« poprzedni wątek | następny wątek » |
521. Data: 2011-02-16 15:25:24
Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na WalentynkiW dniu 2011-02-16 15:26, Qrczak pisze:
>>>>> Ojj, Ty masz juz circa 40 chiba :)
>>>> Tylko ze jest to wartosc jednak zanizona.
>>>
>>> Hehe, ja tylko o stopniach na termometrze,
>>> nie o wieku :)
>>
>> Ja myslalem, ze o dzieciach.
>
> Na razie zadne nie trafilo. Acz Ghost byl blizej.
Ik ik?
--
Pozdrawiam - Aicha
http://wroclawdailyphoto.blogspot.com/
Jak nie pisać po angielsku
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
522. Data: 2011-02-16 15:27:38
Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na WalentynkiOn 16 Lut, 16:24, Aicha <b...@t...ja> wrote:
> W dniu 2011-02-16 14:19, Hanka pisze:
> > Sie teraz musze pilnowac, zebym TU nie byla
> > zbyt marudna albo zbyt wylewna ;)
>
> Sugerujesz, że powinnam była coś zażyć 2 dni temu? Jakiś węgiel cy cuś :)
Ja do Cie nic a nic :)
Za to, znam swoje mozliwosci w goraczce.
Morda niewyparzona okrutnie misie robi ;)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
523. Data: 2011-02-16 16:04:02
Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na Walentynkicbnet wrote:
> Czyli zgadzamy się, że ta pierwotna, dziecięca prawda o nas
> samych jest w nas - stąd zdolność do jej wykorzystywania
> w sytuacji np gdy kogoś pokochamy szczerze.
Słowo "dziecięca" mi się tu dość podoba. Akurat należę do osób, które
mają sporo bardzo wczesnych wspomnień z dzieciństwa i dotyczących
relacji społecznych. I to z bardzo róznymi ludźmi, gdy sobie siedziałem
w łóżeczku, przez nasz dom przewalali się najrozmaitsi ludzie, potem i
ja całymi dniami i godzinami "wożony" byłem do róznych krewnych. Patrząc
z tej perspektywy, oglądając różne zachowania ludzi, nie miałem
wątpliwości, czy dana osoba postępuje właściwie czy niewłaściwie (to nie
jest właściwe określenie - nie byłbym w stanie kogokolwiek oceniać bez
kryteriów jeszcze) - to raczej uczucie, że "ja tak nie zrobię" lub "tak
mozna robić". Wiedziałem to często od razu, choc nikt nie nauczył mnie
norm moralnych. Nie wiem na ile ta relacia jest obiektywna, może byc
całkiem o kant "D", ale gdy przyszło się uczyć o ideach platońskich na
studiach, nie miałem SUBIEKTYWNEJ pewności, że pomysł jest do
odrzucenia. Choć RACJONALNIE, muszę to zrobić :-) - przynajmniej w
obliczu olbrzymich zasobów wiedzy mówiących, że doświadczenia i idee
nabywane są i wyabstrahowywane w miarę DOŚWIADCZENIA, a nie są nam znane
apriorycznie.
Nawiasem - nie mam uczucia, że kiedykolwiek zerwałem więź z tymi
"dziecięcymi" zasobami- ale to czysto subiektywny zapis mojej "egzystencji".
>
> Ale "diabeł" jak zwykle tkwi w szczegółach, które mogą być
> znacząco przesłonięte przez fasadę łatwiej identyfikowalnych
> pozorów, gdyż znajdują się "pod spodem" pozostając (czekając)
> w ukryciu, istnieją niejawnie.
>
> Czyli samo istnienie zdolnej do aktywności prawdy o nas samych
> nie gwarantuje jeszcze, że z czasem zostanie ona przykryta
> warstwami niejako skutków mniej lub bardziej wbudowanych
> uwarunkowań, które mogą nawet marginalizować samą prawdę
> do tego stopnia, że przestaje się liczyć.
>
> Teraz co najmniej u części takich jednostek za tego rodzaju
> sytuację będzie odpowiedzialny ekstra "chip", na którym "wiszą"
> uwarunkowania, a ich usunięcie/wyleczenie nie przyniesie trwałego
> sukcesu, bo "hard-chip" może wytworzyć nowe, niewykluczone,
> że bardziej wyrafinowane i mocniejsze.
Le Doux podaje nieco badań nad tym zagadnieniem.
Modelowo można do analizy wybrać "hard-chip" zwany ciałem
migdałowatym/amygdala/.
To struktura "stara jak świat" - znacznie starsza niż kora mózgowa.
Najwyraźniejsza jej czynnośc polega na interpretacji sytuacji jako
zagrażającej. Służy też znakowaniu śladów pamięciowych markerem
emocjonalnym - prawdopodobnie głównie emocji negatywnych.
Bierze choćby udział w tworzeniu się fobii.
Fobie zaś są dobrym - znów "modelowym" obiektem do badań skuteczności
psychoterapii - ale nie uprzedzajmy wypadków....
Wydawało by się, że utworzone przez amygdala wzorce reakcji będą zawsze
ważniejsze niż świadoma czynność kory - np. jesli kobieta boi się
mężczyzn, to będzie sie ich bała zawsze i nic jej nie pomoże.
Okazało sie jednak, ze można tworzyć sieci neuronalne w korze, które
będą MODYFIKOWAĆ czynnośc ciała migdałowatego. Tak przynajmniej donoszą
neuroanatomowie funkcjonalni. Kora jak wiemy, przynajmniej w części,
realizuje czynności wysycone świadomością.
Warto zauważyć, że terapia zwana "systematyczną desensytyzacją" w
fobiach jest jedną z tych, która uzyskała status metody dla której w
ramach badań w paradygmacie "evidence based medicine" potwierdzono
skutecznośc i jest stosowana na równi z lekami (a nawet lepiej ZAMIAST).
Tak więc trwały sukces jest mozliwy. Oczywiście podejrzewam, że w
sytuacjach w których skonfrontuje się osobę z silnym stressem
niekoniecznie efekty terapii muszą przeważyc, ale w pozostałych
sytuacjach tak.
Zatem nadzieja jest i choć "worek świadomości", którym otoczymy
nieświadome lęki i ograniczenia może okazywac sie co chwila gdzieś
dziurawy i wymagać konieczności łątania, to jednak nie można powiedzieć
aby nie było szans na "trwały sukces".
>
> Nie wszystkie uwarunkowania są skutkiem działania "hard-chipu".
Bo są skutkiem integracji "Hard-chipów" ze śodowiskiem.
Upierałbym się, że jedno bez drugiego nie istieje.
> Nie wszyscy podlegający soft-uwarunkowaniom są wyposażeni
> w "hard-chip".
Wszyscy są. Każdy ma układ limbiczny - a tam ciało migdałowate, okolice
przegrody :-)
pozdrawiam
vonBraun
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
524. Data: 2011-02-16 16:04:20
Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na WalentynkiHanka wrote:
> On 16 Lut, 00:51, vonBraun <i...@g...pl> wrote:
>
>>Ale jak zacząłem to dokładniej sobie formalizować, to wyszło mi, że
>>człowiek w zasadzie dąży do czegoś co występuje w literaturze pod nazwą
>>"samorealizacja". To byłaby ta pierwotna motywacja. Człowiek który nie
>>doświadczył większych skrzywień w ciągu życia NIE DA sobie wmówić, że:
>>potrzebuje więcej pieniędzy niż potrzebuje, więcej kobiet niż
>>potrzebuje, więcej władzy niż to niezbedne aby robic to co kocha,
>>lepszego mężczyzny niż ma, "dłuższego" samochodu niz..., więcej głasków,
>>zaszczytów niż (...)
>
>
> Ok, ok.
> Jednak, jeden ludz powie Ci, ze _potrzebuje_ tygodniowo
> milion dolcow, a inny, ze dziesiec kobiet, czy mezczyzn.
> I nie bedzie to skutkiem niczyjego wmawiania, bo
> powiedza, ze to sa ICH realne potrzeby.
> I co, sa oni juz skrzywieni, czy jeszcze nie?
To czasami da się od razu odgadnąć a czasami nie.
Jeśli pytasz o metodę rozpoznania tego co jest "normą" i "patologią", to
chyba da się jakoś poznać czy dowolny człowiek potrzebuje milion dolców
po to aby uciec przed lękiem i cierpieniem, czy po to aby zrobic coś
pozytywnego dla siebie i powiązanych z nim obiektów w świecie w sensie
"rozwojowym".
