, kręci nimi wokół
własnego palca (i woli)... delikatnie tylko poruszając wsadzonym
kijkiem, gdy ruch wokół niego słabnie... Co nim kieruje? Jakie ma
motywacje?

Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie marnowanie czasu i energii tych
wszystkich otumanionych dyskutantów - nie prowadzące moim zdaniem do
jakiegokolwiek rozwoju. To jest właśnie szum informacyjny, muł
zaklejający sporo szarych komórek rzeczonych mrówek... jaki na sci nie
powinien mieć chyba miejsca (ha! nie powinien!!;))
Czy sama idea "zaklejania" może stanowić wystarczającą pokusę dla
prowokatora?

Czy ktoś pokusi się o nakreślenie portretu postaci prowokatora i
dokonanie jego (amatorskiej lub profesjonalnej) analizy
psychologicznej? Jesteśmy na takiej właśnie grupie i wskazane byłoby,
oprócz bardzo wątpliwego "pomagania bliźnim w potrzebie" polegającego
najczęściej na mnożeniu bezużytecznych materiałów o charakterze
pogawędek przy piwie (czytaj plotek), wskazanie naszym mrówkom
robotnicom jakiegoś sensownego sposobu myślenia o psychologii.
Jeśli to kogoś interesuje - to spróbuje...

Przyjmijmy dla wygody, że postać nazywa się AL - Anonymus Lewitantus.

A na marginesie mamy dobry przykład:
AL - pisujący na ogół w OE ver 5.00.2919.6600 i wysyłający swe posty
za pośrednictwem 212.160.39.xyz - czyli z Jel.Góry dał się już poznać
jako:
Ania Lipek, Aninja, jak również Dadaj... (ten ostatni, dla zmylenia
przeciwnika, wysyłając jednego dnia wiele postów, wystąpił z
gościnnego komputera).
Wszystkie te postaci charakteryzował pewien wspólny element. Czy ktoś
go potrafi wskazać?


Pozdrawiam
Sterpik vel (Lania Pipek vel Dajda)

*** Zanim napiszesz, pomyśl - samo używanie klawiatury szkodzi
zdrowiu. Sterpik ***


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-08-08 07:36:42

Temat: Re: Na zawsze
Od: "moncia" <m...@h...com> szukaj wiadomości tego autora


Sterpik napisał(a) w wiadomości: ...


>Intryguje mnie, dlaczego tak atrakcyjny wydaje się pomysł anonimowego
>występowania tego samego autora w skórze dowolnych postaci
>charakterystycznych

Fajne zjawisko, nie tylko Ty lubisz je obserwowac.


>Czy ktoś pokusi się o nakreślenie portretu postaci prowokatora i
>dokonanie jego (amatorskiej lub profesjonalnej) analizy
>psychologicznej?

A dlaczego Ty sie nie pokusisz? Lepiej byc obserwatorem, zarowno kija jak i
mrowiska, niz brac udzial w "widowisku"? No tak, aktora zawsze mozna (nawet
trzeba) skrytykowac, a przynajmniej ocenic. Jako widz siedzacy skulony w
ostatnim rzedzie mozesz czuc sie bezbiecznie ;-).
Dlaczego boisz sie stac mrowka? Taka straszna jest dla Ciebie wizja
osmieszenia, poczucia bycia manipulowanym?
Hmmm, a moze bardziej trafi do Ciebie "psychologia w praktyce"?,
"doswiadczenia na sobie"? To tez niezla zabawa ;-)))

>Jesteśmy na takiej właśnie grupie i wskazane byłoby,
>oprócz bardzo wątpliwego "pomagania bliźnim w potrzebie" polegającego
>najczęściej na mnożeniu bezużytecznych materiałów o charakterze
>pogawędek przy piwie (czytaj plotek), wskazanie naszym mrówkom
>robotnicom jakiegoś sensownego sposobu myślenia o psychologii.
>Jeśli to kogoś interesuje - to spróbuje...


Wiesz, hmm, jakby Ci to powiedziec.... Ameryki nie odkryles.
Moze dawanie namiarow zostaw, skoro juz dawno to jest wiadome... zajmij sie
moze... sprobuj chociaz pobyc mrowka.

A Twoje nawolywanie to ... dramatyczny pokaz "popatrzcie, stoje obok. Nie
naleze do otumanionych mrowek. Daje wam na to dowody w postaci
przesledzienia wersji OE, stylu....itp. Pamietajcie! Ja sie nie dalem
omamic" No i po co to wszystko? Powtarzam, zastanow sie, dlaczego wizja
postrzezenia siebie jako "otumanionej mrowki" tak Cie przerazila. Powinno to
byc dla Ciebie dobre cwiczonko psychologiczne ;-).

