Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Pantoflarz - długie

Grupy

Szukaj w grupach

 

Pantoflarz - długie

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 26


« poprzedni wątek następny wątek »

11. Data: 2002-07-21 05:20:47

Temat: Re: Pantoflarz - długie
Od: "Lori" <l...@g...info> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Qwax" <...@...q> napisał w wiadomości
news:25431-1027150655@213.17.138.62...

> Są tylko dwa miejsca: Psychiatra!!! i adwokat - aby rozwiązać
> nieskonsumowany związek

skoro zwiazek nieskonsumowany to czemu Marek na innej grupie pisze ze ma
dzieci??
ja bym jednak sugerowala psychiatre

Lori


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


12. Data: 2002-07-21 07:31:40

Temat: Re: Pantoflarz - długie
Od: Alex Jańczak <o...@z...com.pl> szukaj wiadomości tego autora

Nie wiedzieć czemu l...@g...info napisał(a) na grupę:

>> Są tylko dwa miejsca: Psychiatra!!! i adwokat - aby rozwiązać
>> nieskonsumowany związek
>
> skoro zwiazek nieskonsumowany to czemu Marek na innej grupie pisze ze
> ma dzieci??
> ja bym jednak sugerowala psychiatre

Moze to opowiadanie (sic!) to zapis "początków", a staż jest dużo
dłuższy?

Olka(nie sądźcie, abyście...)
--
**/|_/|*******************************
*( oo_ Olka(głupia[TM]) }:->[=3 *
* \c/--@ *
* http://www.olka.zis.com.pl *********

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


13. Data: 2002-07-21 12:51:32

Temat: Re: Pantoflarz - długie
Od: "arcu" <a...@a...ll.pl> szukaj wiadomości tego autora

> Pomijając treść (trudno mi w coś takiego uwierzyć - to jest jakiś
koszmar!),
> masz talent do pisania - to naprawdę dobry kawałek prozy. Jestem pod
> wrażeniem.

Ja rowniez jestem pod wrazeniem i z przyjemnoscia doczytalem do konca.
A co do tego ze trudno cos w takiego uwierzyc... to moj brat cioteczny
rowniez z zona mieszka u tesciow, z tym ze juz maja 6 letnia coreczke i sa
oczywiscie po koscielnym, ale sytuacja jest podobna, a nawet gorsza bo humor
tescia jest zupelnie nieprzewidywalny, z tesciowa jeszcze w jego przypadku
da sie zyc :-)
A sytuacja tuz przed slubem.... Huh, nie ma sensu komentowac - koszmar.

arcu
a...@l...pl



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


14. Data: 2002-07-21 14:08:17

Temat: Odp: Pantoflarz - długie
Od: "Sandra" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Marek <s...@p...fm> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:ah6iqe$7h7$...@n...tpi.pl...

Kurcze przetrawiłam to:-( to nie może być prawda ,wszystko wyciełam
,dlaczego? bo jest tylko jedna rada wg. mnie, jak Ty tam trafiłeś ? te
kobiety powinny się obie leczyć i to całkiem poważnie mówie .A Ty
prawdopodobnie też potrzebujesz jakies dobrej porady specjalisty chyba,że
jesteś na tyle silny,że dasz nogę z tej krainy kretynizmu.

wybacz ale nie potrafię sie powstrzymać , napisałam najdelikatniej jak
potrafię bo myśli moje były ??? Jesteś albo bardzo jeszcze silny psychicznie
albo wymyśliłeś historyjkę, z treści jaką ty przedstawiasz wynika,że wcale
nie jesteś chory, jesteś tylko jak bomba, która ręcze Ci,że wybuchnie oby
tylko ten wybuch nie doprowadził do tragedii.

Sandra


Sandra


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


15. Data: 2002-07-22 06:21:24

Temat: Re: Pantoflarz - długie
Od: "Marek" <s...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

