Data: 2003-06-02 18:03:09
Temat: Re: No i kolejne starcie optymalnych z przeciwnikami... :(
Od: "Krystyna*Opty*" <k...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "brow(J)arek" <b...@w...pl> napisał w wiadomości
news:bbfr5g$p2m$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> Użytkownik "Krystyna*Opty*" <k...@p...onet.pl> napisał w
> wiadomości news:bbdmhl$5ks$1@news.onet.pl...
No i kolejne starcie z przeciwnikami... :(
Jak widać - jest to nieuniknione... :(
Zawsze ktoś nas zaczepia, jakby nie było innych bardziej idiotycznych diet
do krytykowania!
> > Jaki mesjanizm? Jakie okna? Uważasz może tę grupę za swoje
> mieszkanie???
>
> Eeee... mieszkanie mam całkiem fajne więc po co mi nowe - nie wiem ?
No to dobrze, że już odróżniasz grupę dyskusyjną od swojego mieszkania ;)
> Prawda jest taka, że jesteś mocno wkurzony, bo nie poradziłeś sobie z
> dietą
> > optymalną i wyraźnie odreagowujesz to na tych, którzy sobie radzą.
> > To nie nasza wina, że nie potrafisz liczyć...
>
> Oho ho... tu to dopiero widzę odreagowanie. Mam nadzieję, że to tylko
> poniedziałek... ;-), a nie jakieś długotrwałe zmiany spowodowane
> niewłaściwym sposobem żywienia ;-))
(EMOTIKON BYŁ... nie bij)
No dobrze, nie będę bić, tylko pokaż mi ten EMOTIKON, bo ja go nie mogę
dojrzeć... :(
> > To zadziwiające... wiele osób tutaj także nie radzi sobie z dietą MM
> i nie obrzucają błotem tych, którzy sobie radzą i są zachwyceni dietą MM.
> > Smakują Ci owoce i warzywa? Jedz na zdrowie! I sobie o nich
> romawiaj, a optymali zostaw w spokoju.
>
> Mylisz się Krysiu - bardzo. Coś z mojego post'u tylko 2 linijki
> przeczytałaś nie zauważając, że generalnie ja raczej nie uważam DO za
> zło, tylko myślę, ze jest to sposób żywienia jeszcze na tyle mało
> poznany,
tak, mało poznany przez Ciebie... ;)
że nie jest właściwe aby twierdzić, że jest "dobry na
> wszystko" i zalecać je wszystkim do stosowania od zaraz...
W każdym razie - nie można powiedzieć, że DO jest tylko dla wybranych
(cokolwiek to znaczy), bo to nieprawda, każdy ma szansę i prawo z niej
skorzystać - jeśli tego chce. Tak jak z każdej najdurniejszej innej diety,
głodówki, kuracji silnie trującymi lekami, czy też najdziwniejszych terapii
z
pogranicza "czary-mary".
Jest wiele - zdawałoby się - beznadziejnych przypadków i okazuje się, że one
wcale takie beznadziejne nie są. Z czego wynika, że to raczej medycyna
dzisiaj jest beznadziejna tak chojnie ferując wyroki i twierdząc, że
"przyczyna choroby jest nieznana" i "choroba xx jest nieuleczalna".
> Zdegenerowany, bo zdegenerowany ale jakoś gatunek ludzki radzi sobie
> na tym globie od ładnych paru tysięcy lat i ewoluuje oraz rowija sie
> całkiem dynamicznie... bez DO.
A co to za argument? W obozie koncentracyjnym też ludzie jakoś sobie radzili
i w dodatku byli szczupli.
Kto wie, może jakiś geniusz kolorowogazetowy wkrótce wymyśli dietę
"obozową".
Pamietajcie, że ja pierwsza rzuciłam to hasło... ;)))
Mnie tak łatwo jak Wam (optymalnym) nie
> przychodzi stwierdzenie, że wszystkie choroby gatunku ludzkiego
> spowodowane są przez nadmiar węglowodanów.
I nikt tak nie twierdzi. Dieta z nadmiarem węglowodanów wywołać może swoje
specyficzne choroby, a inna - swoje. Jak na razie dieta optymalna nie
wywołuje żadnych chorób, a wręcz przeciwnie. I to nie jest przypadek.
> Znam wielu (bardzo wielu) ludzi, którzy nie żywiąc się optymalnie (a
> czasami zywiąc się wręcz samobójczo) dożyli sędziwego wieku w zdrowiu
> i jasności umysłu... i co ? Wyciagamy wniosek, że "kto pije i pali,
> ten nie ma robali" i od jutra zalecamy wszystkim by uzywali ile
> wlezie, bo to pozwoli dożyć 90 bez problemów ?
Nie rozumiem, czy uważasz to za sensowne?
> Jakoś tak się składa, że od rodziców słyszę jak to poprzednie
> pokolenia zdrowe były, żywiąc się "za okupanta" gotowanymi obierkami z
> ziemniaków, a chleb ze śmietaną i cukrem traktowały jak "delicję"
> pierwszej wody.
Patrz: obóz koncentracyjny, też ludzie przeżywali mimo permanentnego głodu
i nawet nie chorowali na pewne choroby, ale czy to znaczy, że dieta obozowa
jest najzdrowsza?
> Zastanowienie nad tym doprowadziło mnie do pytania co takiego zmieniło
> się w żywieniu od tego czasu, że dziś tak powszechne są alergie i masa
> innych chorób określanych wygodnym mianem "cywilizacyjnych".
Które zresztą także mijają na diecie optymalnej, a według stanu dzisiejszej
wiedzy medycznej - NIE POWINNY !
Pytanie powinieneś zadać: co takiego jest w tej cholernej proporcji ;)
optymalnej, że nawet alergia mija?
To nie nasza wina, że tak jest... ;)
> Wniosek - ano nasi dziadkowie w których diecie węglowodany były obecne
> (i to w dużych ilościach) nie jedli chleba z "uszlachetniaczami",
> mięsa z substancjami "E" i antybiotykami, ze słodyczy to trafił im się
> lizak upalony z cukru lub głąb z kapusty, a od święta makowiec i
> sernik. Ulubione napoje chłodzące to woda, zsiadłe mleko i kwas
> chlebowy. Dzieci nie zaczynały dnia od masła orzechowego, czy płatków
> "wzbogaconych o witaminy i mikroelementy", tylko wcinały chleb z
> masłem, a jak dobrze poszło to do tego dostawały "w łapę" pęto
> kiełbasy, czy plaster szynki wędzonej w kominie. Jajka znosiły kury
> które ogklądały czasem niebo, mięso było ze świnek, które wiedziały co
> to znaczy poryć w ziemi i potarzać się w błotku, a mleko pijało sie
> prosto od krowy pasionej na trawie, a nie mączką z kości innych
> krów...
Generalnie mało cukru, produkty o niskim IG, naturalne i na granicy sytości.
A przy tym dużo wysiłku fizycznego. Ot, cała tajemnica. Wszystkie pisemka to
zalecają.
Rzecz w tym, że nasza rzeczywistość jest bardzo odmienna od rzeczywistości
tamtych, ciężko harujących całymi dniami ludzi. Nie było kombajnów i innych
maszyn itd., mało kto miał siedzącą pracę i głodówkę miał niemal
przymusową, szczególnie na przednówku. No to był "zdrowy", w każdym razie w
takich warunkach nie mógł być otyły.
> 1. O dietach głodówkowych (na schudnięcie) nikt (prawie) dobrze nie
> pisze i wszyscy je odradzają
Ale wyjątki są i uparcie twierdzą, że głodówka jest cacy.
[właściwie to znam na grupach tylko dwa wyjątki, reszta jakoś o głodówkach
milczy ;)]
> 2. Przy diecie ketogenicznej większość zauważa jej braki i odradza
> stosowanie w dłuższym okresie.
I słusznie, chwilowe pozytywne efekty nie mogą świadczyć o tym, że dieta
jest dobra. Bo jak by na to nie spojrzeć - trzeba dalej żyć. Na przykład
dieta 13-dniowa. Mija 13 dni i co dalej? Jeśli dłuższe stosowanie jakiejś
diety nie jest wskazane - to znaczy, że ta dieta jest do niczego, czyli
przynosi szkody, które dopiero uwidaczniają się w dalszej perspektywie.
> 3. Przy "jedynie słusznej" MM (ja nie stosuję) nie zauważyłem by ją
> stosujący twierdzili, że tylko stosujący MM mają prawidłową czynność
> mózgu i "wiedzą, a nie wierzą".
Bo widocznie tak nie jest ;)))
> To (jak również lektura - i to obfita) J.Kwaśniewskiego pozwala mi
> uzyć określenia "mesjanizm", czy porównywać do Świadków Jehowy (do
> których skądinąd nic nie mam
A ja mam! Są namolni i zaczepiają ludzi, chociaż ludzie ich nie zaczepiają
;)
I chciałam zauważyć, że to my jesteśmy zaczepiani, czyli to zaczepiających
można porównać do Świadków Jehowy ;)))
- może poza tym, że raz gdy po kostki w
> błocie próbowałem wyciągnąć z opresji mój samochód z pomocą ojca i
> jego samochodu, to nie przeszkadzało to 2 paniom stać i nakłaniać mnie
> do rozmowy "o prawdziwym Bogu")
Między Świadkami Jehowy a optymalnymi jest taka różnica, że ich wiary
doświadczalnie sprawdzić za życia na sobie nie możesz, a dietę optymalną
sprawdzić możesz. Wierzyć a wiedzieć - to duża różnica.
> O kurczę, a gdzieś Ty się Krystyno w moim wykonaniu doszukała obelg i
> "błota" co to nim niby optymalnych obrzucam.
Nie lubię być porównywana do zupełnie mi obcych organizacji, a tym bardziej
sekty i tym podobnych dziwolągów.
Jest to dla mnie przykre i odbieram to jako celowe obrażanie mnie, a nade
wszystko straszenie grupowiczów optymalnymi.
To nie jest w porządku brow(J)arku.
--
Krystyna*Opty* K...@p...onet.pl
Trudno żyje się tym, którzy mają czelność
kroczyć pierwsi nieznaną drogą. Anton Czechow
|