| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2003-11-07 09:39:46
Temat: Re: Nawiązując do poprzedniej historii...... "Urzędnik klient... "Paweł Niezbecki napisał:
> > A o co podejrzewasz tego faceta?
>
> O osobowość psychopatyczną.
Nie jestem psychiatrą, ale wydaje mi się, że neurotycy też świetnie
pasują do opisu - różni ich tylko istnienie uczuć, ale w obu przypadkach
są to uczucia skierowane "do siebie".
Flyer
--
Szukam roboty - zdolny i chętny, z doświadczeniem w łączeniu wody z
ogniem i wykonywaniu niewykonalnego. ;)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2003-11-07 10:03:24
Temat: Re: Nawiązując do poprzedniej historii...... "Urzędnik klient... "Flyer
<f...@p...gazeta.pl>
news:bofpbs$kf3$1@nemesis.news.tpi.pl:
> Nie jestem psychiatrą, ale wydaje mi się, że neurotycy też świetnie
> pasują do opisu - różni ich tylko istnienie uczuć, ale w obu przypadkach
> są to uczucia skierowane "do siebie".
Nie jestem psychiatrą, ale w opowieściach Krzysztofa nie wyczuwam właściwie
żadnych uczuć.
P.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-11-07 11:39:56
Temat: Re: Nawiązując do poprzedniej historii...... "Urzędnik klient... "
Użytkownik "Krzysztof 'kw1618" z Warszawy" <k...@i...pl> napisał w
wiadomości news:8ZGqb.231248$vL1.2773407@news.chello.at...
> (...) zresztą ja też wiem gdzie jest granica, co objawiło się
> wcześniej kilkoma sytuacjami,
No wiesz, byloby co najmniej dziwne, gdyby sie nie objawilo... ;)
Zreszta samo sie nie objawilo, bo to w koncu TY decydujesz o tym co i kiedy
robisz - masz swoj rozum i wolna wole, a owe sytuacje nie biora sie ot tak
sobie i z powietrza, bo to TY jestes za nie odpowiedzialny. Nic
_samo_z_siebie_ i bez Twojego mniejszego lub wiekszego udzialu - NIC.
Pozdrawiam
zf
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-11-07 11:49:40
Temat: Re: Nawiązując do poprzedniej historii...... "Urzędnik klient... "
Użytkownik "Krzysztof 'kw1618" z Warszawy" <k...@i...pl> napisał w
wiadomości news:E6Hqb.231315$vL1.2775495@news.chello.at...
> Nawiązałem kilka znajomości przez Tlen i GG, jednak to nie jest to samo...
Kazdy sposob jest dobry - wazne tylko, zebys nie zamykal sie w obrebie tej
'jednej-jedynej', swiata poza nia nie widzac.....
W naszym kraju zyje tyyyle wspanialych, a przede wszystkim WOLNYCH kobiet,
ze nie ma takiej mozliwosci, abys w koncu nie trafil na ta 'swoja'... ;)
I wcale nie musisz chwytac sie przy tym _k_u_r_c_z_o_w_o_ pierwszej
lepszej dziewczyny, ktora okaze Ci odrobine zwyklej ludzkiej zyczliwosci,
moze nawet jakiejs sympatii, ale to jeszcze za malo, zeby tak od razu juz
'na cale zycie'....
Bedziesz jeszcze w zyciu szczesliwy, pamietaj tylko o jednym - kazdy
czlowiek, doslownie KAZDY, a wiec takze i Twoja potencjalna dziewczyna
potrzebuje w zwaizku takze odrobiny _w_o_l_n_o_s_c_i_ i
_s_w_o_b_o_d_y_ .......
POWODZENIA !!!
Pozdrawiam
zf
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-11-07 14:51:30
Temat: Re: Nawiązując do poprzedniej historii...... "Urzędnik klient... "On Thu, 6 Nov 2003 21:02:48 +0100, Paweł Niezbecki <s...@a...waw.pl> wrote:
>> A o co podejrzewasz tego faceta?
>
> O osobowość psychopatyczną.
OK.
A jak się mają do powyższego rozwody, i inne poślubne zauroczenia /także fantazje
erotyczne/?
tomek
--
"Móżdżek, długo uważany jedynie za koordynatora ruchów ciała,
jest aktywny podczas wielu czynności poznawczych"
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-11-07 19:13:29
Temat: Re: Nawiązując do poprzedniej historii...... "Urzędnik klient... "tycztom
<t...@v...iem.pw.edu.pl>
news:slrnbqnfv0.1pd3.tycztom@volt.iem.pw.edu.pl:
<snip>
> A jak się mają do powyższego rozwody, i inne poślubne zauroczenia /także
> fantazje erotyczne/?