Z parodniowym opóźnieniem dziękuję wszystkim,
którzy chcieli przebrnąć przez kawałek życiorysu
mojego "bohatera". :)
Chciałem się dowiedzieć, co przeciętnie inteligentny
człowiek bez obciążenia emocjonalnego zrobiłby dalej
na podstawie tak rozpoczętego małżeństwa.
Oczywiście nie chcę tłumaczyć stanu paroletniego
otępienia umysłowego narratora gorącym uczuciem
zakochania do małżonki, czy też poczuciem
odpowiedzialności związanym z przysięgą małżeńską
- z pewnością coś mu dolega, i kolejny akapit
- zgodnie z podpowiedziami w odpowiedziach
- będzie się rozpoczynał od wizyty obecnego
frustrata u odpowiedniego lekarza.
Podobno najlepiej znaleźć sobie inny obiekt
do wzdychania, ale to raczej nie ta grupa. ;)
Przepraszam tych, których niecelowo
wprowadziłem w błąd - jak zaznaczyłem był to
tylko początek opowiadania opisujący sytuację na kilka lat
przed obecnie nieubłaganie następującym zakończeniem.
Nie chciałem zamieszczać całości - głównie ze względu
na osoby łączące się z netem przez modem,
jak również ze względu na mniej przyjemne dalsze losy
i związane z tym ryzyko utraty wiarygodności
części grupowiczów - co i tak już miało miejsce.
Ponadto całość nie jest jeszcze wykończona
i gotowa do publikacji - brakło mi humoru,
aby nim zrównoważyć nastrój ewentualnych czytelników.
Co tu zresztą ukrywać - sam stawiam się
w nienajlepszym świetle, a po co mam sobie psuć
opinię na alt.pl.milosc.kacik-zlamanych_serc. :-))
Lepiej, aby pozostało, że do czasu jestem
tolerancyjny aż do bólu. : )
Nie jestem masochistą (?!),
w związku z tym ciężko jest mi "wymyślać"
i wstukiwać takie dla mnie smutne tematy.
Obecnie sytuacja jest troszkę inna - gorsza dla dzieci
- jak zauważyła jedna kojarząca adresy e-mail osoba.
Przy okazji tłumaczę - po pół roku od ukazanego fragmentu
"dopisałem" kościelny, a dzieci są ochrzczone
i pewnie niedługo pójdą do komunii (i do Częstochowy)
- ale to już ma kto pisać (wiem - też nie wierzyłem,
że znajdzie się chętny na piękną kobietę z trójką dzieci).
Poprawiłem zdanie dotyczące szkoły - faktycznie z pozostałą
treścią mogła się kojarzyć jako szkoła podstawowa,
tymczasem była to szkoła policealna.
Dla poprawienia humoru - klawiatury co prawda
są odporne na wilgoć, ale obecność NaCl na stykach
powoduje utratę gwarancji - bądźcie więc uśmiechnięci,
gdy coś stukacie. Ewentualnie wydajcie dwie dychy
na nową, a nie żądajcie naprawy gwarancyjnej
- ekspertyza kosztuje więcej.

Pozdrawiam wszystkich
Marek

P.S.
Przy okazji: chętni mogą mojego posta wydrukować
i straszyć nim ewentualnych chętnych do wspólnego
mieszkania z teściową.

Marek




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


16. Data: 2002-07-22 08:13:41

Temat: Re: Pantoflarz - długie
Od: "qrczak" <q...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Marek" <s...@p...fm> napisał w wiadomości
news:ahg8ds$ibv$1@news.tpi.pl...
> Z parodniowym opóźnieniem dziękuję wszystkim,
> którzy chcieli przebrnąć przez kawałek życiorysu
> mojego "bohatera". :)
A mnie się bardzo podobało, choć wcale nieoptymistyczna to była opowiastka.
I sądzę, że stanowi znakomity materiał dla przyszłych chętnych do
zamieszkania z teściami, a z osamotnioną teściową szczególnie. Hm... i
ciekawi mnie ciąg dalszy, nawet jeśli nie jest tak optymistyczny.
Innym zapewne łatwo krytykować i dawać dobre (sic!) rady. A zaiste ciekawe,
jakby sami się w podobnej sytuacji zachowali.

Pozdrawiam serdecznie i Ciebie, i wszystkich. Jeszcze tu wrócę
Qr


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


17. Data: 2002-07-22 09:50:58

Temat: Re: Pantoflarz - długie
Od: "Marchewka" <i...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Marku! Pisz dalej!
Pozdrawiam :)
Iwonka


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


18. Data: 2002-07-22 11:25:55

Temat: Re: Pantoflarz - długie
Od: "Tashunko" <like_anais(dislike_spam)@poczta.onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Marchewka" <i...@w...pl> napisał w wiadomości
news:ahglmr$3j9$2@news.tpi.pl...
> Marku! Pisz dalej!
> Pozdrawiam :)
> Iwonka

Pisz , pisz ... czyta się jak nieźle , a nawet ze sporym
zaciekawieniem :) Ale... raczej wypisz się z tego " pokręconego "
mocno układu!!!

