Path: news-archive.icm.edu.pl!newsfeed.gazeta.pl!newsfeed.atman.pl!newsfeed.tpinterne
t.pl!atlantis.news.tpi.pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: Ikselka <i...@p...onet.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: ... jak mucha na scianie cd.
Date: Fri, 09 Nov 2007 07:47:17 +0100
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
Lines: 127
Message-ID: <fh0vvm$id1$1@atlantis.news.tpi.pl>
References: <fgqr93$8jn$1@inews.gazeta.pl><fgqvgv$6v2$1@atlantis.news.tpi.pl>
<fgqvs4$li$1@nemesis.news.tpi.pl>
<1...@z...googlegroups.com>
<fgs9p0$4a8$2@nemesis.news.tpi.pl>
<1...@5...googlegroups.com>
<fgsdnh$fki$1@nemesis.news.tpi.pl>
<1...@o...googlegroups.com>
<fgsf16$hro$5@nemesis.news.tpi.pl>
<1...@2...googlegroups.com>
<fgt0nq$8pt$1@atlantis.news.tpi.pl> <fgt0q6$8pt$2@atlantis.news.tpi.pl>
<fgt7n4$ips$1@news.onet.pl> <fgt85v$5fr$1@atlantis.news.tpi.pl>
<fgt8qf$1rt$1@nemesis.news.tpi.pl> <fgtct7$4ic$1@news.onet.pl>
<fgv3ef$due$1@nemesis.news.tpi.pl> <fh0a35$rmk$1@news.onet.pl>
Reply-To: i...@p...onet.pl
NNTP-Posting-Host: bmn142.neoplus.adsl.tpnet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2; format=flowed
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: atlantis.news.tpi.pl 1194591031 18849 83.28.233.142 (9 Nov 2007 06:50:31
GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Fri, 9 Nov 2007 06:50:31 +0000 (UTC)
User-Agent: Thunderbird 2.0.0.6 (Windows/20070728)
In-Reply-To: <fh0a35$rmk$1@news.onet.pl>
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:386803
Ukryj nagłówki
Sky pisze:
> Użytkownik "Ikselka" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> news:fgv3ef$due$1@nemesis.news.tpi.pl...
>> Sky pisze:
>>> Użytkownik "Ikselka" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
>>> news:fgt8qf$1rt$1@nemesis.news.tpi.pl...
>>>> Ikselka pisze:
>>>>> Sky pisze:
>>>>>> Użytkownik "Ikselka" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
>>>>>> news:fgt0q6$8pt$2@atlantis.news.tpi.pl...
>>>>>>> Ikselka pisze:
>>>>>>>> Fragile pisze:
>>>>>>>>> On 7 Lis, 14:29, Ikselka <i...@p...onet.pl> wrote:
>>>>>>>>>>> Fragile pisze:
>>>>>>>>>>> Ja _juz_ tak nie reaguje. Musialbym nieustannie byc sklocona z
>>>>>>>>>>> Bogiem ;) A przeciez Go kocham.
>>>>>>>>>> E tam zaraz skłócona. Ty Go kochasz i On Ciebie - a skoro tak, to
>>> On
>>>>>>>>>> wszystko wie, jak jest w nas naprawdę...
>>>>>>>>>>
>>>>>>>>> Racja... Nie lubie jednak tego naduzywac :)
>>>>>>>>>> Jak palniesz głupio do ukochanej osoby, to ona zaraz sie odwraca
> od
>>>>>>>>>> Ciebie?
>>>>>>>>>> :-)
>>>>>>>>>>
>>>>>>>>> Alez skad :) Tyle tylko, ze to ma miejsce niezbyt czesto. Milosc
> to
>>>>>>>>> milosc :)
>>>>>>>> Ja tam często wypróbowuję jej siłę, bo muszę ciągle się upewniać -
>>> taką
>>>>>>>> mam "konstrukcję" i już. ;-p
>>>>>>>>
>>>>>>> Aha, aha, byłabym zapomniała: dostaję cały czas jej dowody, a
>>>>>>> najbardziej w sytuacjach tzw podbramkowych - serio!
>>>>>>> :-)
>>>>>> A co Mu pozostaje jak ci je dawać -kiedy ich oczekujesz?
>>>>>>
>>>>>>
>>>>> Skoro czekam, to znaczy, że wierzę.
>>>>> Skoro On naprawdę jest - to i dostaję...
>>>>> Lubię to wyrażenie: sprzężenie zwrotne :-)
>>>>>
>>>> ...A ten De Mello to nie całkiem mi się podoba... Odbiera miłości sens
>>>> porównując jej mechanizm dawania (bezinteresowność) do naturalnej
>>>> bezinteresowności przedmiotów/roślin w dawaniu z siebie... Miłość wie,
>>>> co robi, one nie.
>>> Ty serio uważasz że Miłość "wie co robi"?!?
>> Nie myślę o wyrachowaniu, nie wykręcaj.
>> Miłość jest dawaniem i czerpaniem z tego radości, bez liczenia na
>> cokolwiek więcej.
>> Jaką radość odczuwa lampa z tego, że oświetla? - do tego jest i koniec.
>> Złe przykłady wybiera DM, złe z gruntu. Chocby z tego powodu, że budzą
>> złe skojarzenia. Przykład musi być jednoznaczny.
>
> Przykłady to tylko przykłady.
> Hymn o Miłosci sw Pawła też nie jest
> doskonały w doborze przykładów...
> AdM sam zachęca do krytycznego odbioru tego co pisze
> więc jesteś wzorową jego czytelniczką...
> a im bardziej będziesz krytyczna tym więcej
> zyskasz z tych lektur...zresztą to też metoda
> -prowkować do oporu- stajemy się bowiem tym
> z czym walczymy.
>
>>> Widać jeszcze nigdy Życie nie wypróbowało
>>> twojej...stawiając cię w sytuacji rozdarcia
>>> między wyborem ocalenia siebie a ukochanego
>> Ja nie mam wątpliwości. Takie wybory mnie się nie tyczą.
>>
>> Kiedy była groźba wyboru między moim życiem a życiem mojego nie
>> narodzonego dziecka, jadąc na wózku operacyjnym pożegnałam się
>> spokojnie sama ze sobą - miałam na to niecałą minutę. W ciągu tej minuty
>> umiałam uspokoić sama siebie myślą, że wszyscy doskonale dadzą sobie
>> beze mnie radę, byle tylko dziecko żyło. Tylko to mnie zaprzątało. Nie
>> istniał dla mnie żaden Dylemat.
>> Stało się, że żyjemy oboje.
>
> He he cheroina...
W sensie "bohaterka"? - wcale!
Przykłady podobne były w Korei - gdzie podczas (obserwowanych!!! -
notabene) eksperymentów na ludziach w komorach gazowych rodzice
wtłaczali ostatnie porcje powietrza ze swoich płuc do ust/pluc dzieci.
Zero bohaterstwa, tylko miłość.
Ale niech mi nikt nie mówi, że jestem od tego, ze jestem lampą lub
drzewem - miłość musi mieć odbicie w człowieku.
> Postaw się w sytuacji męża gdybyś była nieprzytomna i to on miałby
> zadecydować o wyborze kto z was dwojga ma ocaleć...
> Ale i to nie jest w końcu takie trudne -wszak to kwestia koniecznej szybkiej
> decyzji- którą nie on bedzie zresztą realizował...
A wyobraź sobie, że my to mieliśmy wszystko ustalone już dawno - nie
musiałby wybierać, choć to też byłby dla niego ból. To była moja
ostatnia wola na zaś: zawsze dziecko. Wypełniłby ją.
> a że potem bedzie sobie pluł tak czy siak w brodę -to przecież nie obchodzi
> już tych co umarli...niedoszła truposz-mamuśko...
>
> Trudniej mają ci którzy żeby np uratować dziecko muszą nie tylko utrzymać
> się sami przy życiu [będąc czasem również chorymi] ale też wydostać spod
> ziemi setki tysięcy albo i miliony na jego operację,lub rodzice bioracy na
> siebie ciężar ryzyka lub pewności urodzenia [się] i potem wychowania dziecka
> niepełnosprawnego...
Czy ja mówie, że łatwiej?
Ale gdzie tu zbieżność z ekperymentem DM?
> Całe lata ponosić czasem samotnie konsekwencję jednego wyboru...o to jest
> dopiero heroizm...
Też nie. Tylko miłość.
Heroizm to poświęcenie dla ludzi, których niekoniecznie darzymy
miłością, to poświęcenie nawet dla dotychczasowych wrogów, bo w imię
jakiejś idei.
Nie można wszystkiego nazywać miłością - tzw miłość bliźniego to heroizm
na codzień, szlachetna zdolność świadomego(!!!) pokonywania własnego
egoizmu i obojętności. Lampa? - o nie...
--
XL wiosenna
|