Data: 2002-05-21 15:39:52
Temat: Re: Postepowanie z umierajacym
Od: "magdaz" <z...@c...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Piotrek Z." <b...@b...pl> napisał w wiadomości
news:acd170$i1p$1@news.tpi.pl...
> Chodzi o moją 86-letnią babcię. Jak to zostało definitywnie stwierdzone
przez
> lekarzy zostałow jej kilka dni życia.
> W obecnym stanie jest w zasadzie nieprzytomna, nie przyjmuje pokarmów i
wody
> (nie połyka).
> I tu jest właśnie problem. Przez kilka dni miała podłączoną kroplówkę.
> Zdania jednak są podzielone - jeden lekarz radzi ją odłączyć,
> inny wręcz przeciwnie mówi, że odwodnienie spowoduje większe cierpienie.
> Dodatkowym problemem są odleżyny. Widać, mimo braku przytomności, że
jednak
> powodują cierpienie.
> Pytania zatem są takie:
> -czy stosować kroplówkę
> -co można użyć na odleżyny
> -jakieś inne metody złagodzenia cierpień
> Jak sami rozumiecie sprawa jest pilna :-(
> --
> Piotrek Z.
>
9 mies. temu przezylam cos podobnego w zwiazku z moim dziadkiem. Dziadek
mial bardzo zaawansowane stadium raka i dostawal bardzo duzo morfiny tak
wiec nie bylo z nim kontaktu praktycznie wcale. Moja babcia poniewaz bardzo
go kochala, robila mu specjalny kleik z bananow z jajkiem i wciskala mu
prawie na sile a jak juz nie mogl jesc to dostal kroplowke. Od razu bylam
bardzo przeciwna kroplowce bo jak wiadomo wzmacnia organizm ( nie likwidujac
choroby oczywiscie). Niestety przekonanie rodziny do tego, zeby nie dawac
dziadkowi kroplowki i zeby mogl w koncu w spokoju od nas odejsc zabralo mi
troche czasu.
Wiem, ze taki wywod nie dostarcza Ci zbyt wielu szczegulow, nie jestem
lekarzem, ale na moj rozum, kroplowka wzmacniajac organizm przedluzala
agonie, cierpienie nieprzytomnego juz i tak dziadka oraz wykanczala
psychicznie pol rodziny, nie mowie tutaj o zmeczeniu zwiazanym z opieka nad
dziadkiem ale z bezsilnym patrzeniem na to w jakich ciepieniach odchodzi.
Jesli chodzi o odlezyny to masci raczej nic nie dawaly bo wybroczyny byly na
prawde ogromne. Moja babcia starym sposobem zbierala liscie babki (takie
lekko omszale, dosyc duze), robila z nich oklady i zawijala lekko bandazem.
Bardzo czesto je zmieniala. Wedlug niej udalo jej sie zalagodzic kilka
wiekszych ran, ale w stanie w jakim byl dziadek raczej trudno mi sie
wypowiadac na ten temat.
magda
|