Data: 2010-10-30 20:36:50
Temat: Re: Obłęd innym jest pisany?
Od: "Vicky" <b...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Paweł" <z...@...ll> napisał w wiadomości
news:iahup3$ve0$1@news.onet.pl...
> Użytkownik "Vicky" <b...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> news:iahu1o$2kvs$1@newsread1.aster.pl...
>>>> Że jesteś stary i nie rozumiesz szalonej miłości? ;-P
>>>
>>> To prawda, nie rozumiem narażania ewentualnych jadących w imię dowolnie
>>> szalonej milości.
>>
>> Tańczyliśmy na pasie zieleni/wtedy śniegu więc nikt nie był narażony.
>> Samochód też stał na pasie zieleni bo muzyka musiała być słyszalna. A w
>> czasie kiedy to trwało nie przejechał ani jeden pojazd....
>> Wiesz jak to musiało być dawno temu? ;)
>> Hmm... chyba z 20 lat....
>>
>
> Ach, czyli to było nie na środku tylko pomiędzy :).
>
> To mi się też coś przypomniało a propos autostrady.
>
> 18 lat temu mieliśmy pojechać w parę osób w Tatry, umówiliśmy się w
> Krakowie na dworcu o takiej-a-takiej godzinie.
> Cóż, przyjechała tylko pewna dziewczyna i ja. Od słowa do słowa
> wymyśliliśmy, że pojedziemy razem, ale... w Pireneje. Jak wymyśliliśmy,
> tak zrobiliśmy, a przynajmniej robiliśmy :) (Po drodze jeszcze wzięliśmy
> kąpiel w schronisku prowadzonym przez siostry zakonne w Krakowie -
> oczywiście nie będąc gośćmi :). Na początek pojechaliśmy pociągiem przez
> Pragę, Pilzno, do granicy niemieckiej. Od granicy wyłącznie stopem :).
> Pierwszy nocleg po niemieckiej stronie urządziliśmy sobie w namiocie w
> wysepce drzew i krzewów utworzonej przez zjazd z autostrady. Było
> bajecznie. Innej nocy na nocleg wybraliśmy też teren obok, prawie pod
> autostradą, do którego można było się dostać tylko przeskakując przez tory
> kolejowe biegnące dwumetrowym nasypem. Daliśmy radę z plecakami. Serce
> waliło :). Traktorem, potem z szalonym tirowcem, bosym posthipisem
> dotarliśmy nad Jezioro Bodeńskie, gdzie dziewczę zgubiło pieniądze i
> zdecydowaliśmy, że w tej sytuacji wracamy :) Wracając wstąpiliśmy jeszcze
> na Krywań i następnego dnia wróciliśmy do Polski przez zieloną granicę
> przez Tomanową Przełęcz.
>
> To były czasy.
I tak z dziwactw zeszło na wyczyny :)
A jeśli już to..
przypomniało mi się jak budowali w Krakowie hotel pod kopcem RMF'u i
zamknęli na jakiś czas wejście. Został tylko dostęp do kawałka muru i kilka
rusztować. Wracając z jakiejś imprezki bilardowej około północy
postanowiliśmy że miło będzie pooglądać panoramę Krakowa z Kopca Kościuszki.
Nie przypuszczałam że potrafię w mini i szpilkach wchodzić po murze i
rusztowaniach a później wspinać się jeszcze na przełaj po trawiastym stoku
kopca... Ale widok wart byl poświęcenia. Obcasów nigdy nie odnaleziono :)
|