Data: 2010-05-10 11:12:31
Temat: Re: O rzetelności badań naukowych ... Dzisiejsze wyzwania.
Od: "Vilar" <v...@U...TO.op.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "zażółcony" <z...@y...on.pl> napisał w wiadomości
news:hs8m8f$8fj$1@news.onet.pl...
> Użytkownik "vonBraun" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:hqtfvk$smn$1@inews.gazeta.pl...
>> cbnet wrote:
>>
>>> W takim razie nie znasz sprawy.
>>>
>>> Chodzi o naukowców z Belgii i GB.
>>> Wykryli oni, że żywność modyfikowana genetycznie podawana zwierzętom
>>> sprawia, iż ich układ immunologiczny podnosi alarm rozpoznając
>>> w zmodyfikowanych genach żywności "ciało obce", stąd w ich organiźmie
>>> pojawiał się wyraźnie permanentny stan przypominający reakcję na lekki
>>> np stan zapalny.
>>> Stan ten znikał po krótkim czasie od zaprzestania podawania żywności
>>> zmodyfikowanej genetycznie.
>>>
>>> Ich wnioski w tym względzie były zgodne i wszystkim im zamknięto
>>> z tego powodu usta, ponieważ badania były zlecone przez producentów
>>> żywności zmodyfikowanej genetycznie i takie wnioski były przez nich
>>> niepożądane.
>>> Wszyscy ci badacze znaleźli się w konsekwencji na "marginesie nauki".
>>> Okazało się przy okazji, że lobby producentów GMO nawet w świecie
>>> nauki było wystarczająco silne aby tego swobodnie dokonać.
>>>
>>> W efekcie np soja GMO lub jej pochodne znajduje się w ponad połowie
>>> produktów dostępnych na rynkach europejskich, poczynając od batonów,
>>> a na napojach na bazie kakao dla dzieci kończąc.
>>>
>>> Tak potrafi działać NIE "margines nauki".
>> I nikomu,nigdzie nieudało się do dziś zweryfikować danych?
>> Zacznij od sprawdzenia metod badawczych i skali rzeczywistych zagrożeń -
>> pamiętam, dość słabo,że było tam coś narzeczy.
>
> Są obecnie w nauce problemy bardzo zapalne, gdzie różne lobby szczególnie
> silnie
> fukcjonują i próbują mataczyć. Takim obszarem są właśnie m.in. badania
> nad żywnością modyfikowaną genetycznie.
>
> Wydaje mi się jednak, że generalnie opinia publiczna jest mocno uwiedziona
> przez wąski aspekt całej tej sprawy, aspekt, w którym dominuje
> argumentacja
> lękowa związana ze zdrowiem itp. czyli jedni mówią: to zdrowe, bezpieczne
> itp itd,
> a drudzy, jak wyżej, walczą o informacje "to absolutnie niezdrowe, groźne
> a nawet zabójcze !"
> Zapewne obie strony mają tu trochę racji.
> Istnieje jednak moim zdanie inny, nie mniej a moze nawet bardziej istotny
> aspekt
> tej walki.
> Z badaniami nad żywnością modyfikowaną genetycznie wiąże się ściśle pewien
> ciąg precedensów w wymiarze prawnym, dot. prawa łasności (intelektualnej).
> Otóż przy okazji modyfikacji genetycznych wchodzi temat patentowania
> rozwiązań proektowych w kodzie genetycznym, czyli ogólniej rzecz ujmując:
> patentowanie kodu genetycznego, uznawania jego fragmentów za własność.
> Jest o temat 'koszmarnie śliski' w w USA możemy już obserwować skutki, jak
> działa cała ta machina od strony prawnej:
> 1. Rolnik kupuje ziarno kukurydzy modyfikowanej genetycznie. Wraz z
> zakupem
> podpisuje lojalkę, że ziaren nie będzie używał do ponownego rozsiewu,
> tzn. musi je zawsze kupować od producenta - i tu już mamy pierwszy WARN,
> odstępstwo od tradycyjnego rozumienia prawa własności. Do tej pory
> kupowałes - to miałeś prawo to dalej ciagnać. Kupujesz rasowego psa -
> mozesz zająć
> sięhodowlą rasowych psów.
>
> 2. Kukurydza się rozsiewa na pole rolnika, który jej nie kupił. Do boju
> ruszają
> prawnicy prodycenta i stawiają drugiego rolnika pod ścianą: albo też
> kupujesz
> od nas naszą kukurydzę, albo oskarżamy Cię o kradzież i uprawę naszego
> ziarna - tu już BIG WARN.
>
> 3. Kod genetyczny - jak program - ma określoną pojemność rozwiązań.
> Patentowanie rozwiązań w tym obszarze po pierwsze w jakimś stopniu
> zawłaszcza sobie rozwiązania natury (nikt nie projektuje kukurydzy od
> zera)
> a w jakimś też stopniu ogranicza możliwości budowy rozwiązań
> alternatywnych.
> jak to działa wiedzą dobrze weterani walk z Microsoftem, który najchętniej
> opatentowałby wszystko. W szczególności takim tematem szczególnie
> obciażonym jest projekt interfejsu użytkownika - że okienko ma mieć to i
> tamto.
> Dopuszczenie patentowania takich rozwiązań powoduje, że konkurencja musi
> zaczynać rzeźbić 'dziwne, niestandardowe okienka', a w efekcie tworzyć
> rozwiązania na granicy ergonomii lub wręcz nieergonomiczne, nienaturalne,
> nieprzyjazne dla użytkownika. Świat informatyki zna ten temat.
> Podobne tematy wchodzą szturmem w świat genetyki - tylko tu już jest
> dużo mniej 'śmiesznie' - bo blokady na tym polu, ten brak 'ergonomii'
> przełoży się bezośrednio np. na tworzenie 'udziwnionych' leków, czy
> modyfikacji, upraw i hodowli obciążonych rozwiązaniami wymuszonymi,
> nieoptymalnymi itp itd.
>
> Moje zdanie jest takie: trzymać prawo patentowe z dala od kodu
> genetycznego.
> Za wszelką cenę. Ale to wymaga specjalnych rozwiązań w dziedzinie prawa,
> prawa własności intelektualnej itp itd. Amerykanie chyba nie dają rady
> i ulegają. jak ędzie w UE - nie mam pojęcia. Wygrywaja zapewne Chiny,
> które mają to prawo w dupie i robią sobie, co chcą. Ze skutkami zapewne
> też nieciekawymi.
Nie wycinam, bo całość bardzo ciekawa.
Ale odniosę się do ostatniego akapitu. Mam wrażenie, że po prostu życie, jak
zwykle, wyprzedziło stan prawny. Nie chciałabym się jednak obudzić z ręką w
nocniku. I mam nadzieję, że nasi legislatorzy mają świadomość tego problemu.
No właśnie, czy wiecie, czy ktokolwiek (a jeśli tak, to kto?) tym
zagadnieniem się zajmuje?
MK
|