Data: 2007-11-28 16:00:59
Temat: Re: Odkryj w sobie boginie...
Od: "Jerzy Turynski" <j...@p...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Vilar <v...@U...TO.op.pl>
napisała w news:fijjkm$t2r$1@atlantis.news.tpi.pl...
> No wlasnie Duchu.
> Rola kobiety w domu jest zbyt silna - tyranie na rzecz calego stadla nie
> jest modelem, ktory odpowiada wszystkim kobietom.
> Pytanie, co zrobic zeby ten model zmienic. Zeby rozlozyc niezbedna w domu
> prace i odpowiedzialnosc tak, zeby sytuacja stala sie uczciwsza.
> Nie ze wszystkimi panami negocjacje sa mozliwe. I w sumie nawet im sie nie
> dziwe, bo ten model jest bardzo wygodny z ich punktu widzenia, i na ich
> miejscu tez bronilabym go wszystkimi mozliwymi sposobami i powolujac sie na
> wszelkie dostepne autorytety.
Ale 'manipulujesz'! I to jak zawsze w takim przypadku nie będąc tego
kompletnie świadoma (co summa summarum nazywa się "grą" (psychologicz-
ną), a nie "manipulacją").
Żeby zmienić/'wyleczyć' NAŁÓG (w znaczeniu zachowań mentalnych), trze-
ba go sobie uświadomić i PRZESTAĆ GRAĆ w tę grę (w którą teraz grasz).
I to jest _jedyne_właściwe_ rozwiązanie. I musi tego dokonać 'gracz',
bo nikt inny (ani psycholog, ani mąż, ani teść, ani ksiądz, ani pozo-
stali 'wszyscy święci') tego ZA CIEBIE nie zrobi! A jeśli nawet zrobi,
to zyska na tym (w 'zrozumieniu' sytuacji/mechanizmu), wyłącznie ten,
kto zdołał sobie uświadomić ten cały mechanizm, a nie ty/gracz.
Gracz, dopóki nie uwolni się od swojej gry, będzie nieustająco tkwił
we _własnej_ pułapce, w pułapce własnej _nieświadomości_.
> A praca domowa musi byc zrobiona. Chyba ze czlowiek ma ochote uwic sobie
> gniazdo w gorze brudnych skarpetek.
j.w.
> M.
JeT.
P.S. We wszystkich grach, w które "grają Polacy" [p.
http://tinyurl.com/5vjnu ] tkwi podstawowa trudność, sławne "ucho
igielne". Jeśli ktokolwiek jest zdolny uświadomić sobie naturę tej
trudności, to... później ma już z górki. A dopóki uważa, że to są
bzdury nie mające żadnej realnej/"życiowej" wartości (albo werbal-
nie deklaruje (czyt. efektywnie kłamie), że jakoby "rozumie" bo
przeczytał/słyszał o tym, zna i zgadza się z tym, ale w życiu dalej
gra w swoją grę) to jest tylko bezmyślnym szympansem ubranym.
Owa archtypowa trudność polega na tym, że gry, choć są 100% realną
chorobą tego świata, to _nie_istnieją_! :-) Bo nie istnieją w świa-
domości graczy, a i w świadomości rozumiejących cały mechanizm ob-
serwatorów - też efektywnie... _nie_ istnieją, choć istnieją. Po
prostu - coś, na co nie ma się żadnego wpływu i na co nie można pra-
ktycznie nic poradzić (a na pewno nigdy z marszu) - najlepiej i naj-
łatwiej uznać za nieistniejące. Problem wynika wprost z faktu, iż
psychika to nie żadna rzecz, a "twór", którego immanentną cechą jest
to, że w większości przypadków sama siebie nie jest w stanie ani do-
strzec(/'się sobie samej uświadomić'), ani tym bardziej zmodyfikować
swoje działania.
P.S.S.
<<Psychika (gr. psyche - dusza), termin odnoszący się do całokształtu
procesów oraz dyspozycji niematerialnych, psychicznych człowieka.
Indywidualna realizacja psychiki nazywana jest osobowością.
Nie istnieje jeden, powszechnie przyjęty model psychiki. Według tra-
dycyjnej psychologii akademickiej psychika obejmuje procesy poznawcze,
emocje, procesy motywacyjne i osobowość przeciwstawiany procesom cie-
lesnym (fizjologicznych).
Zupełnie inny podział psychiki można odnaleźć w psychoanalizie: gdzie
obowiązuje podział na biologiczne id i społeczne superego oraz część
id wyróżnioną do kontaktów z superego i otoczeniem ego.
Ponieważ człowiek jest jednością psychofizyczną, wydaje się, że "psy-
chika" jest sztucznym tworem, abstrakcyjnym przedmiotem badań psycho-
logii - nauki, której spójność jest również poddawana w wątpliwość,
ontologiczny status psychiki też jest poddawany w wątpliwość. >>
[http://pl.wikipedia.org/wiki/Psychika]
Jak widać, wg. wiki psychika też "nie istnieje", więc jeśli jednak
istnieje to... dokładnie wszystkie skutki które generuje, są jak
dotąd kompletnie błędnie przypisywane zupełnie czemuś innemu, a co
faktycznie nie ma żadnego związku.
Tyle, że z czymś podobnym/półanalogicznym w swoim "istnienionieiste-
nieniu" ma do czynienia cała nauka, i to z czymś, czego w żadnej spo-
sób nie można ignorować powołując się na JAKĄKOLWIEK naukę. Tym czymś
jest ENERGIA. A energia, (takoż samo jak psychika) to byt abstrakcyj-
ny, amaterialny/nieprzedmiotowy. (Ci co uważają się i są przez nauko-
wą społeczność uważani za naukowców, a w istocie nie rozumieją natury
energii - nie są żadnymi naukowcami, tylko zwyczajnymi oszustami, na-
wet wtedy, kiedy nie są tego świadomi).
Cała praktyczna użyteczność nauki "ruszyła z miejsca" dopiero wtedy,
kiedy Newton pokazał, w jaki sposób badać, mierzyć i wykorzystywać
(poprzez quasi'świadome' wpływanie na "przepływ" owego ducha materia-
lnych przedmiotów. Tyle, że to co się praktycznie użytecznie udało
w przypadku energii - kompletnie zawodzi w przypadku prób zbadania/
zmodelowania psychiki, wszystkie bez wyjątku podobieństwa/kalki badaw-
czo/pomiarowe okazują się psu na budę. Bo po prostu psychika to nie
energia, i zwyczajnie nie daje się badać podobnymi metodami.
Ergo - wobec psychiki jesteśmy równie głupi, jak egipscy faraonowie
wobec natury energii.
I właśnie dlatego grasz tę swoją parszywą grę, nie będąc tego świado-
ma nawet w najmniejszym stopniu. I jedyne co ci pozostaje, to grać
w nią dalej ad mortam fekalis, bo przecież twoja własna psychika dla
ciebie (jak dla krowy) NIE ISTNIEJE i... nawet wikipedia (i 9X,X% auto-
rytetów) właśnie tak twierdzi.
|