Nie wiem, czy dobrze rozumiem, ale czy starasz się zasugerować, że Krzysztof
myśli, działa i przewiduje racjonalnie, a tak w ogóle to jest nieszkodliwy
jak nieszkodliwe są fantazje erotyczne przeciętnego człowieka?
P.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-11-07 20:12:16
Temat: Re: Nawiązując do poprzedniej historii...... "Urzędnik klient... "->Paweł Niezbecki<- news:bogqj5$20v5$1@foka1.acn.pl wrote:
> Nie wiem, czy dobrze rozumiem, ale czy starasz się zasugerować, że
> Krzysztof myśli, działa i przewiduje racjonalnie, a tak w ogóle to jest
> nieszkodliwy jak nieszkodliwe są fantazje erotyczne przeciętnego
> człowieka?
Czy miłość jest racjonalna? Gdzie jest granica między 'psycholem' o kótrym
piszesz a zauroczeniem czy miłością... albo zdradą i porzuceniem?
Napisałeś:
Cyt. "Psychol. Ciebie trzeba namierzyć i dać namiary policji."
Dlaczego uważasz, że facet jest psycholem?
Dlaczego chcesz go namierzyć i dać namiary policji?
Czy zdrada jest chorobą psychiczną?
Czy zauroczenie _nie_żoną_ jest karalne?
oTTo
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-11-07 21:27:05
Temat: Re: Nawiązując do poprzedniej historii...... "Urzędnik klient... "Paweł Niezbecki napisał:
> Nie jestem psychiatrą, ale w opowieściach Krzysztofa nie wyczuwam właściwie
> żadnych uczuć.
Ja to załatwiam prościej - nie lubię psychopatów i neurotyków [choć
ostatnim pewnie jestem - ale to genetyczne, a może jestem pierwszym z
wymienionych ;)].
A co do wyczuwania - nie wyczuwasz, bo On skupia się na swoich
odczuciach - to może drażnić, ale uczucia jakieś niby są - mogę
zasugerować, że jest to wyuczona niechęć do osób skupiających się na
sobie, bo w realnym świecie zabierają "miejsce" na wywnętrznianie się
innym - a mechanizm został przeniesiony z reala do netu.
Flyer
--
Szukam roboty - zdolny i chętny, z doświadczeniem w łączeniu wody z
ogniem i wykonywaniu niewykonalnego. ;)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-11-07 22:09:20
Temat: Re: Nawiązując do poprzedniej historii...... "Urzędnik klient... "tycztom
<t...@N...waw.pl>
news:bogu00$2303$1@foka1.acn.pl:
> Dlaczego uważasz, że facet jest psycholem?
Cytaty z postów Krzysztofa, które łącznie odbieram jako sygnały
ostrzegawcze, że coś tu jest chorego:
"Panienka z poczty wychodzi jakoś tak, ze wogóle jej nie widać.
Obserwacja poczty też jest niezdrowa... Trzy razy czekałem na nią po pracy
i nie wyszła do godz. 22:00 mimo iż już przyjechali po listy, konwojenci
zabrali pieniądze.
Raz z qmplami zrobilismy nawet profesjonalną akcję obstawienia wszystkich
dróg odejścia od poczty i... nic... nie wyszła, chociaż kazdy z nich
obejrzał sobie dokładnie panią z okienka.
Bardzo to dziwne."
"Nie zwróciła mi 1,90 przy zwocie
listu.
Ponieważ jestem cięty na PPUP Poczta Polska już chciałem pisać skargę, ale
tak będąć na poczcie obserwowałem panią z okienka jak obsługuje klientów,
jak mówi, jaką ma mimikę twarzy itp. Zrezygnowałem z pisania skargi. Żal mi
się jej zrobiło."
"Korzystałem z terapeuty. Zawodowiec zwrócił mi uwagę na pewne rzeczy.
Jednak korzystałem w temacie poprzedniej sympatii, którą osaczałem
conajmniej
6 razy intensywniej -niestety."
"Też tak myślę, ale zawsze istnieje szansa, że ona mysli, iż chcę ją
nakłonić
do
jakiegoś przekrętu pocztowego i po to mi ta znajomość."
"Teraz poczułem sympatię do pani z pocztowego okienka (patrz wątek: Sympatia
urzędnik-klient...), po prostu żal mi się jej zrobiło, widać że siedzi w tym
okienku zestresowana, klienci wrzeszczą na nią, a ona nic nie może poradzić,
bo to klienci nie mogą się pogodzić z faktem, iż obowiązują jakieś
procedury, a klient też zestresowany wyżywa się na niewinnej panience.
Przynajmniej ja machnąłem ręką na 1,90, nawet 2 razy pominęła 1,90 przy
zwrocie listu poleconego."
"Innym razem pojawiłem się przy PKSie z który wytypowałem jako ten którym
przyjeżdża do pracy. Zrobiłem to na tyle profesjonalnie, aby to wyglądało na
przypadek. Po prostu szedłem wzdłuż ulicy , za zakrętem w prawo był
przystanek, a ja tak wyliczyłem kroki, abyśmy spotkali się przy wejściu do
przejścia podziemnego. Takie slalomy robiła, aby mnie nie spotkać, ale
pomyliłem się o 5 kroków. To wystawa jedna, to weszła do sklepu i zaraz
wyszła... odpuściłem sobie. Po prostu szedłem do przodu nie robiąc nic.
I następna próba. Po prostu czekałem na peronie metra, specjalnie tyłem, aby
nasze spojrzenia nie spotkały się. To ominęła mnie łukiem i wsiadła do
drugiego wagonu."
"Po głowie chodzą mi różne mniej lub bardziej głupie mysli:
może ona mnie kocha, ale boi się powiedzieć, może ucieknie sprzed ołtarza,
może ten jej narzeczony nie przyjdzie, może to, może tamto;
może ona ten ślub bierze pod presją otoczenia;
może rozważała moją kandydaturę, ale odpadłem z jakiejś przyczyny - bardzo
chciałbym poznać tę przyczynę, bo to mi ułatwi pracę nad sobą;
NIC nie wiem i to mnie bardzo męczy !!
Nie chcę robić cyrku na poczcie !! i nie zrobię !!
Nie chcę aby się wystraszyła i np. szukała innej poczty do pracy !!
Chcę aby nadal mnie obsługiwała !!"
"To są moje własne doświadczenia, kiedy to w latach 1989-1997 prowadziłem
bardzo
bogatą korespondencję listowną (czy w dzisiejszych czasach taki list ze
znaczkiem
pocztowym został wyparty przez SMS, e-list i telefon ?) spotykałem się z
każdą ciekawszą
korespondentką i niektóre znajomości nawet były wieloletnie ! Niektóre
znajomości przetrwały do dziś
jednak kobiety te regulują swoje prywatne życie i szczerze mówiąc ja jako
nieparzysty
chyba odpadłem... a właściwie sam się wyeliminowałem."
"Tak się zastanawiam czy może ja popełniłem błąd, ze wogóle odezwałem się do
pani z pocztowego okienka.
Może po prostu powinienem być "zwykłym" sympatycznym klientem i czekać aż
sama zrezygnuje z narzeczonego?"
"Panią z pocztowego okienka zauważyłem nie dlatego, że ma fajny wyglad, a
dlatego,
że jest niedoszkolona, 2-3 razy nie oddała mi 1,90 przy zwrocie listu.
Chciałem pisać skargę, ale żal mi się jej zrobiło. Patrzyłem i obserwowałem
jak
obsługuje klientów, jak obsługuje mnie, jak mówi. Wyszło, że jest lekko
nieśmiała
i to zwróciło moja uwagę dlatego postanowiłem atakować mimo iż widziałem, że
ma na palcu pierścionek wygladający na zaręczynowy."
"Powiedziałem: "Kłaniam sie nisko" - jednocześnie kłaniając się.
"Dzień dobry" - odpowiedziała z uśmiechem.
"Wszystko co dobre się kończy i zaczyna się szarzyzna dnia codziennego" -
powiedziałem.
"Nie wiem jak ja to przeżyję" - odpowiedziała z lekkim uśmiechem...
Szczerze pisząc nachodziły mnie różne niedorzeczne myśli i pytania. A jeśli
ona się pomyliła ? A jeśli trafiła na nieodpowiedniego mężczyznę ? A jeśli
ona go dobrze nie zna ? A jeśli będzie musiała uciekać z domu?"
"Niestety ubolewam z tego powodu i współczuję ludziom, którzy po jakimś
czasie stwierdzili, że się pomylili.
Ja wolę być sam niż popełnić ten błąd, dlatego do tej pory nie mam żony."
"ja też wiem gdzie jest granica, co objawiło się
wcześniej kilkoma sytuacjami, a mianowicie gdy widziałem ją na mieście
kilkakrotnie NIE GONIŁEM jej aby na siłę pogadać..."
> Dlaczego chcesz go namierzyć i dać namiary policji?
No przecież bym tego nie zrobił. To był bardziej okrzyk obawy w jego stronę.
Szkoda, że nie zareagował. Może jeszcze zareaguje.
> Czy zdrada jest chorobą psychiczną?
> Czy zauroczenie _nie_żoną_ jest karalne?
