Data: 2004-02-29 09:47:11
Temat: Re: PILNE!!!
Od: "Tom" <t...@a...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Użytkownik "T." <t...@a...pl> napisał w wiadomości
> news:7cab.00000883.4030dd0c@newsgate.onet.pl...
>
> Rozumiem klmiat i to co chcesz przez to powiedziec: klimat sytuacji byl po
> prostu dziwny.
> Duch
Powiem szczerze, sam wzorem Natalii w tym watku szukałem pomocy.
Znów sobie dobrałem dużo młodszą dziewczynę i natrafiłem na podobne problemy,
co z poprzednią.
Ta z kolei traktuje mnie jak pluszowego misia, do którego można sie przytulić
się, gdy smutno i ciężko. Dużo pracuję, często nawet nakładam na siebie za
wiele obowiązków. Rozumiecie takie życie, trzeba nadążać, a nie jestem
najmłodszy. Męczyły mnie te jej dziecinne zachowania, az raz pod wpływem dobrze
mi znanych jej rodzinnych problemów niespodziewanie dla siebie samego otwarłem
ramiona i zafundowałem jej pluszowego niedźwiadka. To stało sie samo.
Rzecz jest bardziej skomplikowana niż mogłoby się wydawać. Moja najnowsza
nauczyła się prawie dosłownie na mnie zasypiać; ramię przerzucone przez piersi,
głowa wciśnieta pod pachę, nogi na moich udach. Jak ja mam wypocząć? Inaczej
jednak ma kłopoty z zasypianiem, więc jakoś to znoszę, a nawet ciut, ciut
jestem z tego zadowolony.
Przechodzę do sedna mojego problemu. Niedawno zdarzyło się, że przyszła do
łózka, kiedy już chrapałem. Namiętnie czyta książki, w przeciwieństwie do mnie,
któremu na rozrywki żal jest czasu, choc jestem świetnie zorganizowany i dzięki
temu łączę rozliczne obowiązki. Czułem, że wierci się w pościeli i nie moze
zasnąć. Przez sen przyciągnąłem ja do siebie. Doznałem zupełnie nowego uczucia:
przestałem być misiem, stałem się niedźwiedziem, który chętnie, oj, chętnie
zlizałby rozlane przed nim ciepłe krople miodu. Nic z tego, rano trzeba
wstać... Ponadto moja dziewczyna chyba sobie to dobrze uświadomiła, że miś jest
przyjazną zabawką, a z nidźwiedziem bywa niebezpiecznie. Jakoś dziwnie
zesztywniała, momentalnie zasnęła.
Co z tym wszystkim robić? Każede rozwiązanie wydaje mi się niedobre:
przytulanką mogę buć od czasu do czasu, niedźwiedzia ona i chciałaby i się boi,
sam nie jestem niepewny, jak bym sie odnalazł w nieznanej mi roli. Ona jest
dużo młodsza, a jeśli odejdzie? Nie mogę też udawać, kogoś kim nie jestem; nie
tylko byn sie sam zamęczył, ale i u niej straciłbym szacunek. Fałsz wyczułaby
momentalnie, a wiem, że się nim brzydzi, przepadłbym z kretesem.
Mam już swoje lata, pragnąłbym sie wreszczie ustabilizować, ożenić, mieć
dzieci. Pracuję przecież po to , by im zapewnić stabilizację, nawet odrobinę
dobrobytu.
To moja prośba do wszystkich, także do rzeczowego vonBrauna, a może to jednak
Ty najlepiej zrozumiesz mnie, Duchu?
Pomóżcie! To pilne!
Wybaczcie też, ze nie czytam wszystkich Waszych postów. Jestem stanowczo
przepracowany, a trochę sie boję, że ujrzę w nich swoją ciemną stronę. Wiem, że
to konieczne, ale bywa wielce nieprzyjemne, szczególnie w nadmiarze jak na moje
siły. Jeśli sie odezwiecie, z pewnością nie będzie to glos skierowany w pustkę.
Pozdrawiam
Tom
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|