« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2001-04-24 03:14:52
Temat: Obiad na ogniskuW czasie naszych wakacji zrobilam takie danie w zelaznym garnku z pokrywa:
Wieprzowina na slodko-kwasno
1 kg wieprzowiny bez kosci, najlepiej z okolicy zeber
lub
1 kg kawalkow kurczaka
Sos
1 srednia cebula
1 lyzka oliwy
220 ml ketchupu
110 ml octu winnego
220 ml brazowego cukru
100 ml soku ananasowego z puszki
200 ml kawalkow ananasa z puszki
4 lyzki sosu sojowego
1/4 lyzeczki ostrego oleju
1 lyzeczka majeranku
Pokroic cebule i przysmazyc na oleju w zelaznym garnku. Dodac reszte
skladnikow sosu, zagotowac. Mieso obsmazyc na grillu (albo na patelni),
przelozyc do garnka, zalac sosem, przykryc i piec godzine lub az mieso miekkie.
Dla urozmaicenia mozna dodac rodzynki, czy kwasne jablka, albo sliwki
suszone, czy suszone pomidory. Jak kto lubi, mozna doprawic curry albo cayenne.
Podawac z chlebem, ryzem czy ziemniakami.
Magdalena Bassett
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2001-04-24 23:46:46
Temat: Re: Obiad na ognisku>W czasie naszych wakacji zrobilam takie danie w zelaznym garnku z pokrywa:
a gdzie na wakacjach bylas?
Dawno nie bylam na liscie, pozdrawiam wszystkich smakoszy.
Eva
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-04-25 16:25:51
Temat: Re: Obiad na ognisku/Dlugie, o wakacjach> >W czasie naszych wakacji zrobilam takie danie w zelaznym garnku z pokrywa:
>
> a gdzie na wakacjach bylas?
> Dawno nie bylam na liscie, pozdrawiam wszystkich smakoszy.
>
> Eva
Bylam z mezem i psami w 13-dniowej podrozy przez Kalifornie, Nevade,
Utah i Arizone. Mamy domek kampingowy na naszym pick-up, wiec bylismy
dosc samowystarczalni.
Zaczelismy w Santa Barbara w Kaliforni, gdzie mieszkamy, i juz pierwszej
nocy w New Cuyama, na samym brzegu wielkiej doliny, ktora karmi cale
Stany warzywami przez 12 miesiecy w roku, zastala nas burza sniegowa.
Fotografowalismy dzikie kwiaty w szacie sniegowej.
Nastepnego dnia udalismy sie do Doliny Smierci, gdzie bylo troche
cieplej, a potem wzdluz wschodnich zboczy Sierras do Jeziora Mono, w
ktorym wyrastaja dziwne, naturalne wapienne stozki, tworzace sie z
goracych zrodel bulgoczacych pod powierzchnia. Zaraz niedaleko weszlismy
na krater wulkanu, ktory byl caly pokryty kawalami szkla, zielonego,
niebieskiego, czarnego i kawalami pumeksu. Te wulkany byly aktywne
jeszcze kilkaset lat temu.
Stamtad przez Nevade i kilka osad duchow (Ghost towns), gdzie
fotografowalismy rozpadajaca sie historie dzikiego zachodu.
Stamtad do Zion, parku narodowego w Utah, gdzie ziemia, piasek, skaly i
kurz sa koloru ostro czerwonej cegly. Warzywa, kwiaty i drzewa sa takie
same zielone, jak wszedzie, ale wygladaja niesamowicie rosnac w tej
czerwonej ziemi.
Stamtad juz udalismy sie do Arizony, do rezerwatu Navajo, gdzie
spedzilismy wspaniale dni jezdzac po ogromnych, otwartych przestrzeniach
z lancuchami ksiezycowych gor, polami lawy zastyglej 900 lat temu,
polaciami dzikich kwiatow, kwitnacych kaktusow, kwitnacej pustyni.
Nocowalismy na dziko, albo w platnych obozowiskach, spalismy na plazy
nad brzegiem jeziora, ktore powstalo w 1957 roku, chodzilismy kanionami,
ogladalismy ruiny domow szczepow, ktore zniknely bez sladu w 13 wieku
naszej ery, odkrywalismy rysunki na skalach pozostawione przez "The Old Ones".
Jednego switu obudzilismy sie w lesie jalowcow prawie nad brzegiem
przepasci, brzeg slonca wlasnie wychynal sie po drugiej stronie doliny,
150 mil dalej, oswietlajac zakola rzeki w dolinie ponizej, ktora to
rzeka wzarla sie w dno doliny na 2 kilometry wglab. Jak sie stanie na
brzegu przepasci, to widac gdzies na dnie cieniutkie pasemko rzeki.
