Data: 2002-01-28 14:30:20
Temat: Re: Po takim zeznaniu LEKARZY to ja juz nie mam wiecej pytan...
Od: Piotr Kasztelowicz <p...@a...torun.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On Sun, 27 Jan 2002, Cezar Cichocki wrote:
> Tomek, zrozum - ja NIE oskarżam lekarzy - po prostu jestem tak samo
> zszokowany jak Ty i usiłuję jakoś zracjonalizować całą sprawę.
> Osobiscie NIE WIERZĘ że lekarz pogotowia dopuścił się zabójstwa za
> pieniądze - nie mieści mi się to w głowie! Uwierzę dopiero wtedy kiedy
> zobaczę prawomocny wyrok sądowy poparty wiarygodnymi opiniami biegłych
> Medycyny Sądowej.
a ja rzucam taka hipoteze ktora powinna byc sprawdzona takze jak
sadze przez Pana gen. Rapackiego, ktory sprawia wyglad czlowieka
bardzo rozsadnego, ze to moglo byc tez tak. A propos - moja hipoteze
wytaczam po dokladnym przygladnieciu sie dyskusji na ten temat w programie
linia specjalna prowadzonego zreszta jak sadze bardzo obiektywnie przez
red. Piotra Krasko i tego, co mowiono na ten temat w mediach - osobiscie
w tej sprawie nie mialem udzialu jak wiekszosc dyskutantow tej grupy.
1. w lodzkim pogotowiu nie bylo w ogole zespolow wyjazdowych - czyli
takich ktore jezdzily wylacznie do zachorowan - to bylo w tym
programie powiedziane
2. To jakie byly? Byly karetki R z anestezjologiem i respiratorem
i tutaj uzycia srodka zwiotczajacego (widocznie byl tanszy pawulon
zamiast np. drozszej chlorsuccyliny czy czegos jeszcze nowszego)
nie budzilo watpliwosci bo przy intubacji sie go stosuje a potem
za chorego oddycha maszyna
Jako drugie byly karetki wypadkowe czyli "W". I teraz trzeba
sie dowiedziec jak taka karetka wygladala i kto w niej jezdzil.
Z grubsza zakladam,ze byly to takie same karetki jak R tylko
bez respiratora (najdrozszy element wyposazenia) i bez anestezjologa
ale jak rozumiem z programu wszyscy lekarze w nich jezdzacy umieli
intubowac.
Dalsze pytanie nalezy zadac zatem do kogo jezdzily karetki W?
Zalozmy ze generalnie do zachorowan (przeciez nie R) i niby
do "lzejszych" wypadkow, jesli poszkodowany samodzielnie oddychal
(ha, ha w momencie wezwania).
Moja hipoteza jest taka i nalezy ja sprawdzic, otoz nie twierdze
ze tak bylo ale moglo tak byc, ze jak zabraklo R-ki to do reanimacji
zwlaszcza do pacjentow "mniej rokujacych" posylano karetki W,
ktore intubowaly=podawaly pawulon i probowaly ratowac zycie tym
co mialy = worek ambu. Zdaje sie, ze jedna z pacjentek tak uratowana
byla w tym programie red. Kraski przedstawiona. Czesc moglo
sie nie udac uratowac. Jesli tak to mozna sprawdzac w kosciach
zmarlych czy byl pawulon ale to nic nie wniesie jesli sie nie
dojdzie co tak na prawde te karteki W robily? Ktos zna odpowiedz.
Bo jesli w razie braku "wolnej" R-ki posylano karetke W, ktora
musiala reanimowac "bez respiratora" i tam lekarze intubowali
albo probowali intubowac aby uratowac zycie to oskarzanie
ich, ze zabijali pawulonem jest chyba niegodziwe,
nie dziwi Was, ze w tak bulwersujacej sprawie aresztowano
dwoch lekarzy ale nie postawiono im zarzutu zabojstwa ani
nawet nieumyslnego spowodowania zgonu. O zabojstwach pisza
tylko i to niektore media!
Pozdrowienia
P.
----
Piotr Kasztelowicz <P...@a...torun.pl>
[http://www.am.torun.pl/~pekasz]
|