Data: 2002-01-02 15:40:52
Temat: Re: PILNE! Jak odzyskac rownowage?
Od: "nick`t" <b...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Chcialbym, zebyscie mnie dobrze zrozumieli. ONA: ma 20 lat, starsza o 2 lata
siostre i mlodszego o 6 lat brata. Ja jestem starszy od niej o 8 lat. Przez
ponad szesc lat bez trudnosci rozwiazywalismy kazdy problem pojawiajacy sie
w naszym zwiazku. Nie bylo nigdy tak, zebysmy nie rozwiazali czegos jeszcze
tego samego dnia, ktorego dany problem sie ujawnil. Jedyny przewlekly
problem jakiego nie udalo nam sie rozwiazac do tej pory, to natretny brak
zaufania z mojej strony, ktory rodzil chec kontrolowania JEJ i doprowadzil w
koncu (zdaje sobie sprawe, ze nie jest to jedyna przyczyna) do tego, ze sie
wyprowadzila. Ale to wlasciwie ujawnilo sie dopiero na poczatku roku 2001.
Od pazdziernika 2000 zaczelismy ze soba mieszkac. Ale nie sami, tylko z moja
siostra i jej przyjacielem, ktory zreszta napsul nam krwi. Mial nerwice i
bardzo czesto miewal zly humor, ktorego dosc nieporadnie kamuflowal. Robil
to jednak z rozmyslem. Jednym slowem ciagle udawanie. Miedzy NIA a nim
zdazaly sie zgrzyty, kasliwe uwagi. Ja staralem sie jak moglem lagodzic
sytuacje. Siostra po 4 latach tego zwiazku miala juz go serdecznie dosc i
jej reakcja byl z reguly atak. Napiecie roslo. W koncu, gdzies w marcu sie z
nim rozstala i sprowadzil sie nowy przyjaciel. Ogolnie sytuacja w naszym
mieszkaniu byla mozna powiedziec wiecznie lekko napieta. Od marca (mniej
wiecej) zaczely sie powazne zmagania o zachowanie autonomicznosci miedzy mna
a NIA. Nie moglem sie pogodzic z tym, ze ONA ma czasem ochote pojsc gdzies
sama, np do kolezanki na kawe, albo wyjsc z nia na piwo. Chcialem miec ja
tylko dla siebie. Zawsze bylem jej wsparciem i sluzylem pomoca. W zwiazku z
tym, ze stalem sie taki zaborczy, ONA coraz rzedziej szukala u mnie pomocy,
co ja, zaslepiony odbieralem jako spadek zainteresowania moja osoba (oj
zebym to pol roku temu tak rozumial jak teraz). Jeszcze wieczorem wpadla na
pomysl wyjscia samej do kolezanki i klotnia z placzem gotowa.
ONA jest osoba impulsywna, ambitna, inteligentna, pewna siebie, energiczna,
zawsze bardziej dojrzala niz rowiesnicy, troche "chlopczyca". W dziecinstwie
byla pupilem taty. Potem urodzil sie jej brat i spadla na pozycje
rownorzedna z siostra, czyli slaba.
Ojciec: ambitny pracoholik, cierpi od dlugiego czasu na tocznia ukladowego.
Leczy sie zazywajac wiele roznych lekow (miedzy innymi sterydy, lub cos na
ich bazie - nie wiem dokladnie), ktore maja silny wplyw na jego stan
emocjonalny. Dzien w dzien znecal sie psychicznie nad cala rodzina,
ponizajac bardzo JA, jej siostre i matke (czasem bylem cichym swiadkiem).
Usprawiedliwiany jednak wciaz przez matke, ze jest chorym czlowiekiem i
nalezy mu darowac. Raz sie zdarzylo, ze JA uderzyl piescia w twarz. Sliwa i
rozciety luk brwiowy. Pojechala na obdukcje, zeby cos wreszcie z tym zrobic.
Wszystko sie jednak "rozeszlo po kosciach". Od kiedy mieszka ze mna, uklady
miedzy NIA i ojcem ulegly naprawde znacznej poprawie. Bynajmniej nie jest
tego powodem fakt, ze ze mna zamieszkala, ale wlasnie jakos tak sie zlozylo,
ze od kiedy studiuje, ojciec ja wyraznie faworyzuje i nawet powiedzialbym,
ze czuje przed NIA respekt. Ja raczej nie moglem nigdy narzekac na stosunek
JEJ rodzicow do mnie, ani ONA nie mogla narzekac na stosunek moich rodzicow
do NIEJ.
Nie wiem co jeszcze. Nazbieralo sie roznych problemow i dziewczyna pekla.
Czuje sie czesciowo odpowiedzialny za jej stan, bo zamiast ja wspierac to ja
ostatnio tylko wymagalem. Dlatego wlasnie chce wiedziec jak moge jej pomoc.
Nie chce stawiac diagnozy. Chce zrobic wszystko co w mojej mocy, zeby
odbudowac jej rownowage. Chce wiedziec jak sie zachowywac, co powiedziec,
zeby JA podniesc na duchu, czego unikac, zeby nie czula sie osaczona.
Pozdrawiam
Bartek
|