Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Nie potrafie jej pomoc(bardzo dlugie)

Grupy

Szukaj w grupach

 

Nie potrafie jej pomoc(bardzo dlugie)

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2001-12-24 23:46:51

Temat: Nie potrafie jej pomoc(bardzo dlugie)
Od: Basmati <B...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

Przepraszam za rozmiary tego postu.

Jestem z nia od 4 lat. Poczatki byly trudne, nie potrafilem dac jej
tego, czego pragnela. Bylem bardzo niedojrzaly a ona...bardzo
wymagajaca. Nie wiem, czy mnie kochala, ale ja czulem do niej cos
wyjatkowego. Nie zawsze byla dla mnie mila, a jednak przyciagala jak
magnes. Wydawac sie moglo - zwyczajna kobieta...nie taka jakich pelno
na okladkach magazynow... a jednak nie potrafilem przestac o nia
walczyc. Bylem zdezorientowany, nie wiedzialem, co sie dzieje, bo
przeciez nie taka kobiete u swego boku wyobrazalem sobie przed laty.
Szczerze mowiac nie mialem idealu i podobaly mi sie dziewczyny, jakie
podobaja sie wiekszosci facetow (niesamowicie zgrabne, bardzo zadbane,
rzucajace sie od razu w oczy) . Ona jest inna. Na poczatku dawalem jej
6 w skali jedenastostopniowej. Z dnia na dzien jej wartosc rosla w
moich oczach. Ona ma w sobie wszystko, ma w sobie caly swiat- barwy
teczy, lekkosc platkow sniegu, dziskosc serca przeogromej puszczy, zar
pustyni, niewinnosc dziecka......i smutek starca, ktoremu nigdy nie
ziscil sie najpiekniejszy z jego snow.
Nie chce z niej zrezygnowac, kocham ja a jendnak czuje, ze ziemia
osuwa mi sie pod stopami. Ona oddala sie, pozniej powraca, po czym
znow sie oddala, ale jeszcze glebiej niz za pierwszym razem...Nie
czuje, ze jestem dla niej wazny. Robie wszystko, co w mojej mocy, aby
zobaczyc na jej twarzy usmiech. Niestety...udaje mi sie to bardzo
rzadko. Nie oczekuje wdziecznosci, ale ona nie potrafi nawet
zwyczajnie, z usmiechem powiedziec "dziekuje". Nie potrafi sie z
niczego cieszyc. Wszystko wyprowadza ja z rownowagi a ja jestem zawsze
na linii ognia. Ona zachowuje sie bardzo czesto jak mala dziewczynka
np.placze z byle powodu. Powiem, ze to nie pasuje do kobiety w jej
wieku...Powinna dojrzec juz ponad 10 lat temu. Wydaje mi sie, ze
wynika to z tego, ze mieszka nadal z rodzicami, nie pracuje i czuje
sie nikomu niepotrzebna. Nie wiem, jak jej pomoc. Nie mam mozliwosci
znalezienia jej pracy i mieszkania a ona nie wykazuje najmnieszej
aktywnosci, aby poprawic swoja sytuacje. To bardzo skomplikowane.
Zwasze widzialem w niej wielki potencjal. Jest inteligentna kobieta,
stac ja na bardzo wiele. Niestety, swoj mozg zajmuje wmyslaniem coraz
to nowszych problemow. Przez wiekszosc czasu uzala sie nad soba,
zamiast wziac sie do roboty i zaczac myslec konstruktywnie. Robi z
siebie coraz wiekszego potwora, wykorzystuje najblizszych (w tym mnie)
i glosno o tym mowi. Chce, zebysmy o niej zle mysleli. Juz coraz
rzadziej zdarza sie dzien, kiedy nie probuje mnie przekonywac o
zasadnosci naszego rozstania. Kocham ja i chce z nia byc. Pragne,
bysmy sie niedlugo pobrali (jestesmy zareczeni) i mieli w pszyszlosci
dzieci....Ona sie chyba czegos boi, wciaz ucieka...Mamy juz za soba
jeden termin slubu. Ona naprawde jest najbardziej fascynujaca osoba na