Pozdr
Moncia



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-08-08 15:37:36

Temat: Re: Na zawsze
Od: "Sterpik" <b...@p...sos.com.pl> szukaj wiadomości tego autora

Moncia napisał(a):

> No i po co to wszystko? Powtarzam, zastanow sie, dlaczego
> wizja postrzezenia siebie jako "otumanionej mrowki" tak Cie
> przerazila. Powinno to byc dla Ciebie dobre cwiczonko
> psychologiczne ;-).


Czemu tak ostro Monciu? ;-). Ze mną trzeba jak z dzieckiem - "za
rączkę i do knajpy...:-)))".
Czy ja wykazałem się jakąś krytyką wobec Anonymusa Levitantusa? Czy
dokonywałem ocen? Przyznałem się jedynie do zainteresowania
zjawiskiem - a Ty na mnie z grubej rury... :-(. Myślisz, że zasługuję?
Poczułaś się może dotknięta? Jeśli tak - przepraszam. Przepraszam
wszystkich, którzy nadal dyskutują zawzięcie z AL, i mają w tym swoje
satysfakcjonujące ich cele. Będą je mieć dopóki nie zorientują się, że
są manipulowanni... a wtedy ... dziwne uczucie, prawda? :-))...

Rzeczywiście - w końcu wszystko jedno, co się na tej grupie znajduje i
każdy(a) może nawrzucać tu dowolny szlam... do czasu, aż nie zostanie
wyplonkowany(a). Tyle tylko, że każdy (lub nie każdy) uczestnik płaci
za to słone rachunki monopoliście... ale - powiesz - co mnie to
obchodzi. Jeśli się nie podoba - każdy może zaprzestać subskrybcji? A
ja wtedy - ale Monciu, mnie zależy na wartościowej sci.psp! Pamiętam
przecież dobre czasy grupy - trochę tego żal... A równocześnie wiem,
że nic straconego - że kroczek po kroczku można coś mrówczym
działaniem osiągnąć...

Powinnaś wiedzieć dlaczego nieprzyjemna, nie tylko dla mnie i dla
Ciebie, jest wizja postrzeżenia siebie jako otumanionej mrówki. Moim
zdaniem wyglada to tak. Dla sporej części uczestników tych publicznych
dyskusji celem jest zmierzenie się z przeciwnikiem, spróbowanie swoich
sił. Dla jednych przeciwnikiem jest poruszany problem, a dla innych -
osoby, ich sposób wypowiadania się, wreszcie ich poglądy (pomijam tu
takich, którzy nie mają żadnego celu - zabijają czas używając jedynie
klawiatur - patrz sygnatura, lub traktują grupę jak kącik złamanych
serc). Czasem cel się zmienia i z rzetelnej dyskusji o problemie
przechodzimy gładko na wytykanie sobie wzajemne błędów a nawet
ułomności. Ale cel jest zwykle taki sam - spróbować swoich sił,
zmierzyć się, poczuć się kimś bardziej wartościowym jeśli coś się
uda - na przykład przekonanie grupy do własnych poglądów lub ...
otumanienie jej i zbulwersowanie czymkolwiek... Tak jest zazwyczaj. Są
natomiast wyjątki i tych wyjatków bardzo mi dzisiaj brakuje. Mam na
myśli ludzi, którzy, czy to z racji swego wykształcenia, czy też
bogatych doświadczeń życiowych (zawodowych) oraz wartościowych
przemyśleń - wpadają czasem na grupę SCI z kagankiem rzetelnej wiedzy
psychologicznej. Wówczas wszystkim robi się jaśniej... (może to
odosobniony pogląd - nie wiem). Wówczas z rozmów "przy piwie", albo
częściej "przy Frugo!", robi się rozmowa przy ... ... ... nie powiem
przy czym - nie chiałbym, aby mnie okrzyknięto szowinistą ;-).

Otórz obserwując wykwit Anonymusa Lewitantusa, dało się w pierwszej
chwili zauważyć ogólną konsternację, a następnie raczej zniechęcenie
co bardziej wartościowych "piór". Natomiast zamieszanie, jakie wokół
AL zrobiły mrówki robotnice było tym, co wzmocniło prowokatora - moim
zdaniem z wielką szkodą dla całej grupy. Gdyby ktoś od razu
rozszyfrował figlarza, myślę, że zaoszczędzilibyśmy sobie wielu
wysłuchanych (w każdym razie ściągniętych na własne komputery)
wulgaryzmów jak również własnego czasu. Znów ktoś powie - mamy
demokrację :-). Oczywiście... Ale nie ze wszystkich da sie wykorzenić
odpowiedzialności za młode mrówki robotnice... nawet tu, na super
demokratycznej mównicy Hide Parku - psp. W końcu mnie też wolno
realizować swoje cele.


