X-Received: by 10.49.82.69 with SMTP id g5mr1736qey.24.1381006533305; Sat, 05 Oct
2013 13:55:33 -0700 (PDT)
X-Received: by 10.49.82.69 with SMTP id g5mr1736qey.24.1381006533305; Sat, 05 Oct
2013 13:55:33 -0700 (PDT)
Path: news-archive.icm.edu.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.cyf-kr.edu.pl!news.nask
.pl!news.nask.org.pl!newsfeed.pionier.net.pl!news.glorb.com!a6no4901351qak.0!ne
ws-out.google.com!9ni11763qaf.0!nntp.google.com!i2no797452qav.0!postnews.google
.com!glegroupsg2000goo.googlegroups.com!not-for-mail
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Date: Sat, 5 Oct 2013 13:55:33 -0700 (PDT)
In-Reply-To: <12qch0ouujrco$.wl4fqv4t229$.dlg@40tude.net>
Complaints-To: g...@g...com
Injection-Info: glegroupsg2000goo.googlegroups.com; posting-host=83.27.27.221;
posting-account=3ddN9goAAABx4H0xhn8iAPNpeLKRC8Ts
NNTP-Posting-Host: 83.27.27.221
References: <f...@g...com>
<1...@4...net>
<l2hunl$s3s$1@news.icm.edu.pl>
<1g9jn22tgf2gx$.r15xkrbtroyw.dlg@40tude.net>
<l2hv0k$s3s$3@news.icm.edu.pl>
<1se7viziml5l9$.cl0kucu1bvlp.dlg@40tude.net>
<l2kj2d$cve$1@news.icm.edu.pl>
<11jotr5n1k7wi$.wv83o9pwco5e.dlg@40tude.net>
<l2kmi5$jop$3@news.icm.edu.pl> <lrafr7pocp6b.7is15pelxae$.dlg@40tude.net>
<l2kn84$kqp$2@news.icm.edu.pl> <q...@4...net>
<l2ko8s$m6f$3@news.icm.edu.pl> <n...@4...net>
<1...@g...com>
<l2m7uh$q79$1@news.icm.edu.pl>
<1...@g...com>
<z...@4...net>
<c...@g...com>
<e...@g...com>
<4...@g...com>
<12qch0ouujrco$.wl4fqv4t229$.dlg@40tude.net>
User-Agent: G2/1.0
MIME-Version: 1.0
Message-ID: <2...@g...com>
Subject: Re: Odnośnie obecnego zamętu o aborcje
From: Hanka <c...@g...com>
Injection-Date: Sat, 05 Oct 2013 20:55:33 +0000
Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2
Content-Transfer-Encoding: quoted-printable
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:672121
Ukryj nagłówki
W dniu sobota, 5 października 2013 22:23:04 UTC+2 użytkownik Ikselka napisał:
> Twierdząc zawadiacko, że "jak się chce, to można", po prostu zaprzeczasz
> kapitalistycznemu (podobno...) systemowi gospodarczemu POlski, ba, świata -
> dając do zrozumienia, że bezrobocie to tylko i wyłącznie wina samych
> bezrobotnych, którzy nie mają dosyć energii czy czego tam...
> Twierdzisz tym samym, ze gdyby tę energię znaleźli, każdy z nich znalazłby
> w Polsce pracę,
Nie. Nie twierdze ze w Polsce.
Ale, gdy chce mi sie jesc, nie ide zebrac - szukam pracy.
DO SKUTKU.
I __nie tylko w Polsce__.
> co równa się tezie, że teoretycznie gdyby każdy wykazał się
> energią, BEZROBOCIE W POLSCE MOŻNA ZLIKWIDOWAĆ w ogóle.
To Ty taka teze stawiasz, nie ja.
> A to jest brednia, wynikająca z zenujacego braku orientacji w podstawach
> ekonomii.
Droga moja, daruj sobie mentorskie tony - nie do twarzy Ci z nimi, a juz na pewno nie
wiesz, w czym sie orientuje, i czy przypadkiem nie lepiej niz Ty.
> Bezrobocie towarzyszy
> kapitalizmowi, ponieważ w tym systemie praca nie jest człowiekowi należna i
> trzeba o nią walczyć, bo miejsc pracy nie starcza dla wszystkich.
Z kazdej sytuacji jest wyjscie.
I niekoniecznie jest to kurs florystyki, prowadzony dla zwolnionych z pracy
stoczniowcow.
> Tak więc ponieważ Tobie się udało, musisz mieć świadomość, ze w TYM
> systemie przez to ktoś inny stracił pracę - bo rynek pracy jest jak krótka
> kołdra: Ty zyskujesz, inny traci.
Nie.
Mnie się nie udalo - ja _swiadomie wybralam_ - taka prace, ktorej jest mnostwo,
ktorej starcza dla wszystkich chetnych, gdyby tylko chcieli chciec.
> Z tego powodu więc, że dziś Ty masz pracę, nie powinnaś arogancko
> twierdzić, ze to dlatego, ze cechuje Ciebie jakaś specjalna energia do
> życia - bo KAZDY ją ma, kiedy staje pod murem (tu oczywiście nie mówimy po
> tzw menelach czy niebieskich ptakach, tylko o normalnych ludziach (matkach,
> ojcach, synach i córkach). Tobie po prostu się UDAŁO, innym nie.
Powtarzam - i nie ma tu nic z arogancji - mnie sie nie "udalo". Postawilam wszystko
na jedna karte. Skoro nie dalam rady zmienic rynku pracy, diametralnie zmienilam
siebie - swoje podejscie zarowno do swoich mozliwosci i umiejetnosci jak i do sposobu
szukania pracy. Zlikwidowalam granice mentalne i fizyczne. Decyzja kosztowala mnie
sporo wysilku, ale wybor byl pomiedzy - doslownie - zyciem i smiercia. Niewielu jest
ludzi, ktorzy, nawet postawieni pod sciana, wybiora takie wyjscie, jakie wybralam ja.
> Ale to
> wcale nie oznacza, że kiedyś na sąsiedniej posesji lub w Twej dzielnicy czy
> mieście nie stanie obiekt, który pomimo Twej energii i wiary we własne siły
> nie odbierze Ci z dnia na dzień środków do życia. Wtedy nic nie pomoże.
Z kazdej sytuacji jest wyjscie.
Z kazdej.
Choc nie z kazdej takie samo. :)
> Takie jest życie w kapitalistycznym systemie - kołdra przesunie się na
> korzysć kogoś innego... i nie myśl, ze chcę Ci tutaj dowalić, ja mam tę
> swiadomosc także odnośnie moich własnych rodzonych dzieci, które kiedyś
> staną być moze (albo raczej na pewno) przed problemami tego typu; najgorsze
> co moze je spotkać w tym względzie, to sytuacja, kiedy poświęcą swe
> najlepsze lata jakiejś firmie, a ona, gdy będzie im brak do emerytury 14
> lat, wyrzuci je na bruk, bo będzie potrzebowała nowej, świeżej krwi do
> napędzania swoich trybów. I krótka kołdra przesunie się znów...
Nikt nie powiedzial, ze bedzie latwo.
Nikt nie obiecywal, ze mamy dozywocie w jednej firmie.
Doswiadczylam w zyciu wielu roznych chwil.
Za kazda z nich jestem odpowiedzialna JA SAMA.
To ja mebluje swoja glowe i swoj swiat tak, jak mi to pasuje.
To ja wybieram polowe szklanki - pusta lub pelna.
I nie straszna mi uciekajaca koldra.
Bo - skoro nie daje rady zmienic Niezmienialnego = rozwalic jakiegos muru, to albo
ide sie powiesic, albo szukam Nowej Drogi - pod murem, moze dookola, moze ponad nim.
Mnie sie nie "udalo".
Ja na to wszystko, co teraz mam, po prostu zapracowalam.
|