swiecie, tylko jakos nie moze rozwinac skrzydel. Kazdego dnia mnie
czyms nowym zaskakuje. Jest bardzo zmienna. Ostatnio powiedziala mi,
ze chyba nieswiadomie robi mi wode z mozgu i dlatego wciaz mnie trzyma
przy sobie. To prawda. jest bardzo zmienna. Potrafi byc dla mnie
cudowna, kochana, dobra, czula....W takich chwilach chce mi sie wyc do
ksiezyca, ze jest ze mna. Czuje, ze ona mnie kocha, bardzo kocha, ale
bardzo rzadko mi to mowi....Nawet nie pamietam, kiedy ostatni raz mi
to powiedziala tak sama z siebie.
Najgorsze jest to, ze ona coraz czesciej mowi, ze chcialaby umrzec,
ale nie ma odwagi, zeby sie zabic. Nie boje sie, ze to zrobi, ale mimo
wszystko przerazaja mnie jej slowa. Dlaczego sie nie boje??Otoz, ona
sama powtarza, ze nie moglaby tego zrobic, ze wzgledu na swoich
najblizszych. Jest tego swiadoma tego, ze sprawilaby im straszny bol.
Mimo wszystko nie ma w niej radosci zycia, chodzi smutna,
przygnebiona. Powtarza, ze sie nie zmieni, zebym od zycia nie
oczekiwal cudu. Nie wiem, dlaczego tak mowi. Przeciez kocham ja taka,
jaka jest. W przeciwnym wypadku odszedlbym juz dawno temu.
To wszystko jest ponad moje sily. Nawet w Swieta Bozego Narodzenia
stworzyla wokol siebie atmosfere nie do zniesienia. Plakala jak male
dziecko, kiedy lampki sie spalily zaraz po zalozeniu na choinke (a
byla Wigilia i zaden sklep w okolicy nie byl czynny). Jej rodzice maja
juz jej dosc, szczegolnie ojciec, ktory okazuje swoja dezaprobate jej
zachowania. Czlonkowie jej rodziny tlumacza jej dziwactwa
staropanienstwem.
Wracajac do Swiat -nie chciala nawet odwiedzic ze mna mojej rodziny,
caly czas narzekala...W koncu pojechala, zachowywala sie normalnie,
jak zwykle prawie nic nie mowila, starala sie byc uprzejma, ale w
drodze powrotnej poklocila sie ze mna i znowu mowila o tym, ze
powinnismy sie rozstac, ze znajde sobie kogos odpowiedniego, bo ona
dobrze zdaje sobie sprawe ze swojego okropnego zachowania, ze
niepasujemy do siebie itd.
Na Sylwestra tez nie chce sie ze mna nigdzie wybrac. Chce go spedzic z
rodzicami w domu (a moze nie tyle z rodzicami, co w domu). Nie
przyjela nawet zaproszenia na prywatke od wlasnej siostry, z ktora
lacza ja bardzo dobre stosunki.
Zupelnie nie wiem co mam robic. Zostawic ja....tak jak ona sobie
zyczy?Jak mam to zrobic, przeciez ja kocham i ona kocha mnie. Jak
utwierdzic ja w przekonaniu, ze do wszystkiego sie nadaje, ze jest
wspaniala osoba?Jezeli odejde ona albo sie podda calkowicie, albo w
koncu zrozumie, ze zle postepuje i zmieni swoje zachowanie. Nie
potrafie jednak niczego przewidziec. Boje sie, ze ja strace na zawsze.
Wielokrotnie powtarza, ze jest ze mna tylko dlatego, ze nie potrafi
uciec, wyjechac i zostawic wszystkiego a ja jestem zbyt uparty i caly
czas sie jej naprzykrzam...ponadto, jestem jej pomocny w wielu
rzeczach (czyli to tylko wyrachowanie) Dlaczego wiec, jesli robimy cos
razem jest nam cudownie, wszystko nam sie udaje? Dlaczego zgodzila sie
na to, aby za mnie wyjsc? Dlaczego widze caly czas w jej oczach milosc
do mnie?
Przeraza mnie , kiedy ona mowi, ze w koncu wyjedzie i juz nigdy jej
nie zobacze.Czy lepiej jednak odejsc i miec nadzieje, ze zrozumie, ze
ja naprawde kocham i ona kocha mnie? Czy czekać, ze bedzie chciala
wszystko naprawic?



Sfrustrowany

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2001-12-28 08:38:23

Temat: Re: Nie potrafie jej pomoc(bardzo dlugie)
Od: Astec SA <b...@a...pl> szukaj wiadomości tego autora

Basmati wrote:
> Przepraszam za rozmiary tego postu.
[..]

Jak na mój nos to długotrwała depresja.

pozdrawiam
Arek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-12-28 21:14:10

Temat: Re: Nie potrafie jej pomoc(bardzo dlugie)
Od: k...@p...onet.pl (Kamil) szukaj wiadomości tego autora

Witaj, Basmati.
Napisałeś dość długiego maila, zawiera dużo opisów, mam pewne podejrzenia,
ale zachowam je dla siebie (odnośnie szczegółów).Posłuchaj, kontakt ze
specialistą jest NIEZBĘDNY.Wymieniłeś podręcznikowe przykłady zachowania
osoby w afekcie (choroby afektywne).
Nie ma w tym nic strasznego, nie wolno demonizować tego, z tego, co
pamiętam,
to ok. 2% populacji cierpi na takie schorzenia i są one raczej proste do
leczenia.Takie objawy jak zmiana nastroju, poczucie zwątpienia, braku
wartości, czy myśli o śmierci, zaburzenia snu, utrata apetytu, spowolnienie
myślenia, zanik zainteresowań, czy brak pobudzeń seksualnych to objawy fazy
depresyjnej choroby afektywnej (najczęściej depresji jednobiegunowej).Ważne
jest, czy w jej rodzinie występowały tego typu problemy, ponieważ czynnik
genetyczny jest jest najsilniejszy (może stąd synonim 'depresja
endogenna').Metod leczenia jest wiele, najczęściej stosuje się leczenie
farmakologiczne (trójpierścieniowce, mao, sole litu i
amfetaminy).Psychoterapia jest pomoca, ale w znacznie mniejszym stopniu.Może
srodowisko spowodowalo ujawnienie sie choroby ?Jednak jak do tej pory nie ma
przekonywujących dowodów, co do tego, że obecny stan emocjonalny wpływa na
powstanie tego typu choroby afektywnej
Farmakoterapia przynosi skutek zwykle po 2-3 tygodniach. Wiem, że absolutnie
nie stawia się diagnoz w internecie, ale podczas nauki spotkałem niemal
identyczny opis, więc pozwolilem sobie na SUGESTIĘ, ktora rownie dobrze moze
okazać się nieprawdziwą.Wiem, że istnieje coś takiego, jak lęk przed
chorobą, ale z samego zaprzeczania jej istnienia nie wyjdzie nic dobrego.Nie
uciekniecie od tego problemu, ktory BTW tylko tak groźnie wygląda.Osobiście
znam kilka osób z podobymi schorzeniami i są bardziej szcześliwi niż
przeciętny polak, dzieki komu ? Fachowej pomocy !

Jeżeli masz ochotę, to odpowiedz mi na pytania :
1.Czy Twoja kobieta budzi się bardzo wcześnie(4-5), czy też ma problemy z
zaśnięciem ?
2.Czy czynności intelektu wymagają wiele wysiłku ? Czy nie prowadzi życia
towarzyskiego ?
3.Jak odbiera rozmowy, hałasy ? Czy przeszkadzają jej ludzie ? Widać
'niepokój' ruchowy ?
4.Mało je i pije ? Straciła zainteresowanie seksem ?
5.Jest płaczliwa, widać wyraźne obniżenie nastroju ? Jest zmęczona,
osłabiona ?
6.Czy wini otoczenie za swoj stan ? Czy myśli o śmierci, katastrofie ?
7.Czy przeżyla w dziecinstwie (lub niedawno) śmierć kogoś bliskiego ?
8.Czy ma budowe pyktyniczną ciała ? Czy ktoś w rodzinie cierpiał również z
powodu tego typu problemów ?
9.Czy występują wahania nastroju ? Czy regularnie?
10.Czy pod koniec okresu dojrzewania miała podobne problemy (mogly byc
utozsamiane z czyms innym) ?

Jeżeli przeważnie padały odpowiedzi TAK, to słusznie przewidywałem...
Odkładanie wizyty u specialsty, jest krzywdzeniem Twojej kobiety i Ciebie
samego.
Nikt via maile nie wypisze Ci recepty, ani nie pomoże właściwie, realnie.
Jeżeli ją kochasz i jesteś odpowiedzialny, to zaraz po przeczytaniu tego
maila, na moją prośbę, polecisz do najbliższego gabinetu ;)
Pamiętaj, że jedynie fachowiec może Wam pomóc realnie, własciwie.
Przyjaciele i rozrywki też, ale jedynie psychiatra może pomoc.

Serdecznie Was pozdrawiam
Kamil








> Nie potrafi sie z
> niczego cieszyc. Wszystko wyprowadza ja z rownowagi a ja jestem zawsze
> na linii ognia. Ona zachowuje sie bardzo czesto jak mala dziewczynka
> np.placze z byle powodu. nie pracuje i czuje
> sie nikomu niepotrzebna. Nie wiem, jak jej pomoc. Nie mam mozliwosci
> znalezienia jej pracy i mieszkania a ona nie wykazuje najmnieszej
> aktywnosci, aby poprawic swoja sytuacje. Przez wiekszosc czasu uzala sie
nad soba,
> zamiast wziac sie do roboty i zaczac myslec konstruktywnie. Robi z
> siebie coraz wiekszego potwora, wykorzystuje najblizszych (w tym mnie)
> i glosno o tym mowi. Chce, zebysmy o niej zle mysleli. Juz coraz
> rzadziej zdarza sie dzien, kiedy nie probuje mnie przekonywac o
> zasadnosci naszego rozstania> Najgorsze jest to, ze ona coraz czesciej
mowi, ze chcialaby umrzec,
> ale nie ma odwagi, zeby sie zabic. Nie boje sie, ze to zrobi, ale mimo
> wszystko przerazaja mnie jej slowa.
> Mimo wszystko nie ma w niej radosci zycia, chodzi smutna,
> przygnebiona. Powtarza, ze sie nie zmieni, zebym od zycia nie
> oczekiwal cudu. .
> Przeraza mnie , kiedy ona mowi, ze w koncu wyjedzie i juz nigdy jej
> nie zobacze.Czy lepiej jednak odejsc i miec nadzieje, ze zrozumie, ze
> ja naprawde kocham i ona kocha mnie? Czy czekać, ze bedzie chciala
> wszystko naprawic?





--

Tego nie znajdziesz w żadnym sklepie!
[ http://oferty.onet.pl ]

--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-12-29 20:18:23

Temat: Re: Nie potrafie jej pomoc(bardzo dlugie)
Od: "Little Dorrit" <z...@c...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Kamil" <k...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:000201c18fe4$a96ea240$04264cd5@PPP...
> Posłuchaj, kontakt ze
> specialistą jest NIEZBĘDNY.Wymieniłeś podręcznikowe przykłady zachowania
osoby w afekcie (choroby afektywne).


A ja uważam, że są to typowe przyklady zachowania psychopacicy histerycznej
i On powinien wiac od tej dziewuchy jak najdalej, póki do reszty Mu życia
nie przysra swoimi humorami. Ciekawe jak ją sobie wyobraża w roli matki
własnych dzieci, skoro przejawia taki niezrównoważony infantylizm. Beczec,
bo się lampki choinkowe spaliły :))). I psuc humor w Wigilię wszystkim
dookoła!
W dodatku chłopak niemiłosiernie ją idealizuje /"Ona ma w sobie wszystko,
ma w sobie caly swiat- barwy
> teczy, lekkosc platkow sniegu, dziskosc serca przeogromej puszczy, zar
pustyni, niewinnosc dziecka......i smutek starca, ktoremu nigdy nie
> ziscil sie najpiekniejszy z jego snow."/ aż robi się to wrecz
groteskowe, przechodząc do porządku dziennego nad faktem, że bogdanka ani
się nie uczy, ani nie pracuje, a nawet rodzice mają szczerze dosyc
utrzymywania leniwego, wybuchowego, egocentrycznego darmozjada . Cóż,
histeryczki bywają świetne w łóżku i pewnie tym go trzyma, ale to nie jest
materiał na żone i matkę.


Takie objawy jak zmiana nastroju, poczucie zwątpienia, braku wartości, czy
myśli o śmierci, zaburzenia snu, utrata apetytu, spowolnienie
> myślenia, zanik zainteresowań, czy brak pobudzeń seksualnych to objawy
fazy
> depresyjnej choroby afektywnej (najczęściej depresji jednobiegunowej).


Nie plec, to mogą byc równie dobrze objawy specyficzne dla reakcji
sytuacyjnej, nerwicy, obniżenia nastroju etc. a ty od razu z grubej rury -
psychoza! W dodatku Basmati nic nie pisał o utracie apetytu, zaburzeniach
snu i braku pobudzeń seksualnych. A dziewczyna wg. niego nie tyle mysli o
śmierci, co go tą śmiercią epatuje / w sposób typowy dla manipulacji
histerycznej moim zdaniem.


Ważne
> jest, czy w jej rodzinie występowały tego typu problemy, ponieważ czynnik
> genetyczny jest jest najsilniejszy (może stąd synonim 'depresja
endogenna').


Może? A wiesz, że w psychozach endogennych rzadko wywiad kliniczny jest
pozytywny?


Farmakoterapia przynosi skutek zwykle po 2-3 tygodniach. Wiem, że
absolutnie
> nie stawia się diagnoz w internecie,


Toteż nie postawiłeś chyba diagnozy, lecz tylko hipotezę dotyczącą etiologii
zachowanie opisanego przypadku. Ale dla dobra Basmati i jego dzieci
powinieneś jeszcze dodac, że wtedy nawet Kościół stwierdza na życzenie
nieważnośc małżeństwa, ponieważ depresja jednobiegunowa inaczej psychoza
depresyjna jest ciężką i nieuleczalną chorobą psychiczną! Ale pewnie w Twoim
mniemaniu, jest to ten zakazany dla przyszłego małżonka obszar wiedzy
psychiatrycznej.

.Osobiście znam kilka osób z podobymi schorzeniami i są bardziej szcześliwi
niż przeciętny polak, dzieki komu ? Fachowej pomocy !


To chyba nie ona powinna byc szczęśliwa kosztem Basmati i dzięki fachowej
pomocy, lecz, powinna byc ZDOLNA do stworzenia szczęśliwej rodziny. Zarówno
nauka jak i Kosciół są co do tego bardzo sceptyczne w przypadku osób chorych
psychicznie, o dziedziczeniu już nie wspominając...

>
> Jeżeli masz ochotę, to odpowiedz mi na pytania :
> 1.Czy Twoja kobieta budzi się bardzo wcześnie(4-5), czy też ma problemy z


Przepraszam Cię, ale zachowujesz się jak gówniarz a nie lekarz. Dałeś mu już
przecież skierowanie do psychiatry a czy skorzysta czy nie, to jego sprawa.


> Jeżeli przeważnie padały odpowiedzi TAK, to słusznie przewidywałem...


Więc chodzi Ci jednak o to, żeby utwierdzic się w swoich kompetencjach.


> Nikt via maile nie wypisze Ci recepty, ani nie pomoże właściwie, realnie.


No właśnie. Wiec po co się kompromitujesz tymi wszystkimi pytaniami?


> Jeżeli ją kochasz i jesteś odpowiedzialny, to zaraz po przeczytaniu tego
maila, na moją prośbę, polecisz do najbliższego gabinetu ;)


On poleci, jeśli Ci uwierzy. Tyle, że to nie On ma przecież leciec ;). Czy
natomiast zdoła zawlec tam tę dziewczynę, bez porozumienia z jej najbliższą
rodziną, to już inna bajka :).


> Pamiętaj, że jedynie fachowiec może Wam pomóc realnie, własciwie.
Przyjaciele i rozrywki też, ale jedynie psychiatra może pomoc.


Psychopatia histeryczna jest nieuleczalna tak samo, jak psychoza endogenna.
I nie Wam, tylko jej. Jego chyba za chorego psychicznie nie uważasz?
Dorrit
>
> Serdecznie Was pozdrawiam
> Kamil

>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-12-31 22:09:38

Temat: Re: Nie potrafie jej pomoc(bardzo dlugie)
Od: Basmati <B...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

On 28 Dec 2001 22:14:10 +0100, k...@p...onet.pl (Kamil) wrote:


>Napisałeś dość długiego maila, zawiera dużo opisów, mam pewne podejrzenia,
>ale zachowam je dla siebie (odnośnie szczegółów).

Wolalbym, abys mi napisal szczerze, co o tym wszystkim myslisz i
ujawnil swoje podejrzenia. Jezeli nie chcesz na forum grupy, to mozesz
mi spokojnie napisac o tym na priv.

>Posłuchaj, kontakt ze
>specialistą jest NIEZBĘDNY.Wymieniłeś podręcznikowe przykłady zachowania
>osoby w afekcie (choroby afektywne).

Nie wiem dlaczego, ale wydaje mi sie, ze troszke przesadziles. Z
pewnoscia, gdybys poznal moja byla narzeczona (postanowilem dac jej
swiety spokoj i byc tylko przyjacielem-moze latwiej bedzie mi do niej
dotrzec), nie postawilbys takiej diagnozy. Zgodzilbym sie z
Asteckiem, ze to moze byc depresja, ale psychoza to juz przesada!!
Rozumiem, ze to tylko przypuszczenia. Nie znasz jej, nie mozesz
zaocznie postawic diagnozy.

>....to ok. 2% populacji cierpi na takie schorzenia i są one raczej proste do
>leczenia.Takie objawy jak zmiana nastroju, poczucie zwątpienia, braku
>wartości, czy myśli o śmierci, zaburzenia snu, utrata apetytu, spowolnienie
>myślenia, zanik zainteresowań, czy brak pobudzeń seksualnych to objawy fazy
>depresyjnej choroby afektywnej (najczęściej depresji jednobiegunowej).

Nie wszystko do konca sie zgadza. To kobieta dosc ambitna i nie
zadowala jej nic, do czego dochodzi. Teraz tkwi w martwym punkcie. Nie
ma takich objawow jak utrata apetytu, czy zupelny brak zainteresowan.
Co do tych zainteresowan, to sa one tez bardzo zmienne. Ona zawsze
miala i ma do tej pory do wszystkiego tzw. slomiany zapal.

>Jeżeli masz ochotę, to odpowiedz mi na pytania :
>1.Czy Twoja kobieta budzi się bardzo wcześnie(4-5), czy też ma problemy z
>zaśnięciem ?

Z tym nigdy nie bylo problemow. Chodzi pozno spac (taki nocny Marek) i
bardzo pozno wstaje.

>2.Czy czynności intelektu wymagają wiele wysiłku ? Czy nie prowadzi życia
>towarzyskiego ?

Zalezy, co masz na mysli. Ona zawsze miala problemy z mobilizowaniem
sie do pracy, ale jak juz cos robi to jest perfekcyjna i zadziwia mnie
swoim intelektem. Teraz nie ma tak wiele okazji do tego, aby lamac
sobie glowe, ale bardzo chetnie pomaga dzieciakom z rodziny w
rozwiazywaniu zadan z przedmiotow scislych.
Co do zycia towarzyskiego, to nie prowadzi go w ogole. Nie spotyka sie
ze znajomymi (moich znajomych nie toleruje za bardzo a i towarzystwo
swoich kolegow wytrzymuje jedynie na uczelni). Bardzo chetnie wychodzi
ze mna tanczyc, ale nie mamy ku temu zbyt czestych okazji.

>3.Jak odbiera rozmowy, hałasy ? Czy przeszkadzają jej ludzie ? Widać
>'niepokój' ruchowy ?

Trudno mi cokolwiek na ten temat powiedziec. Ogolnie bywa drazliwa,
ale nie wiem, co rozumiesz pod pojeciem "niepokoj ruchowy".

>4.Mało je i pije ? Straciła zainteresowanie seksem ?

Z tym bywa bardzo roznie. Albo sie objada, albo nie je wcale, albo
normalnie.

>5.Jest płaczliwa, widać wyraźne obniżenie nastroju ? Jest zmęczona,
>osłabiona ?

Raczej tak.

>6.Czy wini otoczenie za swoj stan ? Czy myśli o śmierci, katastrofie ?

Trudno powiedziec kogo wini za swoj stan.

>7.Czy przeżyla w dziecinstwie (lub niedawno) śmierć kogoś bliskiego ?

Ostatnio nie.

>8.Czy ma budowe pyktyniczną ciała ? Czy ktoś w rodzinie cierpiał również z
>powodu tego typu problemów ?

Nie wiem, co to za typ budowy.
>9.Czy występują wahania nastroju ? Czy regularnie?

Kazdego dnia
>10.Czy pod koniec okresu dojrzewania miała podobne problemy (mogly byc
>utozsamiane z czyms innym) ?

Ponoc nie miala zadnych problemow. Miala scisle sprecyzowane plany na
przyszlosc, byla niezbyt lubianym dzieckiem, kujonem (duzo mi o tym
opowiadala)





Sfrustrowany

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-01-01 17:34:33

Temat: Re: Nie potrafie jej pomoc(bardzo dlugie)
Od: Basmati <B...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

On Fri, 28 Dec 2001 09:38:23 +0100, Astec SA <b...@a...pl> wrote:

>Jak na mój nos to długotrwała depresja.

To brzmi powaznie:-(
To co ja w takim wypadku mam robic?


Sfrustrowany

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-01-03 14:59:53

Temat: Re: Nie potrafie jej pomoc(bardzo dlugie)
Od: "Darek" <d...@i...com.pl> szukaj wiadomości tego autora

A nie jest przypadkiem od czegoś uzależniona.
Moja dziewczyna trochę podobnie się zachowuje. Ciągle ma stany depresyjne,
mysli samobójcze.
Niedawno mi wyznała że jest od czegoś uzależniona i nie bardzo wierzy że
może z tego wyjść. To powoduje że nie chce się jej żyć. Twierdzi że przy
życiu trzyma ją tylko miłość do najbliższych.
Pewnie w twoim przypadku to nie to ale postanowiłem poddać Ci też taką myśl.

Pozdrawiam
Darek


Basmati <B...@p...fm> wrote in message
news:eupe2ukum33inhqoftv4rr57rvm30i0n8e@4ax.com...
> Przepraszam za rozmiary tego postu.
>
> Jestem z nia od 4 lat. Poczatki byly trudne, nie potrafilem dac jej
> tego, czego pragnela. Bylem bardzo niedojrzaly a ona...bardzo
> wymagajaca. Nie wiem, czy mnie kochala, ale ja czulem do niej cos
> wyjatkowego. Nie zawsze byla dla mnie mila, a jednak przyciagala jak
> magnes. Wydawac sie moglo - zwyczajna kobieta...nie taka jakich pelno
> na okladkach magazynow... a jednak nie potrafilem przestac o nia
> walczyc. Bylem zdezorientowany, nie wiedzialem, co sie dzieje, bo
> przeciez nie taka kobiete u swego boku wyobrazalem sobie przed laty.
> Szczerze mowiac nie mialem idealu i podobaly mi sie dziewczyny, jakie
> podobaja sie wiekszosci facetow (niesamowicie zgrabne, bardzo zadbane,
> rzucajace sie od razu w oczy) . Ona jest inna. Na poczatku dawalem jej
> 6 w skali jedenastostopniowej. Z dnia na dzien jej wartosc rosla w
> moich oczach. Ona ma w sobie wszystko, ma w sobie caly swiat- barwy
> teczy, lekkosc platkow sniegu, dziskosc serca przeogromej puszczy, zar
> pustyni, niewinnosc dziecka......i smutek starca, ktoremu nigdy nie
> ziscil sie najpiekniejszy z jego snow.
> Nie chce z niej zrezygnowac, kocham ja a jendnak czuje, ze ziemia
> osuwa mi sie pod stopami. Ona oddala sie, pozniej powraca, po czym
> znow sie oddala, ale jeszcze glebiej niz za pierwszym razem...Nie
> czuje, ze jestem dla niej wazny. Robie wszystko, co w mojej mocy, aby
> zobaczyc na jej twarzy usmiech. Niestety...udaje mi sie to bardzo
> rzadko. Nie oczekuje wdziecznosci, ale ona nie potrafi nawet
> zwyczajnie, z usmiechem powiedziec "dziekuje". Nie potrafi sie z
> niczego cieszyc. Wszystko wyprowadza ja z rownowagi a ja jestem zawsze
> na linii ognia. Ona zachowuje sie bardzo czesto jak mala dziewczynka
> np.placze z byle powodu. Powiem, ze to nie pasuje do kobiety w jej
> wieku...Powinna dojrzec juz ponad 10 lat temu. Wydaje mi sie, ze
> wynika to z tego, ze mieszka nadal z rodzicami, nie pracuje i czuje
> sie nikomu niepotrzebna. Nie wiem, jak jej pomoc. Nie mam mozliwosci
> znalezienia jej pracy i mieszkania a ona nie wykazuje najmnieszej
> aktywnosci, aby poprawic swoja sytuacje. To bardzo skomplikowane.
> Zwasze widzialem w niej wielki potencjal. Jest inteligentna kobieta,
> stac ja na bardzo wiele. Niestety, swoj mozg zajmuje wmyslaniem coraz
> to nowszych problemow. Przez wiekszosc czasu uzala sie nad soba,
> zamiast wziac sie do roboty i zaczac myslec konstruktywnie. Robi z
> siebie coraz wiekszego potwora, wykorzystuje najblizszych (w tym mnie)
> i glosno o tym mowi. Chce, zebysmy o niej zle mysleli. Juz coraz
> rzadziej zdarza sie dzien, kiedy nie probuje mnie przekonywac o
> zasadnosci naszego rozstania. Kocham ja i chce z nia byc. Pragne,
> bysmy sie niedlugo pobrali (jestesmy zareczeni) i mieli w pszyszlosci
> dzieci....Ona sie chyba czegos boi, wciaz ucieka...Mamy juz za soba
> jeden termin slubu. Ona naprawde jest najbardziej fascynujaca osoba na
> swiecie, tylko jakos nie moze rozwinac skrzydel. Kazdego dnia mnie
> czyms nowym zaskakuje. Jest bardzo zmienna. Ostatnio powiedziala mi,
> ze chyba nieswiadomie robi mi wode z mozgu i dlatego wciaz mnie trzyma
> przy sobie. To prawda. jest bardzo zmienna. Potrafi byc dla mnie
> cudowna, kochana, dobra, czula....W takich chwilach chce mi sie wyc do
> ksiezyca, ze jest ze mna. Czuje, ze ona mnie kocha, bardzo kocha, ale
> bardzo rzadko mi to mowi....Nawet nie pamietam, kiedy ostatni raz mi
> to powiedziala tak sama z siebie.
> Najgorsze jest to, ze ona coraz czesciej mowi, ze chcialaby umrzec,
> ale nie ma odwagi, zeby sie zabic. Nie boje sie, ze to zrobi, ale mimo
> wszystko przerazaja mnie jej slowa. Dlaczego sie nie boje??Otoz, ona
> sama powtarza, ze nie moglaby tego zrobic, ze wzgledu na swoich
> najblizszych. Jest tego swiadoma tego, ze sprawilaby im straszny bol.
> Mimo wszystko nie ma w niej radosci zycia, chodzi smutna,
> przygnebiona. Powtarza, ze sie nie zmieni, zebym od zycia nie
> oczekiwal cudu. Nie wiem, dlaczego tak mowi. Przeciez kocham ja taka,
> jaka jest. W przeciwnym wypadku odszedlbym juz dawno temu.
> To wszystko jest ponad moje sily. Nawet w Swieta Bozego Narodzenia
> stworzyla wokol siebie atmosfere nie do zniesienia. Plakala jak male
> dziecko, kiedy lampki sie spalily zaraz po zalozeniu na choinke (a
> byla Wigilia i zaden sklep w okolicy nie byl czynny). Jej rodzice maja
> juz jej dosc, szczegolnie ojciec, ktory okazuje swoja dezaprobate jej
> zachowania. Czlonkowie jej rodziny tlumacza jej dziwactwa
> staropanienstwem.
> Wracajac do Swiat -nie chciala nawet odwiedzic ze mna mojej rodziny,
> caly czas narzekala...W koncu pojechala, zachowywala sie normalnie,
> jak zwykle prawie nic nie mowila, starala sie byc uprzejma, ale w
> drodze powrotnej poklocila sie ze mna i znowu mowila o tym, ze
> powinnismy sie rozstac, ze znajde sobie kogos odpowiedniego, bo ona
> dobrze zdaje sobie sprawe ze swojego okropnego zachowania, ze
> niepasujemy do siebie itd.
> Na Sylwestra tez nie chce sie ze mna nigdzie wybrac. Chce go spedzic z
> rodzicami w domu (a moze nie tyle z rodzicami, co w domu). Nie
> przyjela nawet zaproszenia na prywatke od wlasnej siostry, z ktora
> lacza ja bardzo dobre stosunki.
> Zupelnie nie wiem co mam robic. Zostawic ja....tak jak ona sobie
> zyczy?Jak mam to zrobic, przeciez ja kocham i ona kocha mnie. Jak
> utwierdzic ja w przekonaniu, ze do wszystkiego sie nadaje, ze jest
> wspaniala osoba?Jezeli odejde ona albo sie podda calkowicie, albo w
> koncu zrozumie, ze zle postepuje i zmieni swoje zachowanie. Nie
> potrafie jednak niczego przewidziec. Boje sie, ze ja strace na zawsze.
> Wielokrotnie powtarza, ze jest ze mna tylko dlatego, ze nie potrafi
> uciec, wyjechac i zostawic wszystkiego a ja jestem zbyt uparty i caly
> czas sie jej naprzykrzam...ponadto, jestem jej pomocny w wielu
> rzeczach (czyli to tylko wyrachowanie) Dlaczego wiec, jesli robimy cos
> razem jest nam cudownie, wszystko nam sie udaje? Dlaczego zgodzila sie
> na to, aby za mnie wyjsc? Dlaczego widze caly czas w jej oczach milosc
> do mnie?
> Przeraza mnie , kiedy ona mowi, ze w koncu wyjedzie i juz nigdy jej
> nie zobacze.Czy lepiej jednak odejsc i miec nadzieje, ze zrozumie, ze
> ja naprawde kocham i ona kocha mnie? Czy czekać, ze bedzie chciala
> wszystko naprawic?
>
>
>
> Sfrustrowany


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-01-04 15:13:23

Temat: Re: Nie potrafie jej pomoc(bardzo dlugie)
Od: Basmati <B...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

On Thu, 3 Jan 2002 15:59:53 +0100, "Darek"
<d...@i...com.pl> wrote:

>A nie jest przypadkiem od czegoś uzależniona.

Kiedys mi wyznala, ze jest uzalezniona ode mnie;-), ale to chyba cos
innego, chociaz uzaleznienie od innych ludzi bywa niekiedy gorsze od
innych nalogow.
Pozdrawiam i zycze powodzenia

Sfrustrowany

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Re: TWOJE EMOCJE
Re: Pojecie milosci idealnej
Re: brak sensu życia...?
z najlepszymi życzeniami :o))
Moja dziewczyna jest uzależniona

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Comprehensive Protection Guide with IObit Malware Fighter Pro 11.3.0.1346 Multilingual
Advanced SystemCare Pro 17.5.0.255: Ultimate Performance Optimizer
IObit Uninstaller Pro 13.6.0.5 Multilingual Review and Tutorial
"Prawdziwy" mężczyzna.
Senet parts 1-3

zobacz wszyskie »