« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2001-10-13 12:17:59
Temat: Nie ogłaszaj pochopnie końca uzależnieniaArtykuł o prawnych aspektach uzależnienia od Internetu nosi bardzo świeżą datę.
Jako uzalezniona, zajrzałam:
http://www.vagla.pl/skrypts/uzaleznienie.htm
Dariusz-Janusz jest bardzo pewny swego, przemawia gromkim głosem. Ja poproszę o
analizę zjawiska, bo ono mnie dotyczy, ja to uzależnienie CZUJĘ. Mam swoje
podejrzenia, graniczące z pewnością, ale na razie nikt niczego podobnego do
moich podejrzeń nie zasugerował.
Czy mogę prosić o psychologiczne pogłębienie dyskusji?
(Jeszcze nie przeczytałam całego artykułu. Moje uwagi dotyczą tego, co dotąd
zostało powiedziane przez Dariusza_Janusza, szczególnie w wątku "Re: KONIEC
DYSKUSJI Re: Nie jest znane Uzależnienie od Internetu". Chodzi mi o
zaprzeczanie rzeczywistości. Głośno krzyczeć nie wystarczy. Mylić aspekty
prawne z psychologicznymi, to nie jest dobry dowód na nieistnienie
uzależnienia.)
Kreska
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2001-10-13 13:01:07
Temat: Re: Nie ogłaszaj pochopnie końca uzależnienia
<k...@p...onet.pl> w artykule
news:6303.00000960.3bc830f7@newsgate.onet.pl pisze...
> Dariusz-Janusz jest bardzo pewny swego, przemawia gromkim głosem. Ja
poproszę o
> analizę zjawiska, bo ono mnie dotyczy, ja to uzależnienie CZUJĘ.
Wybaczcie, że się wtrącę, w dodatku jeszcze przed przeczytaniem
artykułu. :)
Śledzę dyskusję i noszę w głowie myśl, która spokoju mi nie daje. :)
Swego czasu też postrzegałam samą siebie jako uzależnioną od Internetu.
Jednakowoż zaczęłam to niby-uzależnienie dogłębnie analizować i okazało
się, że nie od Internetu uzależniona jestem, a od kontaktu, kontaktu z
bliskimi ludźmi, z przyjaciółmi. Tak się złożyło w moim życiu, że
najbliżsi mi ludzie mieszkają daleko ode mnie. Podróże, żeby się
wzajmnie odwiedzać, z oczywistych powodów nie mogą być zbyt częste.
Telefon zamiejscowy kosztuje dużo więcej niż Internet (zwłaszcza, że
płacę ryczałtem :)). Tak więc najczęstszy kontakt miałam z bliskimi
właśnie taki - internetowy.
Przekonałam się, jak bardzo źle mi bez pwego _stałego_ kontaktu, kiedy
nie miałam ntu przez tydzień (nie z własnego wyboru, bo do własnego
wyboru sama bym się przygotowała :)). Nie brakowało mi wkłucia się w
sieć, czatów, grup dyskusyjnych (choć miałam ochotę zobaczyć, co się
tam dzieje :)). Uświadomiłam sobie, że chadzałam na onetowy czat, bo
był dostęony, a kiedy go ne było - nagle przestał być ważny. Tylko
dojmujące było nagłe odcięcie od kontaktu z przyjaciółmi. Rachunki
telefoniczne przez tydzie wzrosły niebotycznie. :)) Wygląda, że od
kontaktu jestem uzależniona...
Później już przeprowadziłam sobie eksperyment. :)) Osobiście
powstrzymywałam się, żeby nie wejść w net - chciałam się przekonać,
_czego_ tak naprawdę mi wtedy zabraknie, czego najbardziej będę
potrzebowała, określić to i nazwać. I to rzeczywiście _był_ kontakt. Po
rozmowie telefonicznej z przyjaciółką nie czułam już potrzeby
wchodzenia w sieć. :) Gdyby więc była blisko, gdybyśmy się na godzinkę
spotkały na kawie - pewnie net nie miałby aż takiego znaczenia.
Ostatnio jednak zaczęłam obserwować u siebie niepokojące objawy. :)
Zdarza mi się uciekać przed towarzystwem w realu, żeby czym prędzej
wejść w sieć i tam pogadać z kimś innym. :) Być może znowu jest to
kwestia bliskości, bo w moim obecnym realu praktycznie nadal nie mam
nikogo aż tak bliskiego, żeby mi zastępował rozmowę z bratem na gg czy
z przyjaciółką na icq. :)) Zresztą czy jeden kontakt może zastąpić
inny? To, że pogadam z przyjaciółką nie znaczy, że jednocześnie nie
potrzebuję rozmowy z bratem...
Chyba zacznę czytać Psychologię Internetu. :))
Serdeczności,
Daga
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-10-13 14:11:49
Temat: Re: Nie ogłaszaj pochopnie końca uzależnieniaDago, ciepło, ciepło.
Uzależnienie-niby-od-internetu.
Nawet jeśli nie od netu, to realizujące się dzięki niemu.
I co jest takiego w sieci, że jest "lepsza" (może "bliższa", może bardziej
dostępna, może cierpliwsza, może ... czy ja wiem...) od żywych ludzi?
Też serdeczności
Kreska
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-10-13 15:36:42
Temat: Re: Nie ogłaszaj pochopnie końca uzależnieniakreska24:
> Nawet jeśli nie od netu, to realizujące się dzięki niemu.
> I co jest takiego w sieci, że jest "lepsza" (może "bliższa",
> może bardziej dostępna, może cierpliwsza, może ... czy
> ja wiem...) od żywych ludzi?
Np zywe bezposrednie informacje. :)))
Pozdrawiam,
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-10-13 19:20:49
Temat: Re: Nie ogłaszaj pochopnie końca uzależnienia.
>
> Ostatnio jednak zaczęłam obserwować u siebie niepokojące objawy. :)
> Zdarza mi się uciekać przed towarzystwem w realu, żeby czym prędzej
> wejść w sieć i tam pogadać z kimś innym. :) Być może znowu jest to
> kwestia bliskości, bo w moim obecnym realu praktycznie nadal nie mam
> nikogo aż tak bliskiego, żeby mi zastępował rozmowę z bratem na gg czy
> z przyjaciółką na icq. :)) Zresztą czy jeden kontakt może zastąpić
> inny? To, że pogadam z przyjaciółką nie znaczy, że jednocześnie nie
> potrzebuję rozmowy z bratem...
To samo zaobserwowalam u siebie..qrna co robic?
--
Agnieszka
g...@p...pl
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~..przestajemy kochac siebie
gdy ktos nas nie kocha....~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-10-14 12:58:45
Temat: Re: Nie ogłaszaj pochopnie końca uzależnieniaOn Sat, 13 Oct 2001 15:01:07 +0200, Daga Gorczyńska <z...@w...pl>
wrote:
>Śledzę dyskusję i noszę w głowie myśl, która spokoju mi nie daje. :)
>Swego czasu też postrzegałam samą siebie jako uzależnioną od Internetu.
>Jednakowoż zaczęłam to niby-uzależnienie dogłębnie analizować i okazało
>się, że nie od Internetu uzależniona jestem, a od kontaktu, kontaktu z
>bliskimi ludźmi, z przyjaciółmi. Tak się złożyło w moim życiu, że
[... nie cytuje wiecej, odsylam do postu Dagmary...]
Z ogromnym zainteresowaniem przeczytalem list Dagmary.
Podpisuje sie pod kazdym stwierdzeniem tego listu i jest to
dla mnie o tyle wazne, ze widze, ze problem nie dotyka wyla-
cznie ludzi zawodowo zwiazanych z komputerami ale takze
takie 'humanistki' jaka zapewne jest wlasnie Dagmara.
Obserwuje znajome mi osoby na roznych etapach zycia i dochodze
do wniosku, ze nie mozna uogolniac tego sposobu 'uzaleznienia'
na wszystkich. Znam osobe, ktora po okresie ok. roku intensywnej
dzialalnosci w sieci (czat, usenet, irc, wiele godzin dziennie)
znalazla swoja polowke na koncu Polski i internet stal sie niewazny.
Znam osobe, ktora mieszka w komunie studenckiej z ludzmi,
z ktorymi w kazdej chwili moze pogadac ale z ktorych zaden nie
jest tym wymarzonym (i zapewnie nieistniejacym) idealem. Wciaz
pisze dlugie listy i ucieka poprzez korespondencje od nudnych
obowiazkow w pracy (a wiec wypelnia to definicje uzaleznienia)
Ja z kolei jestem 'sam' i to na pewno jest jeden z czynnikow ktory
decyduje o tym, ze tu siedze zamiast pojsc teraz chocby na lody ;-)
Ale nie moge twierdzic, ze jestem samotny poniewaz od ilus lat
mam 'alternatywe' wobec kontaktow z siecia. Sa ludzie, z ktorymi
kontakt moge poglebic i choc teraz w tych kontaktach "czegos"
mi wciaz brakuje, to byc moze mogloby to ulec zmianie.
Zastanawiam sie czy internet nie jest pod pewnym wzgledem
"bardziej" atrakcyjny od kontaktow live i pod tym wzgledem jest
az tak niebezpieczny. Idac na spotkanie z kims czuje napiecie,
ktore kiedys tlumaczylem zmeczeniem ale teraz odbieram jako
wlasnie napiecie i podswiadomy lek. Moze chodzi o lek jak sie
wypadnie i tak dalej. Potem sie okazuje, ze bylo np. bardzo milo
ale ten lek wciaz gdzies sie tli. Byc moze wlasnie kontakt przez
siec, wymiana mysli, w ktorych na pewno zawarte sa emocje
tak wciaga przez to, ze kontakt jest bardziej bezpieczny i poz-
bawiony pewnych naturalnych barier w kontakcie z drugim czlo-
wiekiem. Nie tylko bariery odleglosci ale i pewnych innych.
Pozdrawiam wszystkich nieco uzaleznionych i nieco samotnych ...
Straus
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-10-14 13:29:29
Temat: Re: Nie ogłaszaj pochopnie końca uzależnienia
Straus <r...@p...onet.pl> w artykule
news:es2jst4j1om17jl35etmlahuhj3stpoe0l@4ax.com pisze...
