Data: 2008-02-27 15:27:07
Temat: Re: Niech mnie ktoś oświeci....panteizm[neo]?
Od: "Sky" <s...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Tor_pan" <o...@m...org> napisał w wiadomości
news:fq3q9p$282$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Użytkownik "Sky" <s...@o...pl> napisał
>
> >> > Cały Wszechświat stanowi pełnię demiurga.
> >
> > Rozwiń swoje rozumienie pojecia "demiurg".
>
> Identyczne jak w encyklopedi
> Stwórca rzeczywistości (wszechświata)
Jednocześnie stwórca i stworzenie?
"Cały Wszechświat stanowi pełnię demiurga"
Czyli że stworzył sam siebie? Coś ta twoja
kosmogonia mało "naukowa" ;P
> >> > Świat taki jest inspirowany i kreowany non stop
> >
> > A czym to się rózni od chrześcijańskiej wizji nieustannej troski Boga
> > o całe Stworzenie, powołania i ciagłego podtrzymywania Stworzenia w jego
istnieniu?
>
> Tym, że neopanteizmie człowiek obchodzi demiurga tak samo jak każda
> inna odrobina materii (ożywionej lub nie)
A gdzie w chrześcijaństwie jest mowa że bóg się nie interesuje "wystarczająco" [więc
tak samo] całością rzeczywistości jaką
się opiekuje? Gdyby się nie opiekował -scezłoby...skoro wciąż
wytwarza lub/i podtrzymuje w istnieniu to co istnieje.
> > Jeśli sacrum potraktujemy jako to co przekracza nasze obecne poznanie, ową
"przestrzeń tajemnicy"
> > [tego co jeszcze nie odkryte -choćby w pojęciu naukowym] nie wydaje mi się żeby
to było jakimś
> > czegokolwiek spłycaniem.
> > To kwestia języka. Dla jednych to sacrum, dla drugich -ludzka przestrzeń
> > niewiedzy [tajemnicy jeszcze zakrytej przed ludzkim poznaniem i zrozumieniem].
>
> Dokładnie tak. Sacrum to nieodkryte prawa i luki w wiedzy.
Więc już nie uważasz że używanie przez kogoś terminu "sacrum"
to musi być od razu -jak twierdziłeś- "spłycanie"?
> >> > Inaczej mówiąc kreacja niezmiennych mechanizmów
> >> > działania (prawa przyrody) przez byt transcendentalny.
> >
> > I znów nie widzę różnicy pomiędzy bogiem [transcendencją] chrześcijan.
> > Z tym że ta "niezmienność" może jak najbardziej być "zmienna". Dlaczego prawa
natury nie mogłyby
> > być zmienne? Np parametry wszechświata ulegać zmianom
> > w czasie albo w jakimś kontekście?
>
> Niestety nie. Parametry Wszechświata (stałe fizyczne) muszą być constans.
Bo ty tak zdecydowałeś?! ;P
> W przypadku zmianu znany nam Wszechświat zapadnie się.
> Przestanie istnieć dla nas i w znanej nam postaci.
Jakieś dowody naukowe na to masz? A pozatym przecież wszechświat
się jednak rozpadnie-rozproszy, jak nauka dziś to odkrywa...więc
faktycznie przestanie istnieć dla nas w znanej nam dziś postaci...
Przecież "wszystko sie zmienia"...i wciąż sie trzeba uczyć na nowo
tego co nas otacza... A może i prędkość światła jest zmienna-tylko
w innej "perespektywie" niż nasze obecne możliwości jej zbadania,
w innym niż nasz ludzki układzie percepcji-odniesienia-wymiarów?
Tworzysz założenia których sam nie możesz sprawdzić i uważasz swój światopogląd za
naukowy?!?
> > Sam piszesz o "świecie", który posiada samoświadomość. Skoro przenosisz to
pojecie z bytu
> > ludzkiego [samoświadomość, która jest nierozerwalnie związana z osobowością,
bytem osobowym] to
> > nie widzę przeszkód by i na boga-transcendencję, przenieść pojęcia związanego z
osobowością...
>
> Całkiem słusznie.
> Tylko czy całość nie może być tym Bogiem (osobowością) ?
Może. No i co? "W Nim bowiem poruszamy się i jesteśmy..."
Więc jak? Jesteś skłonny już twierdzić że bóg jest osobowy [osobą]? ;)
> Na jednym kompie możesz zainstalować kilka systemow operacyjnych
> i każdy z nich będzie stanowił indywidualny przetwornik danych.
> Materia w swej pełnej masie moze być świadomością indywidualną
> (jako samoświadomy Wszechświat), ale może mieć też świadomość
> cząstkową (własnego ja) zwierzę np.
Zejdź głebiej: każdy komputer działający w tym wszechświecie ma
te same prawa [informacyjną naturę organizującą energię w materię]
wpisane w swoje funkcjonowanie, może to jest bliższe idei Boga niż
software?
> >> > Powiedzmy że jesteśmy dwuwymiarowi i postrzegamy rzeczywistość
> >> > wyłącznie w obrębie płaszczyzny. Wszystko co wtedy widzimy to kropka,
> >> > odcinki, półproste i prosta. Jeżeli istota trójwymiarowa pochyli się
> >> > nad kartką papieru na której żyjemy (narysowani) do co zobaczymy ?
> >> > Linię prostą będącą brzegiem cienia owej istoty.
> >> > Jakie możemy mieć o niej wyobrażenie ?
> >> > A jeżeli jest to istota n-wymiarowa w naszej czasoprzestrzeni to
> >> > przejaw jej istnienia będzie znikomym przybliżeniem jest rzeczywistych
> >> > właściwości (wyglądu używając zwulgaryzowanego określenia)
> >> > To tak w skrócie.
> >
> > Skoro ty jako byt mniejwymiarowy przenosisz na byt wiecejwymiarowy pojęcie
> > samoświadomości [inteligencji?] to czemu nie osobowości? Jesteś
niekonsekwentny...
>
> Chyba się nie zrozumieliśmy. Jak najbardziej osobowość też.
> O ile przez nią rozumiesz pojęcie własnej indywidualności i rozdzielnosci
> od reszty).
A jesteś pewien że nie stanowisz
[wraz ze swoją całą "indywidualnością"]
jedynie podprogramu/emanacji osobowości boga?
> >> > Neopanteizm jest więc naukowym badaniem naszego Wszechświata
> >
> > To tylko życzeniowe założenie ad hoc. Teologia np to też dość dobrze
> > "unaukowiona" dziedzina [co nie znaczy że mniej życzeniowo się to dla
> > niej zakłada]
>
> Jest jednak pewna różnica między nauką a teologią.
> Dla mnie przynajmniej. Teologia równie dobrze może jutro głosić
> coś wręcz przeciwnego. I nie wymaga niczego oprócz długopisu.
> Nauka jednak potrzebuje oparcia w dowodach.
No cóż -teologa byś taką tezą rozśmieszył do łez.
Teologia to taka inna odmiana filozofii [spekulacji
intelektualnych o rzeczywistości] a filozofii miana
nauki chyba nie odmawiasz? Więc teologii odmawiasz
naukowości o tyle o ile się na niej nie znasz...
> >> > z jednoczesnym założeniem, że jest on kierowany, ale nie my jesteśmy
> >> > "pępkiem tego świata".
> >
> > Ja tam w chrześcijaństwie nie dostrzegam braku kierowania rzeczywistością czy
przekonania o
> > ludzkie bycie pępkiem świata.
>
> Chyba jednak mówimy rożnymi językami.
Nie chyba co na pewno. I na pewno o tym samym
[bo o czymś innym się nie da...]
> W chrześcijaństwie Bóg jest nadrzędny a ludzkość jest jego celem
> i troską. Służą nam (poprzez Boga) nawet istoty wyższe...duchowe.
I to ci się w tym nie podoba? ;)
> W panteizmie człowiek znaczy tyle co worek piasku.
Dla kogo? Dla siebie, innych panteistów czy boga?
> Nie jest ani niczym nadzwyczajnym, ani wyróżnionym.
> Nie sprawdzi się w ewolucji zginie jako rasa.
Na razie się sprawdza [aż za dobrze?]
więc nie gdybaj -niewdzięczniku istnienia ;)
> Dla Boga (samoświadomego Wszechświata) jest rozwijającym się
> drobnym elementem materii obdarzonym własną świadomością.
A czym dla Boga jest worek piasku?
Może stanowiąc mniej złozony produkt
boży jest o tyle mniej jego emanacją?
Więc w człowieku jest jednak "więcej"
boga niż w worku piasku? A skoro więcej
to jest z nami lepiej niż z owym workiem.
|