Jaka zdrada? On jest samotny. Zawsze był. Nieszczęśliwy. A przy tym
drobiazgowy/małostkowy. Beznamiętny. Osaczający. Zauroczenie? W jego
opowieściach go nie widzę. Jest raczej chłodnawa analiza tego, dlaczego
panienka z okienka ewentualnie mogłaby stać się jego (bo z prowincji, bo
nieśmiała, bo zestresowana, bo może coś jej się dzieje w małżeństwie
(oczywiście zero oznak, że coś się dzieje)). Niby poświęcający się dla
kobiet altruista, cieszący się ich szczęściem, ale przecież tylko czeka,
żeby panienka z okienka stała się nieszczęśliwa, bo wtedy mógłby ją
"uratować" - to przecież jego sposób na relacje z kobietami: pomaganie
nieszczęśliwym. Myślenie życzeniowe i fantazje snute na przyszłość bez
cienia oparcia w rzeczywistości. Myślę, że potrzebuje pomocy, ale myślę też
o tej dziewczynie z okienka, której cieniem będzie Krzysztof. Być może
długo.
P.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-11-07 23:12:18
Temat: Re: Nawiązując do poprzedniej historii...... "Urzędnik klient... "->Paweł Niezbecki<- news:boh4ss$278b$1@foka1.acn.pl wrote:
Dzięki za materiały.
> Jaka zdrada? On jest samotny. Zawsze był. Nieszczęśliwy. A przy tym
> drobiazgowy/małostkowy. Beznamiętny. Osaczający. Zauroczenie? W jego
> opowieściach go nie widzę. Jest raczej chłodnawa analiza tego, dlaczego
> panienka z okienka ewentualnie mogłaby stać się jego (bo z prowincji, bo
> nieśmiała, bo zestresowana, bo może coś jej się dzieje w małżeństwie
> (oczywiście zero oznak, że coś się dzieje)). Niby poświęcający się dla
> kobiet altruista, cieszący się ich szczęściem, ale przecież tylko czeka,
> żeby panienka z okienka stała się nieszczęśliwa, bo wtedy mógłby ją
> "uratować" - to przecież jego sposób na relacje z kobietami: pomaganie
> nieszczęśliwym. Myślenie życzeniowe i fantazje snute na przyszłość bez
> cienia oparcia w rzeczywistości. Myślę, że potrzebuje pomocy, ale myślę
> też o tej dziewczynie z okienka, której cieniem będzie Krzysztof. Być może
> długo.
Przedstawiłes mocne materiały - dobrze przycięte :)
Facet ma problem - wszyscy mamy jakieś problemy. Być może jest to samotność,
być może jakieś fantazje lub coś innego... Chyba rzeczywiścnie nie jest zbyt
szczęśliwy... ale wstrzymaj się trochę Paweł. Imo nie nadszedł jeszcze
moment /i pewnie nie nadejdzie/ w którym problemy tego Pana staną się
krzywdą przypadkowych ludzi. Sposób w jaki się wypowiada wskazuje też na
szukanie 'czegoś' - czyli brak oznaki brnięcia na oślep w jedynie słusznej
sprawie. Potraktujmy to jak mały plusik.
Zauważ też Paweł, że głodzony przez 40 dni człowiek rzuci się na kaszkę
niczym sęp na marnego 'komara'... /widziałeś Piratów Polańskiego? ;))/.
Tylko zadajmy sobie pytanie:
- czy to 'rzucenie' jest 'psychozą' rzucającego? Czy może zwykłą biologią,
naturą, chęcią przeżycia, słabością..., ssaniem żołądka...? Jeszcze raz
Grudziński "człowiek jest ludzki w ludzkich warunkach".
Potrafisz wskazać granicę? No czyja wina ...? - mowa o tych w łagrach. Czyja
to wina, że panna z dobrego domu puszcza się za kromkę chleba? /a Grudziński
w myślach robi zakłady... że jeszcze wytrzyma..., że nie ta i nie tym
razem... że wytrzyma jeszcze - i być może dłużej...?/.
Analogia: wyobraź sobie faceta kompletnie samotnego, omijanego, odrzuconego,
nie-fartownego... Czy w gąszczu obrzydzenia kierowanego 'wiecznie' w Twoim
kierunku nie zacząłbyś 'majaczyć'? Albo nad_'interpretowywać' każdego
przypadkowego uśmiechu? /także z 'Ciebie' a nie do Ciebie ;)/.
Czy nie zacząłbyś Paweł tęsknić do tego, do czego przyciska natura?
Jak zachowałbyś się pozbawion wszelkich szans?
Może zacznijmy od zrozumienia sytuacji tego faceta... Ile zrobiłeś w tym
kierunku? :D
/tzn. za nim pomyślałeś o telefonie na policję.. :D/
Później można DOPIERO zastanowić się jak mu pomóc. I nie wykluczam też tego,
że WŁAŚNIE jedyną pomocą okaże się ten 'nieszczęsny' telefon na policję.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |