Data: 2015-05-05 16:47:39
Temat: Re: Naćpana autentycznością
Od: Rewolucja <s...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Według danych podawanych przez National Abortion Federation, od 1977 r. na terenie
USA i Kanady radykalni przeciwnicy aborcji dokonali 7 morderstw (ofiary to głównie
lekarze-ginekolodzy lub pracownicy klinik aborcyjnych), 17 prób zabójstwa, 3 porwań,
100 napaści z użyciem żrących substancji, 41 zamachów bombowych, 173 podpaleń, 89
prób podpalenia lub ataku bombowego, 1374 wtargnięć, 1213 aktów wandalizmu. Wiąże się
ich też z zamachem bombowym podczas olimpiady w Atlancie w 1996 r. W późniejszym
okresie popularną metodą walki stało się wysyłanie do klinik aborcyjnych listów z
białym proszkiem (czyli teoretycznie z wąglikiem). Tylko w 2001 r. niejaki Clayton
Wagner wysłał ich 550.
Radykalni przeciwnicy aborcji w USA prowadzą też kontrowersyjną stronę internetową
pod nazwą Nuremberg Files. Zawiera ona dane (nazwiska, adresy, numery telefonów)
lekarzy dokonujących aborcji.
Problem antyaborcyjnego terroryzmu jest traktowany w USA bardzo poważnie. Jeszcze pod
koniec lat 90-tych do zwalczania tego zagrożenia przeznaczono więcej agentów FBI niż
do monitorowania działań Al Kaidy.
Tak zwani "obrońcy życia" w Polsce jeszcze nie posuwają się do zbrodni. Ale czy to,
co już robią - to wciąż za mało, żeby nazwać ich złymi ludźmi? Fanatycznymi,
bezrozumnymi, zapamiętałymi? Czy pierwsze podpalone mieszkanie, pierwszy zamach w
szpitalu, pierwszy zamordowany lekarz albo pacjentka - czy dopiero to otworzy ludziom
oczy na postępki tych rozszalałych fanatyków, którzy z księdzem na czele łamią prawo,
nachodzą, nękają i pozostają bezkarni? Czy my im naprawdę przyznajemy rację, żeby
nazywać ich obrońcami?
Amerykanie nakręcili filmy nie tylko o heroicznych kobietach, które chore na raka i
serce, decydują się mimo wszystko urodzić. Nakręcili też filmy o kobietach
wykrwawiających się na podłogach własnych mieszkań i o lekarzach mordowanych w
trakcie zabiegu na oczach bezbronnych pacjentek. O lekarzach, którzy chodzą do pracy
ubrani w kamizelki kuloodporne, którzy nie wiedzą, czy ten dzień nie będzie ich
ostatnim. O osobach zabijanych w imię "obrony życia". I to nie są filmy SF.
Nasi polscy "obrońcy życia" to ten sam ruch, co amerykański pro life, a czym tamten
może się pochwalić? Siedem zabójstw, siedemnaście usiłowań, sto sześćdziesiąt pięć
podpaleń, czterdzieści jeden udanych zamachów bombowych itd..
|