Path: news-archive.icm.edu.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!not-for-mail
From: "Tashunko" <l...@...o.pl>
Newsgroups: pl.soc.rodzina
Subject: Re: No i stało się- jestem na wypowiedzeniu
Date: Tue, 22 Jul 2003 09:02:43 +0200
Organization: news.onet.pl
Lines: 70
Sender: l...@p...onet.pl@217.153.80.58
Message-ID: <bfinij$l8l$1@news.onet.pl>
References: <bfh2rv$sq2$1@ns.master.pl>
NNTP-Posting-Host: 217.153.80.58
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: news.onet.pl 1058857363 21781 217.153.80.58 (22 Jul 2003 07:02:43 GMT)
X-Complaints-To: a...@o...pl
NNTP-Posting-Date: 22 Jul 2003 07:02:43 GMT
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2720.3000
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2600.0000
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.rodzina:44414
Ukryj nagłówki
Osoba, wirtualnie znana jako "tweety" napisała:
Posadzili mnie w najdalszym pokoju z dala
:: od ludzi, samą, bez radia, bez kontaktu z kimkolwiek (jakbym
:: conajmniej SARS miała :-( ), bez komputera i dali do roboty coś co
:: nikomu nie jest potrzebne, ale zebym sie nie nudziła, a później
:: "sobie pani jakąś robotę znajdzie"- słowa szefa. Nawet nie wiecie
:: jaka czuję się upokorzona tym chodzeniem do pracy i to po 4 latach
:: pracowania dla tej firmy :-( --
Witaj Tweety,
Bardzo współczuję i chyba nie będę mogła pomóc, ale napiszę Ci jak było
parę lat temu ze mną.
Pracowałam w nowej firmie i wydawało mi się ,że mam najwspanialszego
szefa pod słońcem, pracuję w zgranym, dobrze ze sobą współpracującym
zespole. Chętnie chodziłam do pracy, bo robiłam coś co sprawiało mi
sporo satysfakcji. Jakie było moje zdziwienie gdy pewnego dnia ten
najwspanialszy dyrektor powiedział mi prosto w oczy, że musi przyjąć do
naszego działu dwie osoby - swoje znajome z byłej pracy - a mamy tylko
jeden wakat. Kogoś musiał się pozbyć i tym kimś maiłam być oczywiście
ja, bo inni mieli mocne plecy. Zaproponował ,że załatwi mi powrót do
poprzedniej firmy na kierownicze stanowisko bla, bla, bla. Gdy się nie
zgodziłam, bo wiedziałam, że to tylko dyrdymały zaczął rozmawiać
inaczej. Okazało się ,że nie spełniam moich obowiązków, ciągle
rozmawiam przez telefon ( to On ciągle gadał ! ) ze znajomymi,
zostawiam swoją pracę i biorę urlop. Nie mogłam uwierzyć, że to się
dzieje na prawdę, ale się działo i moje tłumaczenia u prezesów na nic
się zdały bo te dwie osoby MUSIAŁY być przyjęte, a zarzuty dyrektora, w
które nikt nie wierzył , bo wspólnie zostały wymyślone były po to tylko
aby mnie usunąć. Nie udało sie poniekąd. Byłam w ciąży z Miłoszem i nie
mogli mnie ruszyć z firmy. Ruszyli za to z działu i posadzili w innym
pokoju, w dziale, z którym nic wspólnego nie miałam - w zasadzie sama
sobie zagospodarowałam stanowisko podczas ciąży , a przez resztę byłego
działu byłam traktowana z dużą rezerwą, bo dyrektor i jego przyjaciółki
gadali co im sie tylko chciało. Ale ja pracowałam i zawzięłam się!
Postanowiłam udowodnić prezesom,że zostałam niesłusznie posądzona i
usunięta z działu. Po macierzyńskim szybko wróciłam do firmy i ...do
byłego działu, bo w międzyczasie dyrektor spadł ze stołka i stał się
zwykłym pracownikiem w naszym dziale. Nadal siedziałam w innym pokoju i
czułam się przez kilka lat fatalnie, jak na cenzurowany, jak trędowata.
Ale opłacało się: przejęłam kontrakty ex- dyrektora , dostałam swoje i
po jakimś czasie znów siedziałam z moimi kolegami. Źle mi tam było , bo
od początku nie lubiłyśmy się z dwiema przyjaciółkami ex-szefa. Na
szczęście nasz dział się rozrósł i podzielono nas na dwa pokoje. Tamten
jest bufonowaty i " ponad wszystko" , toczy boje z cała firmą. W moim
pokoju panuje cudowna atmosfera, siedzę z młodszymi od siebie
koleżankami i kolegami, ale rozumiemy się doskonale i jest fajnie.
Pracuje tu już kilka lat i tamta rozmowa dużo mnie nauczyła o życiu.
Oko w oko stanęłam z człowiekiem do szpiku kości fałszywym i z innymi
podobnymi. Na pewno bardzo ucierpiało moje poczucie wartości, bo
zarzuty ciągnęły się za mną i ciągle je odczuwam , ale cieszę się ,że
nie dałam się wtedy zaszantażować i że zostałam w firmie. Ludzie,
którzy NAPRAWDĘ mnie znają doceniają moją pracę i zaangażowanie, innymi
nauczyłam się z czasem nie przejmować.
I na koniec jeszcze jedno. Moja koleżanka z pracy, która chciano usunąć
tak jak Ciebie podczas wychowawczego odwoływała się do sądu i firma nie
zdecydowała się na proces - nie usunięto Jej i pracuje nadal w tej
samej firnie. Niestety nie wiem jak to jest w kodeksie pracy - tam
ciągle coś się zmienia.
Trzymaj się dzielnie! Wiem, że nie jest Ci wesoło, ale wierzę, że
szybko znajdziesz coś dla siebie!!!
Pozdrawiam serdecznie!
--
****Tashunko****
===GG:52436===
|