Data: 2000-01-11 20:26:47
Temat: Re: Najczęstszy wirus samobójców.
Od: "Dorrit" <ziemnik @ ceti.com.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
bary napisał(a) w wiadomości: <85c9dn$be7$1@korweta.task.gda.pl>...
>
>>A kto Ci powiedział, że musi być szczęśliwy, że szczęście jest conditio
>sine
>>qua non życia?
>
>
> Praktycznie wszyscy ludzie których znam... prócz ciebie... A dlaczego
ty
>sądzisz że nie jest?
> A słyszałaś, żeby jakiś szczęśliwy człowiek popełnił samobójstwo, będąc
>świdomym tego co robi?
>
Jeśli utożsamiasz szczęście z tzw. "pogodą ducha", wyrównanym nastrojem,
aktywnością życiową, optymizmem wobec życia, to zgodzę się z Tobą -
większość ludzi jest szczęśliwych. Natomiast jeżeli rozumiesz szczęście jako
ekstazę, cielęcą nirwanę, brak jakichkolwiek problemów życiowych /z - he,
he materialnymi włącznie :)) / To większość, ze mną na czele szczęśliwa nie
jest. Po prostu, aby o czymś dyskutować, trzeba najpierw ustalić rozumienie
pojęć, jakimi się posługujemy.
>>
>>>Myślę, że większość nie jest po prostu świadoma, że problemy które ich
>>>dotyczą są nie jako wszczepiane przez społeczeństwo i własne otoczenie.
>
>>Nic podobnego - samobójstwo jest po prostu nieefektywną metodą
>rozwiązywania
>>własnych problemów a społeczeństwo nikomu "samobójczej szczepionki" nie
>>wciska.
>
> Tu jedno nie wyklucza drugiego... bo już mówisz o problemach i o ich
>rozwiązywaniu, a nie o ich powstawaniu...
Ależ życie składa się z bezustannego rozwiązywania problemów lub, jak
wolisz - nauki rozwiązywania. To, co jednym przychodzi łatwiej, innym
sprawia trudności bądź używając patosu - problem przerasta jednostkę. Wtedy
stosuje ona próbę samobójczą, która jest efektem jej bezradności, sposobem
wołania o pomoc albo szantażowaniem otoczenia.
>
>>Nie wiem, co napisał ten czy inny Berne, ale to, co Ty piszesz, to głównie
>>frazesy, oderwane od realiów życiowych . Widać, że samobójcy w pewien
>sposób
>
> Czy twój zarzut ma na celu przekonanie mnie do czegoś, czy tylko jest
>oznaką bezradności udowodnienia własnych racji, nabytych na pewno przez
>solidne wykształcenie i poparte wiedzą życiową?
> Coś mówiłaś o maśle maślanym... a twoje oskarżenie brzmi: Nie masz
racji
>bo nie masz racji...! Czy ktoś coś mówił tutaj o dziecinności? Ja na pewno
o
>takiej nie mówiłem ;)
Owszem, mówiłeś. Starałeś się obronić tezę, że samobójstwo wynika między
innymi z utraty infantylnych form reakcji na świat. Proszę, oto Twój cytat:
"uciekając od 'wzorca zachowania dziecka', nie dostając
>odpowiedniej ilości głasków, męcząc się z problemami zaniżonej wartości...
> A gdy rozpacz się powiększy człowiek może nie wytrzymać napięcia..."
> A jeśli chodzi o gry... to taka jedna np.. jeśli ktoś stara się za
>wszelką cenę udowodnić swoją rację... Muszę ci powiedzieć że jesteś ostrym
>graczem ;)
Nie nazwałabym tego grą, tylko sposobem indywidualnej reakcji. Za dyskusję
nic się nie płaci, więć po co ta mowa o cenie. Możesz raczej napisać - z
oślim uporem bronisz swoich racji. Ja się nie obrażę.
>
>
>>nazywa się logiką? Ludzie nie są szczęśliwi, bo są nieszczęśliwi. Masło
>jest
>>maślane.
>
> Faktycznie, ale w twoim zdaniu ;)
I w Twoim...
>
>>Wybacz kolego - ja nie boję się szczerości :) Głupstwa piszesz. Natomiast
>
> Wybaczam i bardzo się z tego cieszę... ja też, przynajmniej już coraz
>mniej ;)
>
>pozdrawiam koleżankę...
> i dziękuje za 'żywe' zainteresowanie moimi skromnymi tekstami
Uniżona sługa jaśnie pana
Dorrit
>
> JAcEk
>
>
>------
>
> "Czasami lepiej odejść od zmysłów by nie zwariować"
> "Don't worry, be happy"
>
>
>
>
|