| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2004-02-19 20:34:55
Temat: Re: PILNE!!!vonBraun <i...@s...pl> napisał(a):
> Oczywiście nie podejmę za ciebie decyzji
> bo nie jestem tobą, mogę jedynie napisać
> jak na swój użytek rozwiązuję takie
> problemy.
>
> > Nie czuję się ani pewnie, ani
> > dobrze w powierzonej mi funkcji. Trąci mi fałszem. Nienawidzę.
> > Odzywa się dławiące
> > poczucie fałszu i samookłamywania.
> > Czy jego sympatia do mnie podbarwiona erotyzmem,
> > wystarczy dla nas dwojga?
> > kasy, sięgałam po uogólnione uczucie katolickiej miłości.
> > A ja sama jak długo wytrwam w
> > takiej grze pozorów? Stanowczo nie jest moja mocna strona.
>
> Tu akurat mam bardzo zdecydowane i skrajne poglądy.
> Uważam, że należy w miarę
> możliwości dobierać sobie takich pacjentów którzy nam
> "leżą", bo zapału do pracy musi wystarczyć na lata.
> Jeśli to tylko możliwe unikam tych dla których
> musiałbym robić coś czego organicznie nie znoszę.
> Wydaje się, że dzięki temu mam siłę zająć się
> tymi którym pomagam, że nie zajmuję się
> tymi których "nie czuję".
> Nie zbawię tego świata, a jest dość takich osób
> którym potrafię pomóc nie pozbywając się przy tym
> poczucia, że robię coś co lubię.
> Nie wpływa to też zasadniczo na opinię zawodową,
> zwykle unikanie pewnych zajęć można skompensować
> bardzo dobrym wykonywaniem innych.
>
> Nawiasem mówiąc twój pacjent chyba by mi leżał
> a tzw. "trudna młodzież" (o której piszesz)
> zdecydowanie nie, czyli
> jak widać co człowiek to inne preferencje.
>
> Już raz pisałem w jednym poście:
> "chcesz mieć sukces -
> dobierz sobie pacjentów".
>
> Inna sprawa, że nie wierzę też specjalnie
> w "poczucie misji", cudowne podszepty,
> "katolicką miłość człowieka"
> jako szczególnie ważny czynnik
> w pracy z pacjentem.
> To trudne do zweryfikowania aspekty pracy.
> Nie pracuję w Armii Zbawienia.
> Gdybym tak chciał się realizować zmieniłbym zajęcie.
>
> Pracę widzę głównie jako sposób realizacji
> własnego profesjonalizmu, który trwa w
> godzinach przedpołudniowych i
> o którym zapominam po powrocie do domu.
> Przy takim podejściu pyta się raczej o to
> czy umiem pomóc, niż czy "lubię"
> zwykle jak umiem to i lubię
> (zatem i sytuacji konfliktu wewnętrznego jest
> wtedy mniej).
>
> > Wyglądało to tak, jakby ktoś
> > niewidoczny prowadził mnie za rękę albo szeptał do ucha, co jest
> > najwłaściwsze w danej sytuacji. Tu brak mi tego poczucia.
> > Przy tym
> > dziecku czuję się jakbym miała karczować lasy na zabagnionym rerenie.
> > Rola
> > wyrobnika to jedna z ostatnich, jaką chciałabym przyjąć. Pedagogika ma
> > przecież w sobie coś z artyzmu.
>
> Tu z kolei się nie zgadzam.
> Także w pracy z pacjentami z uszkodzeniami mózgu
> jest miejsce na artyzm, twórczość, pomysłowość.
> Wydaje mi się, że po prostu nigdy
> nie widziałaś jak to się robi, i sądzisz , że musi to być
> jakiś koszmar.
>
>
> To takie przemyślenia do
> ewentualnego wykorzystania
>
> pozdrawiam
> vonBraun
>
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2004-02-25 23:12:26
Temat: Re: PILNE!!!
> vonBraun <i...@s...pl> napisał(a):
> > Także w pracy z pacjentami z uszkodzeniami mózgu
> > jest miejsce na artyzm, twórczość, pomysłowość.
> > Wydaje mi się, że po prostu nigdy
> > nie widziałaś jak to się robi, i sądzisz , że musi to być
> > jakiś koszmar.
Stanowczo masz rację, ale żeby Cię zrozumieć, musiałam coś poznać, czegoś
doświadczyć.
> >
> > To takie przemyślenia do
> > ewentualnego wykorzystania
Wybacz, ze w panice traktowałam Cię jak telefon zaufania. Źle odczytałałam
Twoja postawę. Odniosłam wrażenie, że dałeś mi prawo do takiego zachowania.
Aneta
> > pozdrawiam
> > vonBraun
> >
>
>
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |