Data: 2010-10-23 17:31:44
Temat: Re: Nienawiść
Od: vonBraun <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Chiron wrote:
> Użytkownik "vonBraun" napisał w wiadomości grup
> dyskusyjnych:i9uarr$1m0$...@i...gazeta.pl...
>
> Chiron wrote:
>
>> Użytkownik "medea" <x...@p...fm> napisał w wiadomości
>> news:4cc1e89e$0$27041$65785112@news.neostrada.pl...
>>
>>> W dniu 2010-10-22 19:38, vonBraun pisze:
>>>
>>>> Pisałaś o pięknych oczach a nie o lęku po diagnozie. Odniosłem się do
>>>> tego co było explicite.
>>>
>>>
>>>
>>> Hm, chodziło mi o pokazanie, jak skrajnie różny może być odbiór tego
>>> samego obrazu. I że niekoniecznie "osoba doświadczona, która wiele
>>> widziała" musi mieć ten odbiór bardziej zgodny z rzeczywistością. A
>>> dumna, cóż, pewnie byłam (jestem), ale podejrzenie lekarki bynajmniej
>>> nie zachwianie dumy wywołało, co zwyczajny matczyny lęk. Ale przecież
>>> nie o to było tematem, więc nie pisałam o tym.
>>>
>>>> I dobrze, bo nie należało lekceważyć zdania osoby, która widziała
>>>> więcej
>>>> niż inni.
>>>
>>>
>>>
>>> Jasne. Na tej zasadzie mogła pewnie setkę chorób zasugerować. ;)
>>
>>
>>
>> Mam bardzo podobne doświadczenia. To nie zależy od wykształcenia: są
>> ludzie, którzy coś powiedzą- i uważają, że nie mogą się mylić. Próbę
>> zmiany ich osądu traktują jak osobisty atak. Kolejna rzecz: władza.
>> Ja, LEKARZ jestem BOGIEM. Masz mnie słuchać- bo ja mam zawsze rację, a
>> jak nie- to pożałujesz. Tyle mógłbym opowiedzieć o takich sytuacjach z
>> moim starszym, ciężko chorym synem...
>>
>>
> Coś w tym jest, ale wydaje mi się że nie wynika to ze szczególnej
> sytuacji eksperta "w ogóli" (co jeszcze za postu Trenera tu napisano)
> ale ze specyficznej sytuacji właśnie - lekarza. Jeśli udajesz sie do
> szpitala w stanie zagrażającym życiu, to w zasadzie od sensowności
> decyzji lekarza zależy Twoje życie. Kreuje to w otoczeniu lekarza -
> zwłaszcza takiego - z pierwszej linii frontu specyficzną zupełnie aurę.
> Jeśli bowiem codziennie otaczają cię ludzie którzy czują że masz władzę
> NAD ICH ŻYCIEM i ŚMIERCIĄ, to w zasadzie jesteś wobec nich w roli BOGA.
> Jeśli dodatkowo masz władzę na oddziale (jesteś ordynatorem) to masz też
> władzę nad przyszłościa kilku pomniejszych "BÓSTW". Nie wszyscy lekarze
> na tym świecie interesuja się jedynie wiedzą, medycyną, istotą choroby,
> pomaganiem. Niektórzy kończą medycynę dlatego, że jest to zawód
> "Zaufania publicznego", zaś ukończenie studiów i każdego z kolejnych
> progów kariery jest u nich raczej elementem czegoś przypominającego
> raczej adlerowskie "dążenie do mocy" niż "dążenie do wiedzy". Kombinacja
> wieloletniego pozostawania BOGIEM i naturalnej dla niektórych potrzeby
> "wywyższenia sie ponad maluczkich" jest pewnie tym co obserwowałeś.
> Dodatkowo, jeśli dziecko jest chore nieuleczalnie, będziesz dodatkowo
> "kopany" nieco mocniej - na wypadek gdybyś chciał kogoś z nich obarczyć
> odpowiedzialnościa za WYLECZENIE syna.
> ====================================================
=============
> Masz rację. Zauważ proszę, że piszesz o czymś, co jest złem. To jest
> aberracja psychiczna- a Ty ją- tak to odebrałem- próbujesz
> usprawiedliwić. Wielu takich "bogów" skończyło źle (syndrom boga)-
> staczając się.
Z tego co widzę raczej nie kończą źle. A - i słusznie napisałeś "tak to
odebrałem"
vB
|