Data: 2008-08-09 12:51:08
Temat: Re: Nadmierne pocenie się.
Od: tomek wilicki <t...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
ffiona wrote:
>
> Nie chodzi mi o suplementację wapnia, ale czy w przypadku suplementacji
> magnezu wystarczy pobór wapnia z wody mineralnej i owoców lub warzyw.
> Gdzie znajdę najwięcej wapnia tego przyswajalnego, bo nabiał jest wg
> Ciebie be.
>
bardziej martwiłbym się innymi rzeczami, które mogą się wydarzyć na skutek
rozregulowania równowagi wapnia i magnezu we krwi - nic groźnego, ale po co
mają się nawet takie lekkie rzeczy pojawić. Kup dowolne tabletki z wapniem,
ale koniecznie bez aspartamu (coraz głośniej i głośniej krzyczy się, że
aspartam to wyjątkowo silna trucizna - niby ostatecznego dowodu nie ma, ale
po co ryzykować, skoro za tą samą cenę ma się taki sam suplement bez
aspartamu).
>
> Gdzie znajdę wit. D, bo myślałam, że ona w margarynie jest, ale ta jest
> zakazana;-)
>
wychodząc na słonce produkujesz jej wystarczające ilości, ale ciężko obecnie
spędzać na słońcu tyle czasu, ile spędzali nasi odlegli przodkowie.
Margaryna też tutaj nie pomoże, co jasno wynika z badań statystycznych -
osoby używające margaryny również mają niedobory i to silne.
Jak najwięcej słońca plus - niestety - jakiś suplement.
>
> O, ja zjadam! Robię sobie taką sałatkę: zielona sałata, ogórek, pomidor,
> czerwona fasola (z puszki), czasem cebula lub szczypior, polewam oliwą z
> oliwek (teraz zmieniam na olej lniany) i dodawałam czasem ser feta (teraz
> wywalam to, bo zakazany;-) ) To jest ok wg Twojej ekofilozofii?
>
no mniej więcej :D Zamiast sera feta możesz dodawać np tofu, ale nie wiem
czy będzie Ci to smakować.
>> 3. Niedobory jodu - dziś laborantka wyznała mi, że co druga badana osoba
>> w moim regionie ma niedobory, a co za tym idzie problemy z tarczycą.
>
> Pewnie i ja mam, bo soli (która jest jodowana) unikam. To co? Brać jodid?
> Zresztą zobaczę, co mi w październiku powie mój endokrynolog. Bo mam wole,
> ale raczej neutralne, znaczy ani niedoczynne, ani nadczynne.
>
huh? wole neutralne? a co to za wynalazek? Zawsze mi się wydawało, że wole
jest objawem problemów z tarczycą, tyle że czasem te problemy są po prostu
na tyle niewielkie, iż nie warto ich leczyć - a przy okazji pacjent z
takimi problemami kupi mnóstwo innych leków na problemy, które będzie
niechybnie miał.
Jak znasz angielski, poszukaj witryny "stop thyroid madness" założonej przez
pacjentów, którzy mają dość lekceważenia lekkich niedoczynności czy
nadczynności tarczycy. Wg nich medycyna celowo nie leczy do końca problemów
z tym narządem, aby ludzie potem kupowali więcej leków na łagodzenie
objawów. Jeśli poczyta się np polskie fora osób z problemami tarczycowymi,
trudno się z tymi ludźmi nie zgodzić - czasem dopiero dziesiąty odwiedzony
endokrynolog ustalał dawki hormonów na tyle dobre, że pacjent mógł odstawić
inne leki.
Nie powiem niestety czy masz brać jod czy nie, jeśli nie zobaczę wyników
tarczycy - chodzi mi tutaj głównie o TSH i miano przeciwciał. W zasadzie
główny problem polega na tym, że jeśli występuje duża ilość przeciwciał
(ATPO), terapia jodem jest niewskazana. Z kolei jeśli tarczyca produkuje
zbyt dużo hormonów, jod również jedynie nasili objawy nadczynności.
Tak więc ciężko tu radzić, w 95% przypadków jod będzie zbawienny, ale w tych
5% będzie kolejnym gwoździkiem do trumny.
>
> A jaką masz receptę na odkwaszenie organizmu? Bo z Twoich teorii na
> stronie wynika (co jest zresztą niegłupie), że zakwaszenie wpływa na
> stawy. Kupiłam kiedyś takiego e-booka Szadkowskiej "Jak wyleczyc
> nieuleczalne choroby" - pisała właśnie o reumatoidalnym zapaleniu stawów i
> o tym, że weganizm cofnął jej chorobę. Lekarze tylko zabić potrafią
> specyfikami przeciwzapalnymi. Chodzi mi o receptę na szybkie odkwaszenie,
> masz takową?
szybko to się pchły łapie :D Ogólnie - wywalić z diety mięso, mleko, sery,
jajka, wszystko co ma dużo białka, jeść warzywa i owoce, równowaga kwasowo
zasadowa powoli wróci do równowagi. Szadkowska jest niejako dowodem na to,
że to zadziała. Dodatkowo suplementy wapnia i magnezu pomagają wrócić do
równowagi. Natomiast zbyt szybkie przywracanie "na siłę" może skończyć się
tym, czym kończą się wszystkie szybkie i silne ingerencje - rozregulowaniem
metabolizmu. Można sprawdzać pH moczu, dość dobrze pokazuje, czy w danej
chwili organizm się zakwasza, czy może neutralizuje. Można to sprawdzić w
domu dowolnym preparatem, w sklepach zoologicznych są takie po kilka zł do
sprawdzania pH wody w akwarium.
>
> Czytałeś to? http://www.osteoforum.org.pl/mm8_2004_14.html
> Patrz, jakie tytuły naukowe mają ci ludzie.
>
tytuły naukowe tytułami, statystyka jednak jest tutaj nieubłagana. Ile by
tytułów naukowych nie stanęło w obronie picia mleka, fakt pozostaje faktem,
że koty karmione mlekiem mają kości jak zapałeczki, te które mleka nie
dostają mają normalne. Ile by tytułów naukowych nie stanęło w obronie
mleka, jasno i wyraźnie widać, że osteoporoza jest największym problemem
tam, gdzie mleka pije się najwięcej, zaś w ogóle nie występuje tam, gdzie
mleka (i mięsa) nie spożywa się w ogóle. Jak te fakty wyjaśnią ludzie z
tytułami, to już ich problem. Ja już dawno temu nauczyłem się, że tytuł
naukowy jest wart mniej więcej tyle, ile atrament zużyty na jego dopisanie
przed nazwiskiem. Dla mnie jedynym wyznacznikiem wartości lekarza czy
dietetyka jest liczba WYLECZONYCH pacjentów. Ilu znasz wyleczonych z
osteoporozy mlekiem? No właśnie, żadnego...
ah, ciekawe są też badania dwóch kast w Indiach - charakterystyczne jest to,
że jedna z nich spożywa bardzo duże ilości mleka, druga - ze względów
religijnych - w zasadzie w ogóle. Poza tym nie różnią się specjalnie
dietą - obie grupy są wegetariańskie. Osteoporoza występuje tylko w
pierwszej grupie, w bardzo dużym natężeniu, grupa "bezmleczna" nie ma
absolutnie żadnych problemów z kośćmi. Nie mam pojęcia, gdzie to badanie
jest opublikowane, można o nim przeczytać w "mleko - cichy morderca", ale
książki pod ręką nie mam więc nie mam też kluczy, po których można to w
MedLine wyszukać.
>
> Angielski znam tylko w stopniu podstawowym, więc nie poczytam.
> Koniecznie napraw to, bo przeczytałam i czuję ogromne braki. Piszesz tylko
> o omega 3 i 6, witaminie B12, którą łatwo suplementować tabletkami, i o
> uzupełnianiu się aminokwasów. Dla takich ludzi jak ja to zbyt mało.
> Zresztą muszę to wielokrotnie przeczytać, może coś jeszcze wyłapię.
No bo prawda jest taka, że faktycznie problemów zdrowotnych na diecie
wegańskiej praktycznie w ogóle nie ma, nie licząc właśnie tych kilku
witamin - których zresztą brakuje również osobom odżywiającym się
tradycyjnie. Główny problem to tak naprawdę brak "pomysłów" na to, co
ugotować albo przyrządzić na surowo. Jeśli ktoś pomysłów nie ma, będzie
jadł jednostronnie - jedno, dwa dania, a dieta jednostronna zawsze prowadzi
do problemów zdrowotnych, obojętnie czy wegetariańska, wegańska czy
wszystkożerna.
--
. Wegetarianizm i Ekologia - http://www.vegie.pl . Nie jestem lekarzem :P
|