Data: 2003-10-03 09:08:15
Temat: Re: Piękna i... mniej piękna :)
Od: Paweł Niezbecki <s...@a...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
kohol
<k...@W...onet.pl>
news:3dd0.00000f0e.3f7d2e6a@newsgate.onet.pl:
> Paweł:
> > Kilkakrotnie spotkałem się u atrakcyjnych kobiet z opisywaniem swoich
> > nieobecnych nieatrakcyjnych przyjaciółek jako atrakcyjnych i nie jestem
> > pewien, z czego to wynika.
> > To nie był jedyny tego rodzaju przypadek.
> > Jak myślicie, skąd się to bierze?
>
> Znam to. Ja widze kobeitę jakby _całą_, doceniam np. oryginalność jej
> urody, uśmiech itd. Mojemu facetowi wystarczy, żeby miała krzywy nos czy
> pieprzyk na środku brody - od razu to wychwytuje. Inna sprawa to odmienny
> gust. No i podobnie jak u Kaśki - jemu sie podoba Jennifer Aniston, mnie
> Courtney Cox :)
Może czasem tak to właśnie należy tłumaczyć, chociaż przynajmniej w moim
przykładzie brak atrakcyjności był naprawdę uderzający.
Bardziej obiecujące wydają mi się jednak dwa inne tropy:
a/ ogólna skłonność do pewnego naginania rzeczywistości, czynienia jej
lepszą, niż faktycznie jest, jak wówcza gdy się mówi, że było gdzieś _miło_,
mimo że było nudno jak jasna cholera, albo gdy jedna dojrzała kobieta zwraca
się do drugiej dojrzałej kobiety per "dziewczyno" (lub gdy łącznie określają
się jako "dziewczyny"). W prawdziwym przykładzie, który przytoczyłem, użycie
słowa "dziewczyna", też wydaje mi się znamienne - bierze ono jakby w lekki
nawias umowności słowa "bardzo atrakcyjna" (obie kobiety były
trzydziestoparoletnie).
BTW gdy chce się podkreślić czyjąś atrakcyjność pozaseksualną raczej nie
używa się określenia "atrakcyjna", czy może się mylę?
b/ to, o czym napisała Tris - atrakcyjna wydaje się przy nieatrakcyjnej
jeszcze bardziej atrakcyjna. Wówczas zastanawiające mnie zachowanie
atrakcyjnej byłoby przewrotnym, dodatkowym zasygnalizowaniem tego kontrastu.
P.
|