« poprzedni wątek | następny wątek » |
41. Data: 2007-11-08 18:35:45
Temat: Re: "Orzeł i kura" de MelloJaKasia pisze:
> Użytkownik "Ikselka" <i...@p...onet.pl
>> napisał w wiadomości news:fgvhg2$jhc$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
>>> A ja już wiem, czemu na "opowiastki" De Mello krzywo się patrzy w naszym
>>> Kościele...
>> ...ano dlatego, że jest zbyt zakotwiczony w hinduizmie, niż przekonujący w
>> katolicyzmie... Dąży nie w tym kierunku, który deklaruje. Powiedziałabym -
>> wtyczka :-D
>
> Bo tak to już jest - jednych otwiera, innych zamyka...
>
> Ps. Myślisz, że ta opowiastka o potrzebie szczęścia nade wszystko
> ma na celu uczynienie z ludzi egoistów?
Na pewno nie jest to jej cel. Czytałam to jako słowa skierowane do mnie
- czyli zgodnie z tym, jak się zwraca DM do czytelnika. Nic nie jest w
stanie uczynić ze mnie egoistki, więc nie muszę się analizować. Nie
wiem, czy rozumiesz, o co mi chodzi: jeśli idę jasną drogą (boszszsz,
jakie to wzniosłe), to dodatkowe oświetlenie niczego w tym nie zmienia,
nie odczuwam żadnego wpływu słów DM na mnie.
>
> Egoizm to przywiązanie nie tyle do szczęścia jako stanu ducha,
> ale do szczęścia przywiązanego do formy i jej atrybutów.
> Jak wówczas można kochać Boga?
Żeby kochać Boga, trzeba w ogóle umieć kochać kogokolwiek. Bóg nie uczy
mnie miłości - on mnie stworzył razem z nią we mnie... Niektórych
stworzył egoistami - zawsze się zastanawiałam, w jakim celu... To jest
dopiero ciekawa sprawa. czemu nikt o to właśnie nigdy nie pyta?
--
XL wiosenna
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
42. Data: 2007-11-09 00:37:07
Temat: Re: ... jak mucha na scianie cd.
Użytkownik "Ikselka" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:fgv3ef$due$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Sky pisze:
> > Użytkownik "Ikselka" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> > news:fgt8qf$1rt$1@nemesis.news.tpi.pl...
> >> Ikselka pisze:
> >>> Sky pisze:
> >>>> Użytkownik "Ikselka" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> >>>> news:fgt0q6$8pt$2@atlantis.news.tpi.pl...
> >>>>> Ikselka pisze:
> >>>>>> Fragile pisze:
> >>>>>>> On 7 Lis, 14:29, Ikselka <i...@p...onet.pl> wrote:
> >>>>>>>>> Fragile pisze:
> >>>>>>>>> Ja _juz_ tak nie reaguje. Musialbym nieustannie byc sklocona z
> >>>>>>>>> Bogiem ;) A przeciez Go kocham.
> >>>>>>>> E tam zaraz skłócona. Ty Go kochasz i On Ciebie - a skoro tak, to
> > On
> >>>>>>>> wszystko wie, jak jest w nas naprawdę...
> >>>>>>>>
> >>>>>>> Racja... Nie lubie jednak tego naduzywac :)
> >>>>>>>> Jak palniesz głupio do ukochanej osoby, to ona zaraz sie odwraca
od
> >>>>>>>> Ciebie?
> >>>>>>>> :-)
> >>>>>>>>
> >>>>>>> Alez skad :) Tyle tylko, ze to ma miejsce niezbyt czesto. Milosc
to
> >>>>>>> milosc :)
> >>>>>> Ja tam często wypróbowuję jej siłę, bo muszę ciągle się upewniać -
> > taką
> >>>>>> mam "konstrukcję" i już. ;-p
> >>>>>>
> >>>>> Aha, aha, byłabym zapomniała: dostaję cały czas jej dowody, a
> >>>>> najbardziej w sytuacjach tzw podbramkowych - serio!
> >>>>> :-)
> >>>> A co Mu pozostaje jak ci je dawać -kiedy ich oczekujesz?
> >>>>
> >>>>
> >>> Skoro czekam, to znaczy, że wierzę.
> >>> Skoro On naprawdę jest - to i dostaję...
> >>> Lubię to wyrażenie: sprzężenie zwrotne :-)
> >>>
> >> ...A ten De Mello to nie całkiem mi się podoba... Odbiera miłości sens
> >> porównując jej mechanizm dawania (bezinteresowność) do naturalnej
> >> bezinteresowności przedmiotów/roślin w dawaniu z siebie... Miłość wie,
> >> co robi, one nie.
> >
> > Ty serio uważasz że Miłość "wie co robi"?!?
>
> Nie myślę o wyrachowaniu, nie wykręcaj.
> Miłość jest dawaniem i czerpaniem z tego radości, bez liczenia na
> cokolwiek więcej.
> Jaką radość odczuwa lampa z tego, że oświetla? - do tego jest i koniec.
> Złe przykłady wybiera DM, złe z gruntu. Chocby z tego powodu, że budzą
> złe skojarzenia. Przykład musi być jednoznaczny.
Przykłady to tylko przykłady.
Hymn o Miłosci sw Pawła też nie jest
doskonały w doborze przykładów...
AdM sam zachęca do krytycznego odbioru tego co pisze
więc jesteś wzorową jego czytelniczką...
a im bardziej będziesz krytyczna tym więcej
zyskasz z tych lektur...zresztą to też metoda
-prowkować do oporu- stajemy się bowiem tym
z czym walczymy.
> > Widać jeszcze nigdy Życie nie wypróbowało
> > twojej...stawiając cię w sytuacji rozdarcia
> > między wyborem ocalenia siebie a ukochanego
>
> Ja nie mam wątpliwości. Takie wybory mnie się nie tyczą.
>
> Kiedy była groźba wyboru między moim życiem a życiem mojego nie
> narodzonego dziecka, jadąc na wózku operacyjnym pożegnałam się
> spokojnie sama ze sobą - miałam na to niecałą minutę. W ciągu tej minuty
> umiałam uspokoić sama siebie myślą, że wszyscy doskonale dadzą sobie
> beze mnie radę, byle tylko dziecko żyło. Tylko to mnie zaprzątało. Nie
> istniał dla mnie żaden Dylemat.
> Stało się, że żyjemy oboje.
He he cheroina...
Postaw się w sytuacji męża gdybyś była nieprzytomna i to on miałby
zadecydować o wyborze kto z was dwojga ma ocaleć...
Ale i to nie jest w końcu takie trudne -wszak to kwestia koniecznej szybkiej
decyzji- którą nie on bedzie zresztą realizował...
a że potem bedzie sobie pluł tak czy siak w brodę -to przecież nie obchodzi
już tych co umarli...niedoszła truposz-mamuśko...
Trudniej mają ci którzy żeby np uratować dziecko muszą nie tylko utrzymać
się sami przy życiu [będąc czasem również chorymi] ale też wydostać spod
ziemi setki tysięcy albo i miliony na jego operację,lub rodzice bioracy na
siebie ciężar ryzyka lub pewności urodzenia [się] i potem wychowania dziecka
niepełnosprawnego...
Całe lata ponosić czasem samotnie konsekwencję jednego wyboru...o to jest
dopiero heroizm...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
43. Data: 2007-11-09 00:42:05
Temat: Re: ... jak mucha na scianie cd.
Użytkownik "Ikselka" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:fgv3ge$due$2@nemesis.news.tpi.pl...
> Sky pisze:
> > Użytkownik "Ikselka" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> > news:fgt9vq$49k$1@nemesis.news.tpi.pl...
> >> Ikselka pisze:
> >>> Ikselka pisze:
> >>>> Ikselka pisze:
> >>>>> Sky pisze:
> >>>>>> Użytkownik "Ikselka" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> >>>>>> news:fgt0q6$8pt$2@atlantis.news.tpi.pl...