Ten caly ogromny indianski rezerwat jest wiekszy, niz obszar Polski.
Mieszka w nim moze 30 tysiecy ludzi. Wszyscy mowia jezykiem Navajo, jak
rowniez po angielsku. Jest to chyba krajobrazowo najpiekniejsze miejsce
w tym kraju, ale nie ma tam wody, wiec zycie jest trudne, choc widoki sa
niesamowite z kazdego zakretu drogi.
Nauczylismy sie kilku slow, kuplismy CD z muzyka Navajo na flecie,
przeczytalismy tone informacji na temat miejsc, ktore zwiedzilismy.
Siedzielismy milczac godzinami w cieplym wietrze ogladajac zachody
slonca z kieliszkiem merlot w reku.
Jedlismy doskonale, majac kuchenke w domku, i dokupujac swieze produkty
w lokalnych sklepach.
Dwa razy w ciagu podrozy zatrzymalismy sie w motelach, zeby odpoczac od
niewygodnych lozek. Codziennie bralismy prysznice, ktore sa dostepne w
kazdym postoju ciezarowkowym, czyste, tanie, gorace.
Byly to szalone wakacje, ktore ciagle jeszcze usiluje sobie poukladac w glowie.
Magdalena Bassett
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-04-25 17:17:58
Temat: Re: Obiad na ognisku/Dlugie, o wakacjachFantastic!!
rozmarzona Krysia, ktorej przydomek to Kokopelli Kid....
>
>Bylam z mezem i psami w 13-dniowej podrozy przez Kalifornie, Nevade,
>Utah i Arizone. Mamy domek kampingowy na naszym pick-up, wiec bylismy
>dosc samowystarczalni.
>
K.T. - starannie opakowana
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-04-26 07:30:04
Temat: Re: Obiad na ognisku/Dlugie, o wakacjachMagdusiu Cudna! Przypomnialas mi nasze wojaze po Stanach!
Rezerwat Navajo! O tak! Bylo przebosko i przegoraco!
A czy w Utah mieliscie byc okazje w Page? My w Internecie natrafilismy
na info o takim "slot" kanionie, nie zalowalismy nadlozonej drogi, warto
to bylo zobaczyc :)))))
> Byly to szalone wakacje, ktore ciagle jeszcze usiluje sobie poukladac w glowie.
>
> Magdalena Bassett
Magdeczko! my ich do dzis nie poukladalismy sobie w glowie, stad moze
nasz ford taurus ciegle stoi w NY przed domem przyjaciela ...
niesprzedany, kto wie czy to lato nie ruszymy nim przed siebie
:)))))))))
Magda! dzieki za ten list!
Pozdrawiam cieplo,
Magdusia w siodmym niebie :)))))))
Ps. a teraz mi sie dostanie za to ze ani mru-mru o kuchni i gotowaniu
... ;)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-04-26 11:33:57
Temat: Re: Obiad na ognisku/Dlugie, o wakacjachA co jedza/jadali Navajo na : sniadanie, obiad i kolacje?
Mam tez niecodzienne wspomnienia z tego kraju, ale raczej turystyczne niz
gastronomiczne...
Paul
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-04-26 15:52:08
Temat: Re: Obiad na ognisku/jedzenie Navajo
>Rezerwat Navajo! O tak! Bylo przebosko i przegoraco!
> A czy w Utah mieliscie byc okazje w Page? My w Internecie natrafilismy
> na info o takim "slot" kanionie, nie zalowalismy nadlozonej drogi, warto
> to bylo zobaczyc :)))))
Tak, nocowalismy na plazy Lake Powell w Page, a na drugi dzien
pojechalismy do Slot canyon, dokad zawiozl nas jakis szalony Indianin w
starej ciezarowce. Ten kanyon byl ogromnym przezyciem. Moglabym wedrowac
tymi kanionami przez cale dni.
Jesli chodzi o "lokalne" jedzenie, to Navajo jedza glownie gulasz z
baraniny, fasole i plaski chleb smazony w goracym oleju, jak paczki.
Mozna tez ten chleb zamiast w oleju smazyc/piec na grillu, jak kotlet.
Smakuje jak podplomyki, ktore jadlam w Bieszczadach we wczesnej mlodosci.
Poza tym najwiekszym przysmakiem sa brzoskwinie z puszki.
Yaah-tah-hey!
Magdalena Bassett
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-04-27 07:38:06
Temat: Re: Obiad na ognisku/jedzenie Navajo
Magdalena Bassett <m...@w...net> w wiadomości
news:3AE84427.7BF82BCF@west.net napisał(a):
> plaski chleb smazony w goracym oleju, jak paczki.
> Mozna tez ten chleb zamiast w oleju smazyc/piec na grillu, jak kotlet.
> Smakuje jak podplomyki, ktore jadlam w Bieszczadach we wczesnej mlodosci.
powiedz coś więcej o nim jeśli możesz (mniej więcej przepis?)
wojmat
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-04-27 16:04:59
Temat: Re: Obiad na ognisku/jedzenie Navajo
==wojmat== wrote:
>
> Magdalena Bassett <m...@w...net> w wiadomości
> news:3AE84427.7BF82BCF@west.net napisał(a):
> > plaski chleb smazony w goracym oleju, jak paczki.
> > Mozna tez ten chleb zamiast w oleju smazyc/piec na grillu, jak kotlet.
> > Smakuje jak podplomyki, ktore jadlam w Bieszczadach we wczesnej mlodosci.
>
> powiedz coś więcej o nim jeśli możesz (mniej więcej przepis?)
>
> wojmat
Nie mialam okazji podpatrzyc, jak Navajo robia ten chleb, ale z
konsumpcji wyglada na ciezkie ciasto drozdzowe z niezbyt bialej maki
pszennej, urosniete na zaczynie, rozciagniete palcami na placek
wielkosci patelni i chyba juz bez ponownego rosniecia rzucony najpierw
na jedna, potem na druga strone na grill. Mial paski od grilla po obu
stronach, i gdzieniegdzie byly przylepione kawaleczki popiolu, wyraznie
ogien z drewna, nie wegla. Nie jestem pewna, czy ten chleb byl
podpieczony przed polozeniem na grill, np. na patelni, albo czy bylo to
surowe ciasto.
Jak bylam mala, Panna Fila z domu naprzeciwko domu Babci, piekla chleb
dla ksiedza, co tydzien w piatek. Ja mialam pozwolenie na siedzenie w
rogu kuchni na ryczce przy angielce, w ktorej zawsze palil sie ogien.
Panna Fila dawala mi kawalek ciasta drozdzowego do zabawy i ja lepilam
figurki, ktore ona potem piekla. Jak rowniez lepilam male plaskie placki
dla lalek, ktore pieklam na wierzchu tej angielki, na goracej plycie.
Ten pieczony chleb Navajo mial wlasnie ten sam smak. Moze dlatego mi tak smakowal.
Panna Fila byla dziwaczka - nie wyszla za maz, nosila czarne do ziemi
suknie, jak zakonnica, a na glowie czarny beret, ale zakonnica nie byla.
Uwazala siebie za sluge boza, i sluzyla w kosciele. Prala koronki,
maglowala obrusy, cerowala sutanny, zmieniala kwiaty, no i piekla chleb
dla ksiedza. Zawsze krazyla legenda, ze w mlodosci byli kochankami,
potem on ja rzucil i zostal ksiedzem, a ona przeprowadzila sie do tego
samego miasteczka i poslugiwala w kosciele, zeby byc blizej swego
ukochanego (lub zeby mu dzialac na nerwy, jak twierdzila moja Babcia.)
Musialo to byc dlugo przed moim urodzeniem, bo gdy ja mialam 5 lat,
Panna Fila byla po siedemdziesiatce. Mieszkala w tym miasteczku przez
piecdziesiat lat, a ciagle byla obca.
Magdalena Bassett
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-04-29 22:57:02
Temat: Re: Obiad na ognisku/jedzenie NavajoMagdalena Bassett wrote:
> Panna Fila byla dziwaczka - nie wyszla za maz, nosila czarne do ziemi
> suknie, jak zakonnica, a na glowie czarny beret, ale zakonnica nie byla.
> Uwazala siebie za sluge boza, i sluzyla w kosciele. Prala koronki,
> maglowala obrusy, cerowala sutanny, zmieniala kwiaty, no i piekla chleb
> dla ksiedza. Zawsze krazyla legenda, ze w mlodosci byli kochankami,
> potem on ja rzucil i zostal ksiedzem, a ona przeprowadzila sie do tego
> samego miasteczka i poslugiwala w kosciele, zeby byc blizej swego
> ukochanego (lub zeby mu dzialac na nerwy, jak twierdzila moja Babcia.)
masz niesamowity talent do opowiadania :)
przeczytalam to mojemu wojtkowi - przy czym skonczylam czytanie na "jak
twierdzila moja Babcia". wojtek sie rozesmial a potem z ciekawoscia w
oczach zapytal "i co dalej?" :))))
pat
--
Puszatkowo http://www.puszatkowo.prv.pl
PuszKKKa http://puszkkka.spinacz.pl
SPINACZ http://www.spinacz.pl/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |