Data: 2016-06-06 12:17:49
Temat: Re: Nie masz kasy? OSZCZEDZAJ chocbys mial glodowac!
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Mon, 6 Jun 2016 09:05:13 +0200, FEniks napisał(a):
> W dniu 05.06.2016 o 22:48, Ikselka pisze:
>> Dnia Sun, 5 Jun 2016 22:42:37 +0200, FEniks napisał(a):
>>
>>> W dniu 05.06.2016 o 22:27, Ikselka pisze:
>>>> Dnia Sun, 5 Jun 2016 21:23:15 +0200, FEniks napisał(a):
>>>>
>>>>> W dniu 05.06.2016 o 16:40, Ikselka pisze:
>>>>>> Dnia Sun, 5 Jun 2016 14:01:29 +0200, FEniks napisał(a):
>>>>>>
>>>>>>> (...)wzięliśmy z mężem oferty z
>>>>>>> kilku banków, przeanalizowaliśmy sami, zapoznaliśmy się z warunkami i
>>>>>>> wybraliśmy ten, który nam najbardziej odpowiadał. Nikt nas do niczego
>>>>>>> nie ukręcał, chociaż może i by chciał. W związku z tym nikogo
>>>>>>> odpowiedzialnością za nic (ew. straty) nie obarczamy.
>>>>>>>
>>>>>>
>>>>>> Czyli mamy jasność
>>>>>
>>>>> Kto?
>>>>>
>>>>>> dlaczego, niby Rejtan
>>>>>
>>>>> Wow! Koszulę mi nową podeślij może.
>>>>>
>>>>>> rzucasz się i drzesz szaty w
>>>>>> obronie kredytów...
>>>>>
>>>>> Kotuś, jedyną osobą, która się tu rzuca, jesteś TY.
>>>>>
>>>>
>>>> Bo mi Was żal.
>>>
>>> Kogo?
>>>
>>
>> Tych, których nie sieją.
>
> Swój obłudny żal wobec mnie możesz schować głęboko w buty, bo ja mam
> kredyt już dawno spłacony. A inni rozsądni też sobie na pewno poradzą.
Pisałam już, jaki jest procent tych rozsądnych.
>
> BTW Ciekawe, gdzie sieją takich, którym się wydaje, że banki jako
> instytucje charytatywne powinny udzielać kredytów za darmo.
>
Mnie nie posiali, dlatego nie biorę kredytów - na starcie mieliśmy, owszem,
wielką pomoc od oszczędnych rodziców, którzy nas (niemal) wyposażyli w
działkę pod dom, zresztą zakupioną w połowie z młodzieńczych (zbieranych od
komunii aż po pracę na studiach) oszczędności mojego, równie jak oni
oszczędnego, Męża.
Zmierzam powyżej do tego, że dziś ludzie młodzi zadłużają się także z tego
powodu, że nie mają żadnego oparcia we wczesniejszych pokoleniach, bo ich
rodzice sami nie potrafili sobie zapewnić czegokolwiek, nienawykli do
odmawiania sobie, to jak mają to robić ich dzieci? Na tzw rodzinny stan
posiadania pracuje się pokoleniami i nic tego nie zmieni, a kredyty wręcz
to niszczą.
Sam dom budowaliśmy w zasadzie sami, tzn równocześnie pracując zawodowo, w
sezonie uprawiając i kontraktując pomidory i truskawki (bez zatrudniania
kogokolwiek!), zbierając i wożąc je codziennie małym zdezelowanym fiacikiem
do skupu. W tym czasie mieszkając u rodziców, a podczas sezonu budowlanego
w altance (hmm, raczej szopie) na działce. Budowa trwała dobrych kilka lat
- bo finansowana z NASZYCH bieżących dochodów, przy zaciskaniu pasa:
jednego roku się kupiło materiały ceramiczne na ściany, drugiego stal,
cement oraz kamień, piasek na całą budowę mąż wykopał sam, ŁOPATĄ, u nas na
działce. Itd. Po 3 latach mogliśmy ZACZĄĆ. Wprowadziliśmy się (do JEDNEGO
pokoju na piętrze, bez wody i c.o., wodę mąż doprowadził na piętro pompą
zanurzeniową i wężem ogrodniczym ze studni, żeby nie nosić wiadrami, a
wylewało się brudną do rury kanalizacyjnej w przyszłej łazience).
Do tej pory spoglądam z podziwem na zdjęcie nas, takich młodych i
dzielnych, stojących na na zalanych fundamentach, na którym właśnie jestem
w pierwszej ciąży...
Żadne banki o naszym domu nigdy niczego nie wiedziały.
Dziś ludzie chcą mieć dom/mieszkanie w 3 miesiące, przy czym nie są skłonni
do poświęceń, nie chcą czekać - zadłużają się więc, aby to przymus bankowy
ich nagiął do jakiegokolwiek oszczędzania. Za taką "kuratelę" się słono
płaci, czasem nie dając temu rady.
Dlatego ja uważam, że NAS nie posiano.
|