> >>>>>>> Ikselka pisze:
> >>>>>>>> Fragile pisze:
> >>>>>>>>> On 7 Lis, 14:29, Ikselka <i...@p...onet.pl> wrote:
> >>>>>>>>>>> Fragile pisze:
> >>>>>>>>>>> Ja _juz_ tak nie reaguje. Musialbym nieustannie byc sklocona
z
> >>>>>>>>>>> Bogiem ;) A przeciez Go kocham.
> >>>>>>>>>> E tam zaraz skłócona. Ty Go kochasz i On Ciebie - a skoro tak,
> >>>>>>>>>> to On
> >>>>>>>>>> wszystko wie, jak jest w nas naprawdę...
> >>>>>>>>>>
> >>>>>>>>> Racja... Nie lubie jednak tego naduzywac :)
> >>>>>>>>>> Jak palniesz głupio do ukochanej osoby, to ona zaraz sie
odwraca
> > od
> >>>>>>>>>> Ciebie?
> >>>>>>>>>> :-)
> >>>>>>>>>>
> >>>>>>>>> Alez skad :) Tyle tylko, ze to ma miejsce niezbyt czesto. Milosc
> > to
> >>>>>>>>> milosc :)
> >>>>>>>> Ja tam często wypróbowuję jej siłę, bo muszę ciągle się
upewniać -
> >>>>>>>> taką
> >>>>>>>> mam "konstrukcję" i już. ;-p
> >>>>>>>>
> >>>>>>> Aha, aha, byłabym zapomniała: dostaję cały czas jej dowody, a
> >>>>>>> najbardziej w sytuacjach tzw podbramkowych - serio!
> >>>>>>> :-)
> >>>>>> A co Mu pozostaje jak ci je dawać -kiedy ich oczekujesz?
> >>>>>>
> >>>>>>
> >>>>> Skoro czekam, to znaczy, że wierzę.
> >>>>> Skoro On naprawdę jest - to i dostaję...
> >>>>> Lubię to wyrażenie: sprzężenie zwrotne :-)
> >>>>>
> >>>> ...A ten De Mello to nie całkiem mi się podoba... Odbiera miłości
sens
> >>>> porównując jej mechanizm dawania (bezinteresowność) do naturalnej
> >>>> bezinteresowności przedmiotów/roślin w dawaniu z siebie... Miłość
wie,
> >>>> co robi, one nie.
> >>
> >> A poza tym one są podległe. One nie dają - je się bierze.
> >> Miłość - to dawanie.
> >
> > Ot słowa "dowartościowanej" kobiety...
> > która sobie wyobraża że ma coś do dania.
> >
> > Dziś to baby sobie "biorą" mężów
> > a nie jak bywało drzewiej gdy
> > mężczyźni brali kobiety za żony...
> > a one się na to po prostu zgadzały
> > [lub nie...]
> >
> > Wam po prostu się w głowach poprzewracało...
> > ;)
> >
> >
>
> Niczego o mnie nie wiesz, póki się nie dowiesz. Neokontakt :-)
To twoja idea.
Ja wiem swoje...
[i nie zależy mi
zeby się tą wiedzą
chwalić, ją uzasadniać
albo weryfikować za cenę
popadniecia w inny rodzaj
subiektywizmu realianckiego]
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
44. Data: 2007-11-09 06:47:17
Temat: Re: ... jak mucha na scianie cd.Sky pisze:
> Użytkownik "Ikselka" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> news:fgv3ef$due$1@nemesis.news.tpi.pl...
>> Sky pisze:
>>> Użytkownik "Ikselka" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
>>> news:fgt8qf$1rt$1@nemesis.news.tpi.pl...
>>>> Ikselka pisze:
>>>>> Sky pisze:
>>>>>> Użytkownik "Ikselka" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
>>>>>> news:fgt0q6$8pt$2@atlantis.news.tpi.pl...
>>>>>>> Ikselka pisze:
>>>>>>>> Fragile pisze:
>>>>>>>>> On 7 Lis, 14:29, Ikselka <i...@p...onet.pl> wrote:
>>>>>>>>>>> Fragile pisze:
>>>>>>>>>>> Ja _juz_ tak nie reaguje. Musialbym nieustannie byc sklocona z
>>>>>>>>>>> Bogiem ;) A przeciez Go kocham.
>>>>>>>>>> E tam zaraz skłócona. Ty Go kochasz i On Ciebie - a skoro tak, to
>>> On
>>>>>>>>>> wszystko wie, jak jest w nas naprawdę...
>>>>>>>>>>
>>>>>>>>> Racja... Nie lubie jednak tego naduzywac :)
>>>>>>>>>> Jak palniesz głupio do ukochanej osoby, to ona zaraz sie odwraca
> od
>>>>>>>>>> Ciebie?
>>>>>>>>>> :-)
>>>>>>>>>>
>>>>>>>>> Alez skad :) Tyle tylko, ze to ma miejsce niezbyt czesto. Milosc
> to
>>>>>>>>> milosc :)
>>>>>>>> Ja tam często wypróbowuję jej siłę, bo muszę ciągle się upewniać -
>>> taką
>>>>>>>> mam "konstrukcję" i już. ;-p
>>>>>>>>
>>>>>>> Aha, aha, byłabym zapomniała: dostaję cały czas jej dowody, a
>>>>>>> najbardziej w sytuacjach tzw podbramkowych - serio!
>>>>>>> :-)
>>>>>> A co Mu pozostaje jak ci je dawać -kiedy ich oczekujesz?
>>>>>>
>>>>>>
>>>>> Skoro czekam, to znaczy, że wierzę.
>>>>> Skoro On naprawdę jest - to i dostaję...
>>>>> Lubię to wyrażenie: sprzężenie zwrotne :-)
>>>>>
>>>> ...A ten De Mello to nie całkiem mi się podoba... Odbiera miłości sens
>>>> porównując jej mechanizm dawania (bezinteresowność) do naturalnej
>>>> bezinteresowności przedmiotów/roślin w dawaniu z siebie... Miłość wie,
>>>> co robi, one nie.
>>> Ty serio uważasz że Miłość "wie co robi"?!?
>> Nie myślę o wyrachowaniu, nie wykręcaj.
>> Miłość jest dawaniem i czerpaniem z tego radości, bez liczenia na
>> cokolwiek więcej.
>> Jaką radość odczuwa lampa z tego, że oświetla? - do tego jest i koniec.
>> Złe przykłady wybiera DM, złe z gruntu. Chocby z tego powodu, że budzą
>> złe skojarzenia. Przykład musi być jednoznaczny.
>
> Przykłady to tylko przykłady.
> Hymn o Miłosci sw Pawła też nie jest
> doskonały w doborze przykładów...
> AdM sam zachęca do krytycznego odbioru tego co pisze
> więc jesteś wzorową jego czytelniczką...
> a im bardziej będziesz krytyczna tym więcej
> zyskasz z tych lektur...zresztą to też metoda
> -prowkować do oporu- stajemy się bowiem tym
> z czym walczymy.
>
>>> Widać jeszcze nigdy Życie nie wypróbowało
>>> twojej...stawiając cię w sytuacji rozdarcia
>>> między wyborem ocalenia siebie a ukochanego
>> Ja nie mam wątpliwości. Takie wybory mnie się nie tyczą.
>>
>> Kiedy była groźba wyboru między moim życiem a życiem mojego nie
>> narodzonego dziecka, jadąc na wózku operacyjnym pożegnałam się
>> spokojnie sama ze sobą - miałam na to niecałą minutę. W ciągu tej minuty
>> umiałam uspokoić sama siebie myślą, że wszyscy doskonale dadzą sobie
>> beze mnie radę, byle tylko dziecko żyło. Tylko to mnie zaprzątało. Nie
>> istniał dla mnie żaden Dylemat.
>> Stało się, że żyjemy oboje.
>
> He he cheroina...
W sensie "bohaterka"? - wcale!
Przykłady podobne były w Korei - gdzie podczas (obserwowanych!!! -
notabene) eksperymentów na ludziach w komorach gazowych rodzice
wtłaczali ostatnie porcje powietrza ze swoich płuc do ust/pluc dzieci.
Zero bohaterstwa, tylko miłość.
Ale niech mi nikt nie mówi, że jestem od tego, ze jestem lampą lub
drzewem - miłość musi mieć odbicie w człowieku.
> Postaw się w sytuacji męża gdybyś była nieprzytomna i to on miałby
> zadecydować o wyborze kto z was dwojga ma ocaleć...
> Ale i to nie jest w końcu takie trudne -wszak to kwestia koniecznej szybkiej
> decyzji- którą nie on bedzie zresztą realizował...
A wyobraź sobie, że my to mieliśmy wszystko ustalone już dawno - nie
musiałby wybierać, choć to też byłby dla niego ból. To była moja
ostatnia wola na zaś: zawsze dziecko. Wypełniłby ją.
> a że potem bedzie sobie pluł tak czy siak w brodę -to przecież nie obchodzi
> już tych co umarli...niedoszła truposz-mamuśko...
>
> Trudniej mają ci którzy żeby np uratować dziecko muszą nie tylko utrzymać
> się sami przy życiu [będąc czasem również chorymi] ale też wydostać spod
> ziemi setki tysięcy albo i miliony na jego operację,lub rodzice bioracy na
> siebie ciężar ryzyka lub pewności urodzenia [się] i potem wychowania dziecka
> niepełnosprawnego...
Czy ja mówie, że łatwiej?
Ale gdzie tu zbieżność z ekperymentem DM?
> Całe lata ponosić czasem samotnie konsekwencję jednego wyboru...o to jest
> dopiero heroizm...
Też nie. Tylko miłość.
Heroizm to poświęcenie dla ludzi, których niekoniecznie darzymy
miłością, to poświęcenie nawet dla dotychczasowych wrogów, bo w imię
jakiejś idei.
Nie można wszystkiego nazywać miłością - tzw miłość bliźniego to heroizm
na codzień, szlachetna zdolność świadomego(!!!) pokonywania własnego
egoizmu i obojętności. Lampa? - o nie...
--
XL wiosenna
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
45. Data: 2007-11-09 07:11:03
Temat: Re: ... jak mucha na scianie cd.
"Ikselka" <i...@p...onet.pl> wrote in message
news:fh0vvm$id1$1@atlantis.news.tpi.pl...
Wybrałbym kobietę lub (muszę to powiedzieć) osobę, która miałaby większe
szanse przeżycia. Trudność wyboru zwiększa się jak baba cholera, ale dzieci
są już w domu...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
46. Data: 2007-11-09 07:16:12
Temat: Re: ... jak mucha na scianie cd.Panslavista pisze:
> "Ikselka" <i...@p...onet.pl> wrote in message
> news:fh0vvm$id1$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> Wybrałbym kobietę lub (muszę to powiedzieć) osobę, która miałaby większe
> szanse przeżycia.
Jeśli pozwolilaby Ci wybierać. Ja to załatwilam na samym wstępie - aby
uchronić kogoś kochanego przed takim wyborem. Wybór był tylko mój -
między mną a życiem.
>Trudność wyboru zwiększa się jak baba cholera, ale dzieci
> są już w domu...
Jeśli się kocha, to nie ma konieczności wyboru. Zawsze ktoś (kochany lub
kochający) pomyśli o drugim, aby go przed wyborem ochronić. To jest
własnie miłość - myśli się nie tylko o teraźniejszości, ale i przewiduje.
--
XL wiosenna
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
47. Data: 2007-11-09 07:21:54
Temat: Re: ... jak mucha na scianie cd.
"Ikselka" <i...@p...onet.pl> wrote in message
news:fh11u8$206$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Panslavista pisze:
>> "Ikselka" <i...@p...onet.pl> wrote in message
>> news:fh0vvm$id1$1@atlantis.news.tpi.pl...
>>
>> Wybrałbym kobietę lub (muszę to powiedzieć) osobę, która miałaby większe
>> szanse przeżycia.
>
> Jeśli pozwolilaby Ci wybierać. Ja to załatwilam na samym wstępie - aby
> uchronić kogoś kochanego przed takim wyborem. Wybór był tylko mój - między
> mną a życiem.
>
>>Trudność wyboru zwiększa się jak baba cholera, ale dzieci są już w domu...
>
> Jeśli się kocha, to nie ma konieczności wyboru. Zawsze ktoś (kochany lub
> kochający) pomyśli o drugim, aby go przed wyborem ochronić. To jest
> własnie miłość - myśli się nie tylko o teraźniejszości, ale i przewiduje.
Nie zawsze istnieje taka komfortowa sytuacja, nagły brak przytomności lub
wypadek zrzuca wybór na partnera.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
48. Data: 2007-11-09 07:25:06
Temat: Re: ... jak mucha na scianie cd.
"Panslavista" <p...@w...pl> wrote in message
news:fh125e$2hb$1@nemesis.news.tpi.pl...
Inna sprawa - może to być tani rozwód. Np. ja nakazałem Marudzie nie
ratowanie mnie - ma wyjść z pokoju (czy innego pomieszczenia) w którym by
mnie dopadło, a na końcu przerobić najtaniej na krem.
Żadnych przeszczepów, żadnych przekazań na cele naukowe.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
49. Data: 2007-11-09 08:00:13
Temat: Re: ... jak mucha na scianie cd.Panslavista pisze:
> "Ikselka" <i...@p...onet.pl> wrote in message
> news:fh11u8$206$1@nemesis.news.tpi.pl...
>> Panslavista pisze:
>>> "Ikselka" <i...@p...onet.pl> wrote in message
>>> news:fh0vvm$id1$1@atlantis.news.tpi.pl...
>>>
>>> Wybrałbym kobietę lub (muszę to powiedzieć) osobę, która miałaby większe
>>> szanse przeżycia.
>> Jeśli pozwolilaby Ci wybierać. Ja to załatwilam na samym wstępie - aby
>> uchronić kogoś kochanego przed takim wyborem. Wybór był tylko mój - między
>> mną a życiem.
>>
>>> Trudność wyboru zwiększa się jak baba cholera, ale dzieci są już w domu...
>> Jeśli się kocha, to nie ma konieczności wyboru. Zawsze ktoś (kochany lub
>> kochający) pomyśli o drugim, aby go przed wyborem ochronić. To jest
>> własnie miłość - myśli się nie tylko o teraźniejszości, ale i przewiduje.
>
> Nie zawsze istnieje taka komfortowa sytuacja, nagły brak przytomności lub
> wypadek zrzuca wybór na partnera.
>
>
>
Przewidziałam to - powtarzam: było ustalone wcześniej.
Problemu niedotrzymania ustaleń jak dotąd nie było, i nie będzie.
--
XL wiosenna
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
50. Data: 2007-11-09 13:15:43
Temat: Re: ... jak mucha na scianie cd.
Użytkownik "Panslavista" <p...@w...pl> napisał w wiadomości
news:fh118g$m9i$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> "Ikselka" <i...@p...onet.pl> wrote in message
> news:fh0vvm$id1$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> Wybrałbym kobietę lub (muszę to powiedzieć) osobę, która miałaby większe
> szanse przeżycia. Trudność wyboru zwiększa się jak baba cholera, ale
dzieci
> są już w domu...
Gdybym była tą babą zostawiłabym
cię po takim wyborze z kretesem...
Nic dziwnego że od ciebie baby odchodzą. ;)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |