Data: 2007-06-17 17:51:12
Temat: Re: PODZIEKOWANIE
Od: michał <6...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Flyer wrote:
> michał; <f53hsn$j9n$1@inews.gazeta.pl> :
>
>> Flyer wrote:
>
>>> Żartujesz? ;)
>>
>> Ani trochę. Wszystkie układy rozwalają się tylko przez źle
>> "sporządzone" umowy albo przez niedotrzymywanie ustaleń przez
>> strony.
>> Dotyczy to tak samo relacji w biznesie, umowach o pracę jak i
>> wszelkich związkach. Cudzysłowu w "sporządzone" użyłem dlatego, że
>> w
>> związkach, gdzie prawo nie wymaga sporządzania umowy na piśmie,
>> najczęściej umowa ustalana jest w inny sposób (wraz z tymi przez
>> strony nieuświadomionymi).
>> Nie każdy zakochany ma świadomość, że obiecując swojej oblubienicy
>> szczęście za to, żeby z nim była przez długi okres czasu -
>> faktycznie
>> wyartykułował umowę między nimi na ten okres. To jest istotne
>> zdarzenie w relacji dwóch osób. Wystarczy, że później partnerka
>> wyraźnie nie czuje się szczęśliwa i ma słuszną pretensję odowołując
>> się jednak do tej niepisanej umowy właśnie. Przyczyna? Źle
>> sporządzona umowa. Nie uwzględnia, nie przewiduje szczegółów, jakie
>> mogą się w trakcie wykonywania umowy zdarzyć.
> Ja to akurat do tego ustępu o umowie dot. poleceń. A Twój sposób
> podejścia ćwiczyłem jakiś czas temu, chyba na pss. Nadaje się do
> analizowania, ale nie do syntetyzowania, przynajmniej takie jest
> moje
> zdanie.
Nie rozumiem tutaj zwrotu "nie nadaje się do syntetyzowania". Jeśli
syntetyzowanie jest tożsame z praktykowaniem, to ja się stanowczo
sprzeciwiam. Staram się stosować takie podejście od wielu lat. To co z
tego, ze nie wszystkie "umowy" trwają, kiedy wiem, że myślę w dobrym
kierunku. Jak mi się coś rozwali, to szukając przyczyn niepowodzenia
zaczynam od analizowania jakości "sporządzonej umowy". Kiedyś, dawno
temu, w podobnych sytuacjach nabierałem przekonania, że ze mną jest
coś nie tak, że ludzie są źli a nawet podli, bo nie przejmują się w
ogóle, że zostałem sam z jakimś problemem, a rząd źle rządzi i fiskus
zabiera moje pieniądze, złodzieje mnie okradli, samochód mi się zepsuł
(a miał się nie psuć) i nikt mnie, kurwa, nie kocha...
A przy podejściu, o którym mowa, sprawdzasz, czego w "umowie" nie
przewidziałeś, a powinieneś. I widzisz wtedy jak na dłoni, że te
wszystkie bzdury powyżej, to nie jest prawda. Płakałeś niepotrzebnie,
bo nie rozumiałeś, co się rozgrywa.
Więc im bardziej się potłukłeś, tym bardziej przyłożysz się do
sporządzenia kolejnej umowy.
Takie jest moje zdanie.
--
pozdrawiam
michał
|