Pozdrawiam wszystkich
Sterpik

***
Zanim napiszesz, pomyśl - samo używanie klawiatury
szkodzi zdrowiu. [Sterpik - z biblioteki hrabiego S.]
***


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-08-08 17:08:21

Temat: Re: Na zawsze
Od: "Moncia" <m...@h...com> szukaj wiadomości tego autora


Sterpik napisał(a) w wiadomości:

>Czemu tak ostro Monciu? ;-).

Es tam, bez przesady ;). IMHO gdyby wlasnie uczestnicy mrowiska ;-) mniej
odzegnywali sie od faktu poruszenia wlasnego ego przez znudzonego Anonymusa,
gdyby po prostu, "mrowkowali" sobie dalej... (jak to powiedzial swaper,
(mniej wiecej tak to szlo):
-AL: jestescie glupi!!!
-grupa: tak, wiemy
-AL: i jelopy!!!
-grupa: no i co z tego?)
to i Anonymus zwialby do swego Anonymusowego Zadupia (sorki, powiedzmy, ze
utrzymuje konwencje ;).

Rozwleklo mi sie, a chodzi wlasciwie o to, zeby zmniejszyc dystans miedzy AL
a reszta, zeby zarowno dac sobie spokoj z gornolotnymi radami, grzmieniem z
ambony jak i z odzegnywaniem od bycia mrowka. IMHO wlasnie ten dystans
wprawia AL w rezonans, daje sily i inwencje do dzialania.
Nie dalibysmy tej sily stwierdzajac: tak Anonymus, jestesmy tak samo glupi
jak ty... i jednoczesnie tak samo madrzy. I co AL? Niczym nam nie
zaimponujesz (no moze inwencja, hi, hi). Ale tez niczym nie zgorszysz...

Ze mną trzeba jak z dzieckiem - "za
>rączkę i do knajpy...:-)))".

Off topic - tez hucznie obchodze swoj Dzien Dziecka :-))).

>Czy ja wykazałem się jakąś krytyką wobec Anonymusa Levitantusa?

Ano wlasnie nie, i to blad, tzn. nie chodzi o krytyke, ale o zajecie
stanowiska ;)... ja tam chcialabym poznac Twoja opinie...

>Czy
>dokonywałem ocen?

Fakt, tego powinnismy sie wystrzegac, choc czasem "obiekt" sam sie prosi...a
przez wypowiadanie sie sami wystawiamy sie na cenzurki wystawiane przez
ludzi znajacych nas tylko od strony wyslanych na grupe mail'i.

Przyznałem się jedynie do zainteresowania
>zjawiskiem - a Ty na mnie z grubej rury... :-(.

Wiesz co?, tak po cichu, to Ci powiem, ze czasem (baaaardzo zadko, ale
jednak), taka, hmm, ciut burzliwsza zdan wymiana daje mi wiecej do myslenia
;-). BTW, nie chcialam Cie dotknac, raczej zwrocic na troszke inne tory...

>Myślisz, że zasługuję?

No dobra, przesadzilam...

>Poczułaś się może dotknięta?

Pewnie tak to juz jest, gdyby cos zupelnie nas nie dotyczylo, nie
reagowalibysmy zywiolowo ;-). Po przekonaniu sie, ze mam do czynienia z
cyborgiem dałam sobie spokój, za to w dyskusjach "wokół" uczestniczyłam
dłużej.

>[...]Będą je mieć dopóki nie zorientują się, że
>są manipulowanni... a wtedy ... dziwne uczucie, prawda? :-))...

Dziwne do tej pory, dokad tego nie zaakceptujesz, gdy pozbedziesz sie
zawstydzajacego uczucia... wiesz, dziwnym trafem wlasnie wtedy AL
przestal(a) mi odpisywac... nie mial(a) juz pola do popisu, no i dlatego
"wciskam" Ci moje spostrzezenia.



>Tyle tylko, że każdy (lub nie każdy) uczestnik płaci
>za to słone rachunki monopoliście... ale - powiesz - co mnie to
>obchodzi.

Nie powiem. To nie moj styl, serio.
Ale wlasnie plonk tez nie jest wyjsciem, gdy w zabawe w mrowisko "wplatana"
jest duza czesc grupy.

>Dla sporej części uczestników tych publicznych
>dyskusji celem jest zmierzenie się z przeciwnikiem, spróbowanie swoich
>sił.

Mi bardziej odpowiada poznawanie siebie przez czytanie postow, odpisywanie,
przygladanie sie swoim reakcjom...

Dla jednych przeciwnikiem jest poruszany problem, a dla innych -
>osoby, [...]

Jednak do tej pory dziwi mnie, ze ludzie z takim podejsciem tyle "mieszaja"
na grupie.

>Otórz obserwując wykwit Anonymusa Lewitantusa, dało się w pierwszej
>chwili zauważyć ogólną konsternację, a następnie raczej zniechęcenie
>co bardziej wartościowych "piór". Natomiast zamieszanie

No widzisz, czy nie fajne jest obserwowanie zachowania grupy? A jeszcze
fajniejsze w niej uczestnictwo, wyciąganie wniosków...


Pozdrówka
Moncia


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-08-08 21:10:45

Temat: Re: Na zawsze
Od: "Aninja" <a...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

> Ania Lipek, Aninja, jak również Dadaj... (ten ostatni, dla zmylenia
> przeciwnika, wysyłając jednego dnia wiele postów, wystąpił z
> gościnnego komputera).
> Wszystkie te postaci charakteryzował pewien wspólny element. Czy ktoś
> go potrafi wskazać?

Tak, wszyscy troje pochodzimy z Lubania, z czego ja i Ania Lipek, to jedna i
ta sama osoba, ale ja się zmieniłam, więc powróciłam jako ktoś inny.
Natomiast Dajda, to jakiś dupek z Ogólniaka dla największych kujonów i
palantów mieszczącym się na ulicy Mickiewicza, miasta Lubania (ja mieszkam
dość blisko tej pojebanej szkoły i gdy widzę tych ciapków tam łażących to
rzygać mi się chce). Przecież nie mieszkam w jakiejś całkowitej dziurze,
wiele osób ma tutaj internet i ja nie jestem wyjątkiem. A więc do siebie i
Anci L się przyznaję, natomiast do tego kolesia nie, nawet nie chcę z tym
dupkiem się zadawać. To jakieś takie głupie całkowicie, jakby wcale nie
miało mózgu i było tylko stworzone do wkurwiania i wykuwania (chociaż i tak
nic to coś nie rozumie, jak napisałam do niego parę słów to nic do niego nie
docierało i czułam się jakbym pisała do jakiegoś słupa na który właśnie sika
pies i on nic z tego nie robi. Nie myśli, to zrozumiałe), a to nienormalne
mieszka na ulicy Kazika Wielkiego gdzieś tam w wojsku. Jakiś straszny trep z
tego gostka, nawet nie mam zamiaru go znać, chociaż jest z tej samej wiochy
co ja. Niech spada na szczaw, bo jest głupi i niedorozwinięty, nawet pogadać
się z nim nie da.
A tak poza tym ja mam jedną cechą, którą jest to, że nigdy nie wyrzekłabym
się swojego imienia, a ten koleś podaje się za Kamila Śpiewaka. Nazwisko
mogłabym sobie zmienić, ale nigdy imię. Za trzy lata będę Anna Żebałowska i
gdy teraz ktoś się zapyta jakie są moje personalia, to byłabym w stanie
wyskoczyć z takim czymś. Nazwisko mnie nie obchodzi, ale za to bardzo
uwielbiam swoje imię.
Aninja


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-08-08 21:40:07

Temat: Re: Na zawsze
Od: "Sterpik" <b...@p...sos.com.pl> szukaj wiadomości tego autora


Moncia wrote in message 8mpbd3$5jn$1

> Es tam, bez przesady ;). [...]

a ja na to:
:-)) Ja też Cię lubię !

Ale się z Tobą nie zgadzam ;-). Anonymus ma w sobie coś z
ekshibicjonisty. Wyczynia swoje fantazje tak długo, jak długo jest
zauważany - odpowiedzi jakie Ty proponujesz tzn. niwelujące dystans
miedzy nim a grupą poprzez "zejście w dół" nie są skuteczne tak jak
zdemaskowanie 'łobuza' u źródeł - zagrożenie rozszyfrowaniem jego
technik :-). Przecież są na to dowody! (nie będę ich przytaczał, żeby
nie 'rozdrapywać ran' ;-). Jego podnieca KAŻDE zainteresowanie grupy z
wyjatkiem jednego - demaskującego. Wówczas znika spłoszony.
Jeżeli zainteresowanie to jest takie jak przywołujesz:
> -AL: jestescie glupi!!!
> -grupa: tak, wiemy
> -AL: i jelopy!!!
> -grupa: no i co z tego?)
to Anonymus nie wieje, tylko myśli nad nowymi metodami manipulowania
grupą. Natomiast osaczony JAKO Anonymus Lewitantus, płoszy się
skutecznie. Jego bronią jest anonimowość, zdemaskowany rumieni się jak
nastoletnia panienka na niedwuznaczną propozycję (są jeszcze takie?;-)
i zaszywa się w swoim Za..piu.
Twoja metoda (wybacz - umówmy się, że tak to nazwę), "zchodzenia w
dół" w celu zniechęcenia delikwenta jest ponadto rujnujaca dla grupy.
Takich mrówek które uwielbiają "rozmowy" na tym poziomie budzi się
wówczas wiele - znajdując dla siebie z radością stosowne nisze. Wybacz
mi, że manifestuję tu skłonność do "moderowania grupy" ale nie
ukrywam, że wolałbym unikać zaśmiecania swej maszyny czymś takim...
Zresztą jesteśmy w tym chyba zgodni.

> Nie dalibysmy tej sily stwierdzajac: tak Anonymus, jestesmy
> tak samo glupi jak ty... i jednoczesnie tak samo madrzy. [...]
> Niczym nam nie zaimponujesz [...] Ale tez niczym nie zgorszysz...

A ja jednak czuję się zgorszony i nie potrafię tego zaakceptować. Po
prostu marzy mi się takie miejsce, gdzie nie będę słyszał jak "dzieci"
przeklinają, gdzie mozna liczyć na rzeczową rozmowę bez sprowadzania
jej do poziomu podrzędnej knajpy i takiegoż słownictwa. Żadna
"dramaturgia" tego nie usprawiedliwia. Ale wiem - to jest wyłącznie
moje zdanie... szkoda.

>> ... a Ty na mnie z grubej rury... :-(.
[...]
> No dobra, przesadzilam...
>> Poczułaś się może dotknięta?
> gdyby cos zupelnie nas nie dotyczylo, nie reagowalibysmy
> zywiolowo ;-).
[...]
Jeszcze raz przepraszam. To ja, zasłoniłem się tym, że nie oceniałem
Anonymusa - natomiast między wierszami oceniłem przecież mrówki
pracowite i bogu ducha winne... w pewnym sensie "ofiary cyborga" ;-))

> [...] z cyborgiem dałam sobie spokój, [...]
I temu własnie miała służyć moja "interwencja". Gdyby wszyscy
potrafili Anonymusa natychmiast rozpoznać i po prostu ignorować
całkowicie - wówczas zamilkłby po kilku próbach. Tak zróżnicowanemu
forum trzeba wyraźnej makiety, szablonu demaskującego takiego
osobnika - a takim szablonem może być IMO adres, nazwa serwera, numery
seryjne czegoś tam... W ten sposób przecież "namierza się" hakerów -
przestępców. Takie namierzenie Anoymusa musi go wypłoszyć. To
zakompleksiony ekshibicjonista z obgryzionymi do krwi paznokciami!
:-))

Pytałem o jego cechy i charakterystyczne metody działania również po
to, by uczulić na cos takiego, jak portret psychologiczny obiektu.
Dlaczego on(a) ma sobie robić żarty z nas wszystkich. To my zajmijmy
się nim jako "obiektem", jak eksponatem, potraktujmy go ja zwierzątko
w klatce, obserwując, rozmawiając MIĘDZY SOBĄ, ale absolutnie nie
odpowiadając na jego gaworzenia. Ten jego bełkot powinien być
traktowany jak "język marsjański", z pobłażliwym zainteresowaniem ale
bez widocznego echa. Aby cos takiego osiągnąć grupa musiałaby jednak
być mocno zintegrowana. A o to w paktyce dość trudno. Chyba że ma ona
jakies filary, swoistych strażników...;-))

> do tej pory dziwi mnie, ze ludzie z takim podejsciem
> tyle "mieszaja" na grupie.

Mam wrażenie, że nie ma ich tak wiele. Ten Anonymus był szczególny -
wyróżniał się znacznie. Inni pewnie próbują, ale zachowują rozsądek -
to czasem może być atrakcyjne dla każdego (podobno jest bardzo częste
w chat-roomach).

> czy nie fajne jest obserwowanie zachowania grupy? A jeszcze
> fajniejsze w niej uczestnictwo, wyciąganie wniosków...

Są różne metody uczestnictwa. Mimo iż kontrowersyjny - jest przecież
PT J.Turyński - piszący moim zdaniem najbardziej wartosciowe rzeczy a
pojawiający sie jednym postem o 200-500 liniach, raz na pół roku. Do
niedawna był przecież Ronan, potrafiący milczeć miesiącami, do czasu
aż stawał się potrzebny. I wówczas przemawiał...
Stąd wniosek, że bardzo wielu "obserwuje" - sądzę, że "uczestniczy"
zaledwie 10-20% obserwujących (sufit ;-). Czy to źle? Przecież nie.