Jeśli ktoś powie mi, że potrzebuje milion dolców na tydzień, to może
warto aby sprawdził, tak około sześćdziesiątki najlepiej, czy NAJLEPSZE
rzeczy, które się mu w ciągu życia przytrafiły, nie były przypadkiem
*ZA DARMO*.
Jeśli potrzebuje 10 kobiet dziennie spytam czy kiedyś nie marzył o
jednej, najważniejszej miłosci na całe życie.
Takimi mniej więcej drogami, poprzez badanie jego egzystencji
poszukiwałbym odpowiedzi.
Nawiasem, jeśli mówimy o samorealizacji, to oczywiście możliwa ona jest
tylko u niektórych ludzi, czyli takich, którzy mieli sposobnośc
pozytywnego rozwiązania dwu podstawowych potrzeb czysto instynktowych -
czyli instynktu samozachowawczego i reprodukcyjnego. Istnienie
ograniczoności zasobów do ich realizacji i konieczność stałej walki o
utrzymanie się na powierzchni może nie dać do tego sposobności, i
powodować, że pomyli się cele "cząstkowe"/potrzeba bezpieczeństwa(w tym
samoocena) i potrzeby seksualne/ z celami "ostatecznymi" czyli
wspomniana samorealizacją.
pozdrawiam
vonBraun
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
525. Data: 2011-02-16 16:04:24
Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na Walentynkizażółcony wrote:
> Użytkownik "vonBraun" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:ijf3ie$s5v$1@inews.gazeta.pl...
>
>
>>> Ale ten "chip" nie działa non stop jawnie.
>>> Stąd nie sposób określić ~szybko i jednoznacznie jego wpływu
>>> na jednostkę... itd.
>>>
>> No skoro już druga osoba tak pisze to warto się nad tym zastanowic ;-)
>>
>> Ale jak zacząłem to dokładniej sobie formalizować, to wyszło mi, że
>> człowiek w zasadzie dąży do czegoś co występuje w literaturze pod
>> nazwą "samorealizacja". To byłaby ta pierwotna motywacja. Człowiek
>> który nie doświadczył większych skrzywień w ciągu życia NIE DA sobie
>> wmówić, że: potrzebuje więcej pieniędzy niż potrzebuje, więcej kobiet
>> niż potrzebuje, więcej władzy niż to niezbedne aby robic to co kocha,
>> lepszego mężczyzny niż ma, "dłuższego" samochodu niz..., więcej
>> głasków, zaszczytów niż (...)
>>
>> Ta pierwotna motywacja, jeśli nie zostanie zafałszowana tym czymś o
>> czym piszesz/piszemy, w zasadzie powinna być mało manipulowalna.
>> Raczej defaultowo powinna bronić się przed zakusami "diabełków".
>>
>> Dopiero zafałszowania wprowadzane w głębokich, emocjonalnych warstwach
>> mogą spowodować, że za samorealizację uzna się uspokojenie dręczących
>> emocji i impulsów.
>>
>> Weźmy choćby jakieś głębokie poczucie krzywdy z dzieciństwa, lek przed
>> silnym ale niezwykle atrakcyjnym ojcem, który i silnie WIĄŻE i silnie
>> KAŻE. Dodajmy brata, którego matka kochała bardziej za to, że jest
>> bardziej "easy going" i juz mamy potencjalnego Kaina :-) Człowieka,
>> który samorealizację bedzie mylił z realizacją nienawiści do świata.
>> /scenariusz hipotetyczny/
>
>
> Brzmi nieźle, ale jakos tak ... Trochę jak Thomas Moore z jego wizją
> idealnego państwa :)
>
> Podobnie jak Ghost - będę się jednak upierał bardzo silnie przy wskazaniu
> czynników np. genetycznych. Człowiek IMHO nie rodzi się czystym
> naczyniem, a wręcz odwrotnie - rodzi się jako istota bardzo krwista,
> z indywidualną gamą potrzeb biochemicznych do zaspokojenia
> w pierwszej kolejności.
>
> Możemy próbować iść w kierunku takim jak zaproponowałeś: dokonać
> eksperymentu myślowego, że ten mały krwiożerczy noworodek
> dostał od matki wszystko, czego potrzebował w taki sposób, by go
> optymalnie ukształtować - czyli ktoś zabił dla niego kilka zwierzątek
> (przepraszam, jeśłi zabijanie zwierząt zostanie tu odebrane jako
> stereotypowa, Redartowa osobista fiksacja :), a nawet więcej niż
> kilka - bo w naszej strefie klimatycznej zdobycie witaminy D ... (itd).
>
> No ale załózmy, że przeszliśmy ten niewdzięczny etap zwierzęcego,
> egoistycznego noworodka. I co ? Z egoistycznego noworodka
> budzi się czysta, samoświadoma, empatyczna istota, której egoizm
> jest ograniczony od-do i nie ma skłonności do wychodzenia dalej ?
>
> No chyba jednak to tak nie działa ... Wnoszę to na podstawie
> choćby własnego wglądu w rozpietość palety własnych egoizmów.
> Sa one niezliczone :) Poza masą egoizmów niskich, związanych
> z pożądaniem, choćby i zwykłym pożądaniem rozmaitości
> seksualnych - które z wiekiem gasną (i powiedzmy - ze względu
> na swoją prostotę - poddają się U MNIE jakiejś obróbce przez
> mechanizmy kontrolne, u kogoś innego może pomoże farmakologia,
> alkohol ...)., widzę jakieś egoizmy emocjonalne i intelektualne.
> Te emocjonalne zostawię, bo może tu być duży wpływ emocji
> 'obcych'. Ale intelektualne ? To są egoizmy wyrastające wprost
> z dziecięcej ciekawości świata, eksperymentowania. Egoizmy,
> które w różnych rzeczywistych sytuacjach przechylają szalę w takim
> kierunku, że przyjmuję rolę obserwatora albo nawet prowokatora tam,
> gdzie powinienem być może przyjąć jakąś rolę opiekuna, mediatora,
> czy może altruisty. Mówię dość hipopetycznie, ale tak to postanowiłem
> zilustrować: są ludzie, ktrzy swój potencjał intelektualny angażują
> w działałność obrońców praw zwierzat i tacy, którzy z trudem zdobywaną
> wiedzę inżynierską angażują w optymalizację procesów w ubojniach.
> Gdzieś jest też rola dla tych, którzy zajmują się tym, by zwierzęta
> w czasie uboju jak najmniej cierpiały i eksperymentują z tym tematem.
> Wszyscy oni się jakoś 'samorealizują' i w dodatku mają realne
> szanse na stworzenie zarówno dobrych rodzin, jak i rodzin popapranych.
> Ale zwijajac nieco krwisty wątek ...
> Ja mam wrażenie, że jako ludzie jesteśmy już od urodzenia
> w dużej części maszynami złożonymi z masy konkurujących trybików,
> machanizmów aktywująco-hamujących, obszarów rozwijająco-kompensujących.
> Jest to ogromna rozmaitość spraw, które strukturalizują to, w jaki
> sposób chodzimy, wyglądamy, ale i czujemy i myślimy. A jak wyglądamy
> - to każdy widzi - rozmaicie. A spory procent trzeba nazwać wprost:
> lekko uszkodzony. Costam nie zostało skompensowało, jakiś paluszek
> nie pasuje, lewe uszko niedosłyszy, tarczyca wydziela odrobinkę za dużo,
> a trzustka
> odrobinkę za mało.
> Jakiś rodzaj egoizmu wisi na wierzchu, tak jak w tym kawale o wróbelku,
> który miał po prostu jedną nóżkę bardziej i tym sięróżnił ... Wisi i
> determinuje,
> podpowiada kolejne ruchy...
> jak człowiek rodzi się uszkodzony, ma schizofrenię - i cieplarnianymi
> warunkami
> tego nie poprawisz. A ile jest stanów pośrednich miedzy wprost genetycznie
> widoczną chorobą umysłową, a 'pełnym zdrowiem' ? Ile po drodze jest
> fiksacji, zaburzeń charakteru, niezauważalnych tików emocjonalnych,
> myślowych,
> drobnych epileptycznych generatorów "czegoś małego przypadkowego".
> Ile jakiś niespotykanych dróg nerowych, które z jakiegoś powodu spięły coś,
> co spięte być nie powinno - ale spięcie przeżyło i zaczęło się wzmacniać
> - a delikwent całe życie idzie z poczuciem bycia "kosmetaforem" (od
> skłonności do myślenia kategoriami "kosmicznych metafor") ?
>
> Coś tam nie jest kompensowane jak należy - i człowieczeństwo leży :)
> A jeszcze lepze, że leży nawet u tych 'normalnych' (nie chcę wracać znów
> do klimatów rzeźnickich ...) ...
To nie zgadzasz się ze swoim "duchowym" przywódcą?
Mózg jest skomplikowany, i tworzy różne moduły - także i te których
wyłącznym zadaniem jest generowanie lęków czy patologii, ale niemal
każdy neuron mózgu może przejść w taki tryb pracy w którym przyczynia
się do maksymalizacji zasobów świadomości i samoświadomości. IMHO to
stan w którym znaczenie tychże modułów może być zmarginalizowane.
"Tylko świadomośc jest CZYSTA".
pozdrawiam
vonBraun
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
526. Data: 2011-02-16 17:13:39
Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na WalentynkiNotabene: tego się obawiałem [w twoim wydaniu].
OK, jestem skłonny dość łatwo się zgodzić, że istnieje tu mechanizm,
który opisuje np poniższa anegdota:
<<An elderly Cherokee Native American was teaching his grandchildren
about life...
He said to them, "A fight is going on inside me, it is a terrible fight and it is
between two wolves.
One wolf is evil - he is fear, anger, envy, sorrow, regret, greed, arrogance,
self-pity, guilt, resentment, inferiority, lies, false pride, competition,
superiority, and ego.
The other is good - he is joy, peace, love, hope, sharing, serenity, humility,
kindness, benevolence, friendship, empathy, generosity, truth, compassion
and faith.
This same fight is going on inside you, and inside every other person, too."
They thought about it for a minute and then one child asked his grandfather,
"Which wolf will win?"
The old Cherokee simply replied: "The one you feed".>>
Mój ogląd wykracza poza obszar uwarunkowań opisany w ten [lub analogiczny]
sposób.
Obawiam się także, że sprowadzanie mechanizmu funkcjonowania uwarunkowań
do jednego schematu jest wielkim uproszczeniem.
Dam tu przykład: wpływ ambicji na samorealizację.
Dla części będzie to intergralny składnik zawartości worka z napisem
"samorealizacja" (analogia "hard-chip"), a dla części - zewnętrzna interferencja
"pochodnych ambicji" z tym co znajduje się w takim worku (analogia do
soft-uwarunkowania).
Na czym polega róznica?
M.in. drudzy będą kiedyś żałować ew. odejścia od pierwotnego sensu
określonego przez czysty zbiór samorealizacja, a pierwsi - z założenia nie.
--
CB
Użytkownik "vonBraun" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:ijgshk$qvo$1@inews.gazeta.pl...
>> Nie wszyscy podlegający soft-uwarunkowaniom są wyposażeni
>> w "hard-chip".
> Wszyscy są. Każdy ma układ limbiczny - a tam ciało migdałowate,
> okolice przegrody :-)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
527. Data: 2011-02-16 17:28:45
Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na WalentynkiUżytkownik "Qrczak" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:4d5bd1a7$0$2453$6...@n...neostrada
.pl...
Dnia dzisiejszego niebożę zażółcony wylazło do ludzi i marudzi:
>
> Użytkownik "Qrczak" <q...@o...pl> napisał w wiadomości
> news:4d593d2e$0$2451$65785112@news.neostrada.pl...
>> Dnia dzisiejszego niebożę Stalker wylazło do ludzi i marudzi:
>>> On 14 Lut, 13:32, Ikselka <i...@g...pl> wrote:
>>>
>>>> Mój nie był i nie chcieliśmy aby był. Bo nie chodzi o bycie, tylko o
>>>> łączność, empatię przesuniętą poza granice przeciętnoludzkiego
>>>> pojmowania.
>>>> BYĆ a CZUĆ to co innego. Od jednego do drugiego cała wieczność. Widzę,
>>>> że
>>>> chyba nawet nie powinnam zaczynać tlumaczyć... bo i tak nie zrozumiesz.
>>>> Byłam nieprzytomna, kiedy mój mąż za mnie rodził nasze dziecko. Więcej
>>>> nie opiszę, bo nie ma sensu.
>>>
>>> Ale tzn. twój mąż był przy porodzie?
>>
>>
>> On był, za to Ikselki nie było.
>
> Bożesz, jakie głupoty tu przebijają ... niekaefowcy mają znów jakąś
> niezłą jazdęw czytniku ...
> A zaczęło się od tego, że Chiron znów wyskoczył z problemami
> alkoholowymi po spowiedzi Aichy ...
Mam już przepraszać, że przebijam? Czy sobie jeszcze mogę nazbierać trochę
plusów ujemnych?
====================================================
==================
Ech- a ja go za to od durniów...dureń nie dureń- ale chyba za dużo tu
przesiaduję. Dotąd raczej nie miałem problemów z czymś takim...Chyba zrobię
sobie przerwę. Jest tu sporo fajnych ludzi- może wpadnę czasem pogadać?
Jakby co- to meile odbieram. U mnie masz dużego plusa dodatniego:-)
Aha- i nie nazywam się doktor Wasserman:-)
--
Chiron
Prawda, Prostota, Miłość.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
528. Data: 2011-02-16 17:31:27
Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na Walentynki
Użytkownik "vonBraun" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:ijgsi9$qvo$3@inews.gazeta.pl...
> To nie zgadzasz się ze swoim "duchowym" przywódcą?
Może do tego wrócę, ale nie w tym momencie i miejscu.
> Mózg jest skomplikowany, i tworzy różne moduły - także i te których
> wyłącznym zadaniem jest generowanie lęków czy patologii, ale niemal każdy
> neuron mózgu może przejść w taki tryb pracy w którym przyczynia się do
> maksymalizacji zasobów świadomości i samoświadomości. IMHO to stan w
> którym znaczenie tychże modułów może być zmarginalizowane.
>
> "Tylko świadomośc jest CZYSTA".
Powiadasz, że każdy neuron może przejść w taki tryb pracy ...
Widzę to tak: zarówno na poziomie ogólnym (mówimy sobie o świadomości)
jak i na poziomie bardzo szczegółowym (pojedynczy neuron) sprawy wydają
się 'pod kontrolą'. Ale brakuje mi tu Twojego ustosunkowania się do
sytuacji 'środka'. Czyli do sytuacji bilionów neuronów zanurzonych w
płynach , po których rozchodzą się różne sytuacje chemiczne - a które
składają się na mózg inteligentnego schizofrenika.
Co się stało, kto zawinił - że schizofrenik jest schizofrenikiem ?
Jak wg Ciebie wygląda recepta na samorealizację dla schizofrenika ?
Możemy dla uproszczenia założyć, że jesteś w sytuacji komfortowej
masz do dyspozycji wszystko, czym dysponuje dzisiejsza medycyna,
psychoterapia itp itd. Czy schizofrenia jest uleczalna ?
Czy byłaby uleczalna, gdybyśmy dodatkowo mieli możliwość podróży
w czasie i zabierania chorych dzieci z niekorzystnych warunków
w warunki optymalne ? Jaka jest IYO maksymalna szacowana
skuteczność leczenia w takiej terapii ?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
529. Data: 2011-02-16 17:54:43
Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na WalentynkiW dniu 2011-02-16 16:27, Hanka pisze:
>>> Sie teraz musze pilnowac, zebym TU nie byla
>>> zbyt marudna albo zbyt wylewna ;)
>>
>> Sugerujesz, że powinnam była coś zażyć 2 dni temu? Jakiś węgiel cy cuś :)
>
> Ja do Cie nic a nic :)
> Za to, znam swoje mozliwosci w goraczce.
> Morda niewyparzona okrutnie misie robi ;)
Mnie się robi jak psu Pawłowa - na dzwoneczek drzwi się otwierają i "z
szafy wypada przystojny trup" :) I tak sobie myślę, ze nie powinnam nim
straszyć normalnych facetów, dopóki tam siedzi :)
--
Pozdrawiam - Aicha
http://wroclawdailyphoto.blogspot.com/
Jak nie pisać po angielsku
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
530. Data: 2011-02-16 18:50:35
Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na WalentynkiOn 16 Lut, 18:54, Aicha <b...@t...ja> wrote:
> W dniu 2011-02-16 16:27, Hanka pisze:
> > Ja do Cie nic a nic :)
> > Za to znam swoje mozliwosci w goraczce.
> > Morda niewyparzona okrutnie misie robi ;)
>
> Mnie się robi jak psu Pawłowa - na dzwoneczek drzwi się otwierają i "z
> szafy wypada przystojny trup" :) I tak sobie myślę, ze nie powinnam nim
> straszyć normalnych facetów, dopóki tam siedzi :)
W realu, tak - powsciagliwosc raczej wskazana.
Ale tutaj?
Sam mniood :)
Ze nie wejde w szczegoly slow "normalny facet" ;)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |