Data: 2006-09-02 15:55:28
Temat: Re: Paranoja: problem grupowych politykerow, pewnego radia i rzadzacejkoalicji
Od: "el Guapo" <e...@v...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> el Guapo napisał(a):
>
> (ciach) LOL!
>
> Nic dodac, nic ujac - myslenie fanatyka-paranoika.
>
>
Znaczy - gdy widzę populację roślinożerców i skłaniam się ku przyjęciu
założenia, że zapewne istnieje populacja drapieżników na niej żerująca, to
jestem paranoikiem?
I tak mi za pewne nie uwierzysz, ale IMHO ze wspomnianego już przeze mnie bon-
motu: "nie można być jednocześnie lewakiem, uczciwym i inteligentnym",
przytłaczająca większość lewaków nie spełnia warunku trzeciego. Lewactwo
głównie nie łączy żaden spisek zawiązany w celu żerowania na społeczeństwie,
tylko współdzielenie wiary w pewne utopie. I tutaj podzielam opinię tow.
Lenina, który nazwał ich 'pożytecznymi idiotami', z tą różnicą, iż pożyteczni
oni byli dla tow. Lenina (i innych lewako-cyników), z mojego punktu widzenia
są oni 'idiotami szkodliwymi'.
Wiktor Suworow w 'Akwarium' wspomina o 'Wikingach' i 'Chartach'. W 'układzie'
są ewentualnie Wikingowie - ich sama śmietanka, wokół których biega
zgraja 'Chartów', którymi 'Wikingowie' się wysługują. Kapitan na statku jest
jeden i musi umieć utrzymywać subtelną równowagę pomiędzy zaspokajaniem
potrzeb/żądań załogi, a trzymaniem jej w posłuszeństwie - oto jest IMHO tak na
prawdę sztuka rządzenia. Te same reguły daje się zaobserwować czy to w
wydziale zakładu pracy, czy w mafii - różnicą jest jedynie stawka i
akceptowane metody gry. Im wyższa stawka, tym akceptowane są bardziej ostre
metody.
Dzieli nas wiara w to, iż Tobie wydaje się, iż 'lud' w warukach demokracji
kontroluje 'Wikingów', zaś ja jestem przekonany, iż owszem - za
bardzo 'Wikingowie' pały przegiąć nie mogą, bo lud ich strąci (każda władza
jest uzależniona od ludu), ale to lud jest wodzony za nos (i ekspolatowany)
przez 'Wikingów' i troszczy się o lud tylko tak minimalnie, jak to absolutnie
niezbędne, aby nie spowodować jego wybuchu, jednocześnie starają się go
eksploatować ile się tylko da. No - OK nie aż 'ile się tylko da' - tak, jak
mafia haracz pobiera przecież także nie z wszystkich, a tylko z najbardziej
dochodwych dziedzin, takoż i 'układ' pozostawił sobie najbardziej dojne kąski
z paliwami w pierwszym rzędzie. Nierzadko nawet słabo się z tym kryjąc: patrz
kariera A. Olechowskiego, który się współpracy ze spec-służbami wcale nie
wypierał.
Osobnym jeszcze zagadnieniem jest cóż należałoby z tym począć i czy jest
to 'złe'. Nie wiem, czy jesteś świadomy jakie motywacje stały za podniesieniem
sprawy lustracji przez JKMa za pierwszym razem - w 1992. Nie chodziło o żadne
polowanie na czarownice, czy odsunięcie 'Wikingów' od władzy, bo są to
jednostki z największymi jajami - jakkolwiek by ich moralnie nie oceniać.
Chodziło o to, aby ujawnić agentów po to, aby uniemożliwić szantażowie ich
ujawnieniem agenturalności w przyszłości. Jeśli o zdradzie żony Kowalskiego
wiedzą wszyscy włącznie z samym Kowalskim, to próba szatntażowania Kowalskiej
przez Malinowskiego ujawnieniem jej flirtu jest pozbawiona sensu.
Szantażowanie Kowalskiej ujawnieniem jej romansu ma sens dopóty dopóki
Kowalski nic o nim nie wie.
Pozdrawiam paranoicznie
EG
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|