> Pozdrówka
> Moncia

:-)) Ja też Cię lubię !

Sterpik.
(sygnaturki nie bierz do siebie)

PS. Napisałaś Monciu jeszcze taką rzecz:
> ... nie chodzi o krytyke, ale o zajecie stanowiska ;)...
> ja tam chcialabym poznac Twoja opinie...
Nie jestem w tym najlepszy, ale może wspólnymi siłami jeszcze coś
wydumamy? Chciałbym wiedzieć, jak zawodowcy zabierają się do kreślenia
portretu osobowości - czy to co wiemy dzisiaj o Anonymusie
Lewitantusie wystarczy?

***
Zanim napiszesz, pomyśl. Samo używanie klawiatury
szkodzi zdrowiu. [Sterpik - z notatek hrabiego S.]
***


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-08-09 10:22:50

Temat: Re: Na zawsze
Od: "moncia" <m...@h...com> szukaj wiadomości tego autora


Sterpik napisał(a) w wiadomości: ...

>Ale się z Tobą nie zgadzam ;-). Anonymus ma w sobie coś z
>ekshibicjonisty.

Z jednej strony tak, ale on "odkrywa przed nami"
nature wymyslonej nastolatki. Jest to wiec "obcy" ekshibicjonizm.

>tzn. niwelujące dystans
>miedzy nim a grupą poprzez "zejście w dół" nie są skuteczne

Nie chodzi mi o znizenie sie do jego poziomu... bluzganie itp.
Chodzi o to, by np. przestal czuc sie zagrozony obcowaniem z ludzmi
majacymi sie za lepszych od niego.
(Na pewno ma zanizone poczucie wlasnej wartosci, a ludzie zakompleksieni
potrafia zrobic wiele zlego. Moze tez nie reagowali bysmy tak toksycznie,
gdybysmy sami w sobie nie bali sie wylonienia kompleksow?)
Bo ... czy na pewno jestesmy
lepsi??? (daj Boze - zdrowsi, ale to nie oznacza bycia lepszym).

>tak jak
>zdemaskowanie 'łobuza' u źródeł - zagrożenie rozszyfrowaniem jego
>technik :-). Przecież są na to dowody!

Hmmm, powiedz tym, ktorzy dalej dyskutuja z cyborgiem ;-))). Marne szanse
:-(.

>Natomiast osaczony JAKO Anonymus Lewitantus, płoszy się
>skutecznie. Jego bronią jest anonimowość, zdemaskowany rumieni się jak
>nastoletnia panienka na niedwuznaczną propozycję (są jeszcze takie?;-)

No, z Toba raczej dyskutowac nie bedzie :-), ale sa jeszcze inni,
owszem, chcacy pomagac, ale w tej pomocy nieskuteczni,... bo
jak pomoc zakompleksionemu pajacowi pomagajac Ani Lipek?



>Twoja metoda (wybacz - umówmy się, że tak to nazwę), "zchodzenia w
>dół" w celu zniechęcenia delikwenta jest ponadto rujnujaca dla grupy.

Tez mialam watpliwosci, zanim sama dobrze nie pojelam, o co w niej chodzi.
A NIE CHODZI o znizanie sie... ale m.in. o POZNANIE siebie. O
niezaprzeczanie
faktowi, ze jestesmy omylni, ze jestesmy glupi, ze dajemy sie nabrac
zakompleksiencowi, ze chcac pomagac, powinnismy bardziej poznac siebie...
ale
nie oznacza to rezygnacji z dzialania.

Nie neguje Twojego sposobu, ale skoro on nie wystarcza... sposobem
ROWNOLEGLYM do Twojego jest zaprzestanie bulwersowania sie na takie
zachowania.



>mi, że manifestuję tu skłonność do "moderowania grupy"

Przydaloby sie, ale z drugiej strony takie starcie sie z przeciwnikiem
jest dobrym cwiczeniem do scierania sie z roznymi zachowaniami
w rzeczywistosci, bo przeciez obcujemy z roznymi ludzmi...

>A ja jednak czuję się zgorszony i nie potrafię tego zaakceptować.

Sprobuj, bez emocji lepiej sie dziala. Wtedy sam wytworzysz bariere
nie do przeskoczenia dla chorych jednostek chcacych Cie zranic.
(mi zaczyna sie to udawac :-))

>Po
>prostu marzy mi się takie miejsce, gdzie nie będę słyszał jak "dzieci"
>przeklinają[...]

