Data: 2011-01-04 12:54:49
Temat: Re: Nowy Rok
Od: "Chiron" <c...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Aicha" <b...@t...ja> napisał w wiadomości
news:ifv46f$mj2$1@news.onet.pl...
>W dniu 2011-01-04 12:36, Chiron pisze:
>
>> Oczywiście- rozumiem. Jeśli nie był pedofilem- to taka rozmowa
>> oczywiście jest zbędna. Ba! Psuła tylko Wasze relacje. Jeśli natomiast
>> był...no tak, doskonały sposób, żeby nie ujawniał swego zboczenia- to
>> rozmowa. No super:-(. Aicha- czy Ty to sama czytasz, co napisałaś?!
>
> Wiesz, nie każdy czyta psychologiczne książki i wie, jakie są fazy rozwoju
> psychoseksualnego dzieci. Tym bardziej, że swojego pierworodnego też na
> oczy nie widywał.
> A "zboczenia" to on miał różne i to mnie też w nim pociągało. Niestety,
> zaszedł najprawdopodobniej o jeden most za daleko.
>
>> Czy
>> chcesz do siebie dopuścić to, że w Twojej córeczce już jest to pytanie:
>> mamusiu, gdzie Ty wtedy byłaś? I że byle czym jej nie zbędziesz?
>> Mamusiu- dlaczego- jak już miałaś pewność, że on taki jest- nie odeszłaś
>> ze mną od niego i dalej musieliśmy razem mieszkać? Czy wiesz, co ja
>> czułam, jaki strach? Wiesz, jak to wpłynęło na moje życie?!
>>
>> Aicha- wake up! Jakie_masz_kryteria_ważności?!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
>
> Dziękuję, wysoki sądzie!
> Skąd wiesz, że nie odeszłam? Od tego dnia już nie była z nim sam na sam
> ani razu.
> Wyjechałam na urlop, a ją zawiozłam na wakacje do rodziców; przedtem,
> kiedy jeszcze chodziłam do pracy, zabierałam ją ze sobą albo mama
> przyjeżdżała. Przy okazji, w "moim" szpitalu była psychiatria - i tam
> spędziła trochę czasu - ale nic nie wybadali. Potem się okazało, że on
> sobie znalazł koleżankę przez internet, więc jechał na urlop z obustronnie
> uzgodnioną decyzją, że się rozwodzimy. Oczywiście, kiedy wrócił,
> naładowany rodzicielskim gadaniem, o żadnym rozwodzie nie było już mowy.
> Ciepła chatka i głupia, wpatrzona dotąd jak w obrazek żona to za duża
> stawka do stracenia.
> Dziecko poszło do przedszkola, więc tatusiowi odpadła rola opiekuna. I tak
> się szarpaliśmy jeszcze kilka miesięcy (bo ja nie zamierzałam zrezygnować
> ze swojej netowej znajomości, która, btw, trwa owocnie do dziś), aż
> straciłam pracę.
> Byłam doprowadzona do takiego stanu psychicznego (o gwałcie małżeńskim nie
> wspominam, bo znowu sobie niektórzy popier...lą, że to moja wina, że
> jedyny facet odszedł, bo mu nie dawałam), że obraziłam się na kogoś, kto
> niewinnie zażartował na temat kobiecej głupoty.
> W końcu po jakiejś poalkoholowej awanturze i wezwaniu policji, zapakowałam
> najważniejsze rzeczy i uciekłam do rodziców. Po 6 miesiącach zgodnie z
> duchem i literą prawa, złożyłam pozew o rozwód. To było 8 lat temu. Od tej
> pory odwiedził dziecko 3 razy. NIE Z MOJEJ WINY.
> Znajoma, która m.in. prowadziła zajęcia z psychologii dla bezrobotnych,
> zapytała na nich: do czego wykorzystaliśmy bezrobocie. Ja - do odcięcia
> się od demonów przeszłości. W sensie fizycznym, bo do całkowitego
> zakończenia tego procesu jeszcze daleko.
> Pierwsza dezintegracja została wykonana za pomocą telefonu od przyjaciela
> właśnie wtedy, kilka miesięcy przed rozstaniem z eksem. I cały czas
> jeszcze się coś tam buduje.
>
> Jeszcze jakieś pytania? Czy już wyrok wydany i podpisany?
>
>> Pobudka! Zatrzymałaś się zwiedziona błyskotkami. I jak pierwotni
>> mieszkańcy Nowego Jorku oddajesz coś bardzo cennego za nic niewarte
>> błyskotki. OK- dziś Indianie nawet wysuwają postulaty odkupienia Nowego
>> Jorku- ale jest to oczywiście kwitowane śmiechem i wzgardą. Obudź się, i
>> idź dalej- zanim nie obudzisz się na starość i nie będziesz potraktowana
>> przez córkę śmiechem i wzgardą. I nie będzie ani córki, ani błyskotek.
>
> To moje życie i układam je sobie tak jak potrafię, wg recepty pani
> Milskiej-Wrzosińskiej zresztą. No i nic nie poradzę, że jestem pornografką
> :)
> Mam nadzieję... ba, jestem prawie pewna, że nie popełni moich błędów. Ma
> znacznie lepszą bazę osobowościową oraz zupełnie inny start niż ja - nie
> tylko ze względu na specyficzną sytuacje rodzinną.
>
To nieporozumienie, Aicho. Piszę tak tylko wtedy, kiedy widzę szanse, że ta
druga osoba w jakiś sposób to wykorzysta dla swojego dobra. Nieporozumienie
polega na tym, że załżyłaś, że ja Cię osądzam. Chyba byłbym jedną z
ostatnich osób, która to robi...Mam tylko głębokie przekonanie, że powinnaś
wykonać dla Ciebie i swojej córki sporo pracy ze sobą. Nie żadne recepty-
coś, co będzie tylko dla Ciebie. Piszesz, że chodziłaś do psychologa w
sprawie bezrobocia. OK. Jednak- moim zdaniem- potrzebujesz dobrego terapeuty
i dobrej terapii. Być może nawet wieloletniej- ale owocnej:-). I to jak
najszybciej.
Aicho- jesteś całością. popatrz na swoje ciało- choroby, na które ciierpisz.
Twoje ciało reaguje na coś, co robisz swojej psyche...
Życzę Ci powodzenia- z całego serca.
--
Prawda, Prostota, Miłość
Chiron
|