Data: 2011-02-14 20:26:19
Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na Walentynki
Od: medea <x...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2011-02-14 17:08, vonBraun pisze:
> Skąd wiesz? Ludzie się zmieniają. Parę lat "walki" pomiędzy rodzicami,
> spirali awantur, moze w końcu wyzwisk i bicia - przecież zabierał się
> juz na powaznie za picie i mielibyśmy równie "złego" ojca, co więcej
> znalazłby "sprytniejszą" panienką, która widząc jak jest w stanie
> zabezpieczyć rodzinę, NA PEWNO by go dobrze zrozumiała... broniła
> przed "Złą zoną"...
>
> Żona zaczęłaby pisać na pl.sci.psychologia o mężu alko..tym... coś
> tam, co pił i bił, nie znał swojego dziecka.
>
> A jego nowa panienka zachęcałaby do olania sprawy rodząc masowo dzieci
> do których nie broniłaby mu dostępu, wabiła czym tam może?
>
> Nie sądzę, że bardzo przegiąłem w "kwalifikacji czynu". Tylko trochę.
No ok, niech będzie.
Tylko powiedz mi, dlaczego niektórym facetom trzeba czasami uświadamiać
te najprostsze rzeczy (jak te, które uświadomiłeś swojemu
przyjacielowi). A co, jeśli kobieta sobie nie poradzi z uświadomieniem
takiemu tych spraw, a nie znajdzie się w pobliżu przyjaciel z
autorytetem, który by za nią to zrobił? Wtedy moralna odpowiedzialność
spada w całości na kobietę? To troszkę niesprawiedliwe, nie sądzisz?
Ewa
|