Jak i wiekszosci z nas, ale wkroczenie na grupe Anonymusa
przypomina nam, jak mala jest roznica , jak cienka granica miedzy
demokracja a anarchia :-(

[...]. Ale wiem - to jest wyłącznie
>moje zdanie... szkoda.

Nieprawda (znaczy, nie tylko Twoje), ale za to takie "odrealnienie" pozbawia
nas "nabrania umiejetnosci" do walki z paskudztwem. Zyjac w sterylnych
warunkach pozbawilibysmy sie naturalnej bariery ochronnej... i w zderzeniu z
"zanieczyszczeniem" srodowiska, hmmm, tacy "oslabieni" narazeni bylibysmy na
zwielokrotniony atak "bakterii".



>Tak zróżnicowanemu
>forum trzeba wyraźnej makiety, szablonu demaskującego takiego
>osobnika - a takim szablonem może być IMO adres, nazwa serwera, numery
>seryjne czegoś tam... W ten sposób przecież "namierza się" hakerów -
>przestępców.

Kurcze, to czemu jeszcze znajdzie sie kilka osob "pochylajacych sie" nad
biednym AL???

>Takie namierzenie Anoymusa musi go wypłoszyć. To
>zakompleksiony ekshibicjonista z obgryzionymi do krwi paznokciami!
>:-))


Zgadzam sie. I jeszcze zawyrokuje, ze ma straszne problemy ze swoja
seksualnoscia... ale moze z tego wzgledu lepiej, ze bluzga na anonimowym
(choc po trosze) forum, niz by mial napadac staruszki w parku???

>
>Pytałem o jego cechy i charakterystyczne metody działania również po
>to, by uczulić na cos takiego, jak portret psychologiczny obiektu.
>Dlaczego on(a) ma sobie robić żarty z nas wszystkich. To my zajmijmy
>się nim jako "obiektem", jak eksponatem, potraktujmy go ja zwierzątko
>w klatce, obserwując, rozmawiając MIĘDZY SOBĄ, ale absolutnie nie
>odpowiadając na jego gaworzenia.

Widzisz, a pare osob z kolei popadlo w skarnosc i nawoluje do calkowitego
nieporuszania jakiegokolwiek watku zwiazanego z Anonymusem. Przyznaje,
podcielo mi to nogi, bo IMHO jesli jest problem, to trzeba go rozwiazac,
a nie przemilczec. Problemem jest nasza bezsilnosc i nerwowe reakcje.
Jednym z wyjsc jest pokazanie AL, ze nas to "nie bierze", ale wlasnie nie
poprzez dysputy z nim/nia, ale miedzy soba.


> Ten jego bełkot powinien być
>traktowany jak "język marsjański", z pobłażliwym zainteresowaniem

wlasnie!!! poblazliwym!

> (podobno jest bardzo częste
>w chat-roomach).


czyli nie zamieniajmy newsgroup'y na chat'a.

>Są różne metody uczestnictwa. Mimo iż kontrowersyjny - jest przecież
>PT J.Turyński - piszący moim zdaniem najbardziej wartosciowe rzeczy a
>pojawiający sie jednym postem o 200-500 liniach, raz na pół roku. Do
>niedawna był przecież Ronan, potrafiący milczeć miesiącami, do czasu
>aż stawał się potrzebny. I wówczas przemawiał...
>Stąd wniosek, że bardzo wielu "obserwuje" - sądzę, że "uczestniczy"
>zaledwie 10-20% obserwujących (sufit ;-). Czy to źle? Przecież nie.


To daje do myslenia, ale jest jeszcze... psychologia na codzien ;-), tu nie
da sie czasem uniknac bledow, czasem nie piszemy najmadrzej... postarajmy
sie wiec, wspolnymi silami (moze Turynski by sie wypowiedzial??? ;-)))...
nie bojmy sie wiec bledow, bo Turynski i Ronan pojawiaja sie za zadko
-( (Jeeezu, Moncia teskni za Turynskim???), wiec musimy radzic sobie sami
;-)))

Pozdrawiam
Moncia


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-08-09 13:02:26

Temat: Re: Na zawsze
Od: "dr Prunesquallor" <b...@p...sos.com.pl> szukaj wiadomości tego autora


Witajcie Zintegrowani!
Witaj Monciu, Steerpike'u!

Z medycznego punktu widzenia (nie jestem psychologiem) wyłania się
pewien nowy obraz Anonymusa Lewitantusa. To obiekt o zdolnościach
przystosowawczych jakimi poszczycić się mogą jedne z najbardziej
prymitywnych acz niezwykle skutecznych tworów natury - wirusy.
Obserwuję oto kątem oka, że sąd Steerpike'a (używaj poprawnej nazwy
swego imienia młodzieńcze?) na temat wrażliwości naszego "cyborga" na
zdemaskowanie okazał się błędny. Anonymus Lewitantus ma cechę
pozwalającą mu przetrwać nawet takie oskarżenie. Przyznaje się "do
winy" i nadal kwili ze swej klatki pełnej naiwności. To coś nowego -
ale jednak burzącego po części teorię "AL-ekshibicjonisty" (chociaż...
ekshibicjonizm nie wyklucza zdolności przystosowawczych - może byś
sprytny!).

Aby stworzyć warunki laboratoryjne, o jakich mówił Steerpike
(przypomnę: testujemy zwierzątko w klatce mówiące marsjańskim
językiem, w celu naszkicowania jego portretu psychologicznego), należy
przestrzegać zasady nie reagowania bezpośrednio na dźwięki
wydobywające się z klatki. Chyba, że jest to szturchnięcie obiektu
naszym kijkiem badawczym z wyraźnym celem - obserwowania jego reakcji.
Tym sposobem, wydaje się, zmusimy obiekt do dalszego odsłaniania się i
tym samym dostarczenia nam nowych materiałów badawczych. Zjawisko,
przyznaję, jest nader interesujące - wykryliśmy bowiem nową cechę
"cyborga" - zdolności adaptacyjne. A o to w końcu chodzi, aby tegoż
Anonymusa Lewitantusa, marsjańskiego gościa, przysposobić do życia na
naszej planecie - w szczególności "w rodzinie" - do której zakładania
się toto szykuje (o zgrozo!). Czy wyobrażacie sobie jakie warunki
wychowawcze dla następnego pokolenia mogłyby panować w takim stadle -
jeśli nie zdążymy z naszą chirurgiczną terapią!!!? Jeśli Wam choć
trochę zależy na jakości życia na tej planecie - IMHO wskazane jest
działanie mocno zintegrowane.

Życzmy więc sobie rozwagi, cierpliwości i wytrwałości... a zostaniemy
nagrodzeni.
A że czasami trzeba będzie wkładać zatyczki do uszu (przed
bluźnierstwami), osłony na twarz (przed opluwaniem), kleszcze na nos
(przed odorem) i oczywiście chirurgiczne rekawiczki (zaraza!) -
trudno. Mamy demokrację i dzięki niej możemy również cieszyć się
bogactwem wrażeń i przeżyć jakich dostarczają nam najrozmaitsze
zwierzęta... oby tylko nie wychodziły z klatek na ulice...


co z wielką zadumą przekazuje
dr Prunesquallor

PS. Chwalebne to, co wyłowił Steerpike z notatek naszego pana Lorda S.
Ponieważ duch Lorda ciągle się tu błąka, cytując jego myśl przekazuję
mu głębokie uszanowania.

***
Zanim napiszesz, pomyśl. Samo używanie klawiatury
szkodzi zdrowiu. [z notatek hrabiego S.]
***


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-08-09 14:20:59

Temat: Re: Na zawsze
Od: "moncia" <m...@h...com> szukaj wiadomości tego autora


dr Prunesquallor napisał(a) w wiadomości: ...

Hej,...

>Witajcie Zintegrowani!

Dolacz do grupki, moze cosik wykombinujemy...


> jedne z najbardziej
>prymitywnych acz niezwykle skutecznych tworów natury - wirusy.

No przeca mowilam, ze to bakteria, vide:

"... ale za to takie "odrealnienie" pozbawia
nas "nabrania umiejetnosci" do walki z PASKUDZTWEM. Zyjac w sterylnych
warunkach pozbawilibysmy sie naturalnej bariery ochronnej... i w zderzeniu z
"ZANIECZYSZCZENIEM" srodowiska, hmmm, tacy "oslabieni" narazeni bylibysmy na
zwielokrotniony atak "BAKTERII".


>Jeśli Wam choć
>trochę zależy na jakości życia na tej planecie - IMHO wskazane jest
>działanie mocno zintegrowane.


Wam, wam... Nam!!! (no mam nadzieje, ze wiekszosci z nas).


>Życzmy więc sobie rozwagi, cierpliwości i wytrwałości... a zostaniemy
>nagrodzeni.

Ano ;-)))


Pozdr
Moncia


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 . 3


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Re: Do wszystkich grupowiczek i grupowiczow
Re: Na zawsze
Re: Na zawsze
Re: Na zawsze
Lania Pipek vel Dajda

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?
Sztuczna Inteligencja
Ucieczka z Ravensbruck - komentarz
I pod drzwiami staną i nocą kolbami w drzwi załomocą

zobacz wszyskie »