Data: 2001-11-25 14:36:28
Temat: Re: Ostateczne pozegnania
Od: "Mel Linde" <m...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik Joanna <c...@p...onet.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:B825E861.21273%c...@p...onet.pl...
Joasiu,
> Jak sobie poradzic z ostatecznoscia, z koncem malego kociego istnienia?
> Jak spojrzec kotu w oczy i odwiezc go tam skad juz nie wroci?
> Czy zrobilibyscie to sami, czy poprosilibyscie innych?
> Tak bardzo boli kazda godzina... jeszcze kilka dni, moze tydzien. Wydluzam
> pozegnanie, ale to nie staje sie w zaden sposob latwiejsze.
>
> Jeszcze jest. Patrzy, mruczy...
> Chcialabym, zeby sam odszedl, ale to trwa zbyt dlugo...
> nie umiem mu patrzec w oczy...
> przepraszam
> Jo.
> :(((
Tak naprawde nigdy sobie z tym nie poradzilam. Gdy tylko go wspomne, to
ciagle mnie dusi placz. Pozegnanie, ostatecznosc... Joasiu jesli moge cos
Tobie powiedziec, to badz z nim do konca. I nie jedz z nim, nie wiez go tam,
tylko popros lekarza do domu. Niech zasnie w Twoich ramionach, czujac Twoje
cieplo, bezpieczenstwo. Niech do konca slyszy Twoj spokojny glos, mow takie
pieszczoty jakie zawsze mu mowilas. Daj mus wiare, sile, milosc. Pomoz mu
przejsc Teczowy Most. Mysl o nim. On bedzie z Toba zawsze...
Szczegolnie cieple slowa...
Ela
--
Elżbieta Pietrzak
G-G # 1890265
b...@w...pl
|