Data: 2010-05-17 15:45:49
Temat: Re: O zdradach tomy napisano...
Od: Zuza <a...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 17 Maj, 09:18, Piotr <p...@b...pl> wrote:
> Zuza pisze:
>
> > Jest znacznie gorzej, gdy romans trwa. I może to
> > nawet nie tylko poczucie winy na taką łagodność wpływa,
> > ale niechęć do skrzywdzenia męża/żony.
>
> No to faktycznie gorzej, jak partner dzięki temu
> jest łagodniejszy i nie chce nikogo skrzywdzić.
> Lepiej by pewnie było, gdyby chciał skrzywdzić?
Chyba w porannym pośpiechu marnie myśl sprecyzowałam.
Chodziło mi o to, że wszystko jakoś się toczy, dopóki
zdrada się nie wyda. A ponieważ motywów owej może
być wiele i zdarza się również tak, że małżeństwo jest
zupełnie "poprawne", nie ma w nim kłótni ani seksu tylko
raz na miesiąc( o czym także w tym wątku gdzieś obok),
tylko miłość się pojawia. Wtedy strona krzywdząca wcale
nie chce zranić tej krzywdzonej, chociaż pośrednio to robi.
Taka trochę patowa sytuacja, którą się ciągnie i czeka co
dalej będzie, zupełnie jak w "Czekając na Godota".
--
Pozdrawiam, Zuza
"Duas aures habemus et os unum, ut plura audiamus quam loquamur" [?]
|