Data: 2006-10-03 06:08:19
Temat: Re: OT do Mart
Od: "Panslavista" <p...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Gosia Plitmik" <p...@o...pl> wrote in message
news:efst9m$70r$1@news.onet.pl...
Z tym nie ma żartów, nawet ze środkami IV klasy toksyczności, nawet z
tymi, które sa przewidziane do zwalczania insektów w magazynach z żywnością.
Pożyczyłem kiedyś (wiele lat temu) opryskiwacz plecakowy Sano2 od
sąsiada. Sqrwiel, jak się okazało później, zamiast odmówić wyjął uszczelkę
spod zakrętki wlewu. Nie znałem wtedy konstrukcji i nie czułem - wyciekało
mi na plecy, później łuszczyła mi się skóra na kręgosłupie, między łopatkami
i do dzisiaj (30 lat) mam problemy z tym miejscem.
Później kupiłem sobie glebogryzarkę "Mrówkę" - niszczyłem nią wschody
chwastów pod koniec kwietnia na kawałku, który miałem obsiać i obsadzić w
maju. Rozmowny, przyjacielski przyszedł popatrzyć, powiedziałem, że jeszce
raz zrobię - nie będę musiał tyle plewić, ani używać chemii. Następnym razem
wjechałem na kawałek fajki zbrojeniowej z pręta 20mm - nie była zardzewiała,
więc nie była wcześniej.
Nic tym ludziom nie zrobiłem, aby mnie tak załatwiali. Było wiele takich
złośliwości, ale zostali przez los ukarani - najstarszy syn umarł im na raka
nerek - okazało się, że w zmowie z drugim sąsiadem zatruwali wodę w studni,
chemią nie pozwalającą na obróbkę papierów fotograficznych kolorowych. Gdy
dałem wodę do badania (pracowałem wtedy w warszawskim Fotonie), laborantki
zapytały czy mieszkam przy jakichś zakładach chemicznych. Też zachorowałem
na nerki, rodziłem kamienie, w końcu kupiłem filtr RO i przestałem - do
dzisiaj mam względny spokój.
Boże strzeż nas od fałszywych przyjaciół i sąsiadów, bo z wrogami sami
sobie poradzimy...
|