> Podpisuje sie pod kazdym stwierdzeniem tego listu i jest to
> dla mnie o tyle wazne, ze widze, ze problem nie dotyka wyla-
> cznie ludzi zawodowo zwiazanych z komputerami ale takze
> takie 'humanistki' jaka zapewne jest wlasnie Dagmara.
Sugerujesz, że humanistki nie są zawodowo związane z komputerami? :))
Serdeczności,
Daga
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-10-14 14:03:00
Temat: Re: Nie ogłaszaj pochopnie końca uzależnieniaOn Sun, 14 Oct 2001 15:29:29 +0200, Daga Gorczyńska <z...@w...pl>
wrote:
>> Podpisuje sie pod kazdym stwierdzeniem tego listu i jest to
>> dla mnie o tyle wazne, ze widze, ze problem nie dotyka wyla-
>> cznie ludzi zawodowo zwiazanych z komputerami ale takze
>> takie 'humanistki' jaka zapewne jest wlasnie Dagmara.
>
>Sugerujesz, że humanistki nie są zawodowo związane z komputerami? :))
Czasy sie zmieniaja ;-)) Sorki. Chodzilo mi o to, nie maja za soba
np. 10-15 lat stukania w klawiature i okresu izolacji od otoczenia
wywolanego np. bardzo trudnymi studiami, fascynacji komputerami,
matematyka czy okresu fascynacji grami (czyli iluzja) Czasem bywam
w akademikach i wchodzac do pokoju studentow, gdzie 3 osoby
graja i to w piekny dzien czuje sie niemal jakbym wszedl w matrix ;-))
Wydawalo mi sie, ze humanistki sa jednak pozbawione takich
doswiadczen, ktore w jakis sposob moga pozniej ulatwic uza-
leznienie od sieci, takze w sensie kontaktow email z ludzmi.
Straus
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-10-14 14:25:32
Temat: Re: Nie ogłaszaj pochopnie końca uzależnienia
Straus <r...@p...onet.pl> w artykule
news:ic6jst4071gp5pc6sib60a26mn9r46pgeo@4ax.com pisze...
[ciach o doświadczeniach :)]
> Wydawalo mi sie, ze humanistki sa jednak pozbawione takich
> doswiadczen, ktore w jakis sposob moga pozniej ulatwic uza-
> leznienie od sieci, takze w sensie kontaktow email z ludzmi.
Podstawówka - informatyka, a tam cud techniki - Elwro 800 Junior i
programowanie w logo i basicu. Równolegle jakieś wygasające już
fascynacje Commodore 64 i gierkami na kasetkach, szał z ich
przegrywaniem i ściganiem się dwu-osobowo na joystickach. :)
Liceum - pierwsze IBM i pisanie programików obliczających, ile potrzeba
Whiskasa do wykarmienia x kotów i ile to będzie kosztowało. :)
Prywatnie - gierki zimowe, Sokoban, Mach3 i inne takie, jakieś wyścigi.
:)
Koniec liceum - pierwszy net w domu. Pierwszy modem. Pierwsze maile.
Pierwsza nagrywarka (zaraz po Windows 3.11), a jeszcze wcześniej
Chiwriter. :)
Studia - nauka dosa [bue :)] i obsługo Origina, SPSS-a [do tej pory się
gubię, ale co tam :)], samodzielna wymiana wiatraczka (cięcie kabli
oczywiście :)), oszukiwanie kompa, że się kartę dźwiękową naprawiło, a
tak naprawdę tylko przełożyło w inny slot. :) Czat oczywiście [na kilku
portalach].
Praca - trudno pracować gdziekolwiek nie mając kompa w paluszku. :/ A
jeszcze trudniej pracować bez kompa, kiedy się jest tłumaczem. :)
Poza tym: komp jest moim kumplem. :)) Ma na imię Ziutek i wypraszam
sobie bezosobowe go traktowanie. :))) Nie ufam nikomu, kto się doń
zbliża, więc - chcąc, nie chcąc - sama muszę go stawiać, kiedy pada. :)
Od blisko 3 lat wszystko się toczy bez reinstalki, to chyba sukces. :))
Stukanie w klawiaturę - od 13 roku życia - bo jak tu napisać powieść w
odcinkach do brukowaca? A potem jak pisać dziennik? Artykuliki,
wiersze? Prace semestralne? Jak obliczyć jakiekolwiek badania bez
użycia obowiązkowego SPSS-a? Bez stukania ani rusz. :)
I jak teraz? :))) Są podstawy do uzależnienia? :))
Pozdrawiam,
Daga
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-10-14 14:52:20
Temat: Odp: Nie ogłaszaj pochopnie końca uzależnieniaDaga
:-)))
Powalająco męskie :-)))
Za każdym razem jak to czytam.
Jesteś chora i uzależniona od kwarcu
Przypomnij sobie, kiedy pierwszy raz
ukłułaś się nóżką scalaka?
I czy podano Ci go zamiast jabłka?
no to dotarło do mnie na co czekasz :-)))
śpiący eTT
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |