Data: 2000-10-31 23:13:04
Temat: Re: Nic nie warta
Od: "Konrad Milczar" <a...@p...wp.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Witam.
Steerpik napisal:
> Ależ się natrudziłeś Konradzie.
> Ale skoro już - to posiłujmy się jeszcze nieco... ;)
Pisalem przeciez, ze blednie interpretujesz moja osobowosc, dlaczego wiec
nadal
przypisujesz mi zachowania, ktore nie tycza sie mojej osoby? To, ze ta
rozmowa
jest dla Ciebie wysilkiem to nie znaczy, ze i ja ją tak odbieram. Zapewniam
Cię,
ze robie to z wielka przyjemnoscia....
>> To co robie postrzegasz wiec jako bezecny czyn, "proceder" pozbawiony
>> wszelkich ograniczen moralnych i etycznych?
> Nie przesadzaj. Nigdzie nie użyłem tak ostrych sformułowań.
Ja tylko podkreslam to co miales na koncu jezyka a czego nie powiedziales
bo nie wypadalo ze wzgledow czysto kulturalnych. Wybacz, ale nie lubie gdy
ktos owija w bawelne.
> Zwracam tylko uwagę na GRANICE. Sprawa granic istnieje na pewno i jeden
> widzi ją bliżej a inny dalej. Ja radzę jedynie widzieć ją bliżej - choćby
> profilaktycznie - wówczas np. na psp jest mniej nerwowo.
GRANICE to element poznawczy, ktory Cie ogranicza. Czlowiek jest istotą
progresywną a bariery to zakaly na drodze jego umyslowej ewolucji. Jestes
jak
male dziecko, ktore boi sie wszystkiego co nowe i nieznane. Wiesz co to
granice,
ale boisz sie odkrycia tego co znajduje sie poza nimi.
> Zapewniam Cię, że nie o błahostki mi chodzi i wcale nie personalne.
> Gdyby chodziło o personalne - rozmawiałbym z Tobą prywatnie.
Ha! teraz to juz jestes bardziej sztuczny niz Adrian*. Przeciez obydwaj
mamy swiadomosc tego calego audytorium, ktore przysluchuje sie naszej
rozmowie...
>> Nikt tutaj nie uczy sie "cwaniactwa, sprytu, podchodów" ani
>> "stosowania masek", uczy sie jedynie, ze takie zjawiska istnieja takze
>> w rzeczywistosci i uczy sie stawiac im czola.
> Chciałbym bardzo, abyś miał rację.
> Ale w tym właśnie zdaniu oceniasz sam siebie i to negatywnie.
Zawsze musi znalezc sie ktos, kto poswieci sie dla innych, przywdzieje
czarna maske i pozwoli sie upokorzyc tylko po to by otworzyc tej calej
reszcie oczy.
> (...) A więc z założenia jest to przeciwnik który nas chce
> "wykolegować". Jak więc oceniamy takiego przeciwnika? Jako przyjaciela,
> czy jako potencjalnego wroga? Jak więc oceniamy takie jego postawy,
> jako pożyteczne - bo można się od nich czegoś nauczyć, czy też negatywne
> - bo czynią jedynie zamęt wśród rzeczywistych problemów tego świata,
> i narażają nas na straty witalnej energii?
I tu tkwi sedno naszej roznicy zdan. Wiesz jakie jest moje stanowisko
w tej sprawie... A Ty? czy rzeczywiscie niczego sie nie nauczyles? jesli tak
to w jakim celu tracisz sily witalne? by przekonac caly swiat do swoich
koncepcji? kiedys i tak sie wypalisz a idee z ktorymi sie nie zgadzasz
pozostana.
> Wiem - jest naiwnością sądzić, że jakimkolwiek działaniem wyeliminować
> można wszelkie zło ;))... Ale gdy chodzi o wzorce postępowania - nie mam
> wątpliwości, jakie one powinny być, jak również, że powinny być!
To zalezy na jakim polu dzialamy. Jesli mowimy o swoim zyciu i swojej
osobowosci to mozemy wyelimionwac co tylko sie nam podoba. Jesli jednak
probujemy zaprowadzc swoj porzadek na obcym terytorium to sprawa
zmienia sie diametralnie.
> (...) I wszystko jest w porządku, gdy obok nich znajdzie się ktoś "biały"
> - tak jak to w starych westernach bywało - co poprzez kontrast i pokonanie
> "czarnych" przeciwników wykaże, jak niewłaściwe było ich postepowanie...
> Umówmy się więc, że Ty będziesz grał "czarnego" a ja "białego" OK?
Wychowales sie na sielankach plynacych z czarnobialego ekranu, na filmach,
ktore nie zmuszaja do myslenia a sa jedynie dobra rozrywka. Byl "bialy"
i "czarny" - tak jak w bajkach dla dzieci, bialy zawsze wygrywal i wszyscy
byli szczesliwi. Jednak dzisiaj mamy ekran kolorowy i tyle roznych postaw
ile gwiazd na niebie. Juz nie ma czarnego i bialego, teraz kazdy ma inny
kolor.
pozdrawiam,
Milczar.
|