Data: 2002-06-30 18:41:05
Temat: Re: "Oko za oko"
Od: "...::: SzPaNeR :::..." <s...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Jeśli chodzi o zdradę to mam troszkę inne podejście. Tłumaczenie jest
jedno. Nie zaznałem uczucia zdrady małżeńskiej, nie chciałbym, i nie wiem
jakbym się zachował. Niby można łatwo sobie to wytłumaczyć stawiając się na
miejscu osoby zdradzającej (empatia w ruch ;) ale nie sadze, że odczucie na
własnej skórze bólu związanego z byciem zdradzanym jest choćby małostkowo
podobne do takiej rzeczywistej sytuacji.
Zdradziłem - owszem. Jednak małżeństwo jest pewną "deklaracją", umową, a
zarazem papierkiem który (gdyby nie ludzkie zasady i utworzone reguły
moralne) nic by nie znaczył w swiecie wolnym od zasad - pewnych zasad. I
pojawia się pytanie. Gdy kogoś kochasz, czy to w małżeństwie, czy też w
wolnym związku, to czy ta sama zdrada jest identyczna w swojej treści? Niby
tak, ale...
Spotkałem się z ciekawą sytuacją o ktorej raczej nie chciałbym pisać,
ale teraz wiem, że zdrada to jedynie manifest człowieka niekochającego,
człowieka bez wiekszych skrupułów, myślącego na poziomie intelektualnych
kretynów nie wiążących z przyszłościa dużych nadziei, a zarazem czlowieka
o - byćmoże - wielkim uczuciu (pożadania?).
To moje zdanie na temat zdrady.
|