Pozdrówka!
Joanna

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


19. Data: 2002-07-22 12:59:30

Temat: Re: Pantoflarz - długie
Od: "Sokrates" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Marek" <s...@p...fm> napisał w wiadomości
news:ahg8ds$ibv$1@news.tpi.pl...


> Przy okazji: chętni mogą mojego posta wydrukować
> i straszyć nim ewentualnych chętnych do wspólnego
> mieszkania z teściową.


Mój brat kiedyś mi powiedział, zanim jeszcze wypowiedziałem
sakramentalne TAK, ze nie żenisz się z wybraną przez ciebie
kobietą, tylko z jej matką, czyli teściową. Nie przypominam
sobie, żebym wtedy jakoś głębiej rozmyślał nad tymi jego
słowami, w końcu byłem doszczętnie zakochany, za nami było
wiele lat wspólnego chodzenia, poznawania się itd. Po ślubie
mieszkaliśmy pierwsze lata "Z" moją mamą, teraz mieszkamy
"U" teściów. Zaznaczam "subtelną" różnicę między mieszkaniem
z kimś a u kogoś. W naszym przypadku wszyscy są na
wystarczająco wysokim poziomie, żeby takie układy mogły
zaistnieć i trwać bez znaczących szkód dla naszej rodziny
Wytłumaczenie tego i opisanie całościowo przekracza moje
możliwości edycyjne. W każdym razie tak jest. Dzisiaj, gdy
wracam myślami do tamtej rozmowy i czytam tutejsze watki,
myślę, że jest w tym ukryta NIESTETY głęboka prawda, czego
twoja książka jest najwyraźniejszym przykładem. I nie myślę
wyłącznie o tym, że z teściami nie można lub nie powinno się
mieszkać, tylko właśnie o tym, że równolegle z naszym
zakochaniem powinniśmy posiadać umiejętność i świadomość
potrzeby poznania naszych przyszłych rodziców i osiągnięcia,
jeśli to możliwe wystarczającej wzajemnej akceptacji i nie
powinno się tego poznania lekceważyć ani ponaglać. To jest
bardzo ważne dla każdego związku i można by teraz dywagować,
że największa miłość jest niezniszczalna i nie ulega żadnym
destrukcyjnym czynnikom zewnętrznym. A to jest nie prawda,
ponieważ mówiąc o tej wielkiej miłości ma się na myśli to,
co teraz i nie jest się świadomym, że jest to nieuchronnie
stan zmienny, przeobrażający się i ewoluujący i nie da się
tkwić w miejscu. Poza tym nie zawsze zamieszkanie osobno
gwarantuje pewny sukces przetrwania, ponieważ można zatruwać
sobie życie również na odległość oraz łatwo można się
"przejechać" na częściowo niezauważalnej rzeczy jaką jest
brak wystarczającej dorosłości partnera do stanowienia
samodzielnej istoty, oderwanej od własnej matki. Można mieć
dowolnie dużo lat i nadal pozostawać pod względem
emocjonalnym, uczuciowym i innym dzieckiem własnej matki
stawiając ją wyżej gdzieś tam wewnątrz siebie ponad własną
żonę/męża, co przy wspólnym zamieszkiwaniu może przynieść
fatalne skutki dla prawidłowego obrazu i funkcjonowania
rodziny. Może tak na prawdę i nieświadomie zakochujemy się w
jednej osobie, ale pobieramy się z całą rodziną. Nie
potrafię jakoś tego opisać, więc starczy i niech będzie to,
co jest.
Darek.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


20. Data: 2002-07-22 13:59:32

Temat: Re: Maminsynek
Od: "Qwax" <...@...q> szukaj wiadomości tego autora

[ciach] - wszystko - bo co tu komentować - głębokie i prawdziwe
zgadzam się ale...

jest heden drobiazg na który zwrócić muszę uwagę:

"Nosimy w sobie Naszych rodziców (wychowawców)" - i od strony
genetycznej i wpojonych nam wartości (umiejętności/ stylu życia/...) i
tu powstaje pytanie gdzie, przy życiu w gospodarstwie samodzielnym,
jest granica pomiędzy "mamusi-synkiem" (- cureczką) a Osobą mającą
wpojone takie same zasady życia jak Mamusia.

Wot kakoj problem!!

Pozdrawiam
Qwax


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . [ 2 ] . 3


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Badania psychologiczne w trakcie rozwodu
Kto jest winny? - dlugie
wolontariat
Sokrates o spamie.
lojalność wobec partnera

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »