Data: 2004-08-23 11:37:58
Temat: Re: Potrzebuje pomocy
Od: "Margola Sularczyk" <margola@won_spamie.ruczaj.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "T.N." <x...@g...pl> napisał w wiadomości
news:cg2gpi$des$1@inews.gazeta.pl...
>
> Użytkownik "Margola Sularczyk" <margola@won_spamie.ruczaj.pl> napisał w
> wiadomości news:cg2dta$cvv$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Ech... nie pozostaje mi widać nic innego jak jeszcze raz zacytować
fragment
> postu R:
>
> "No i niestety przyznala sie, ze jednak jestem produktem zastepczym po
> zerwanej milosci z bylym"
>
> Jeżeli naprawdę nie rozumiesz znaczenia słowa "przyznać się" i tarktujesz
> powyższą wypowiedź jako jego domysły to żal mi Ciebie.
Domysły. Mój domysł dotyczy użycia czasu teraźniejszego "jestem" zamiast
przeszłego "byłem".
Właśnie znowu
> popisujesz się tym, że niby to właśnie Ty wiesz lepiej co się dzieje u
niego
> w domu i (o zgrozo!) kwestionujesz jego własne wypowiedzi. Doprawdy chcesz
> wszystkim pokazać "co autor miał na myśli" wmawiając mu brak wiary w
siebie?
Nie wmawiam, nie wierzy w siebie.
> Dla mnie słowa "żona przyznała się, że jestem produktem zastępczym" są
> jednoznaczne. Z TYM NIE MOŻNA DYSKUTOWAĆ i wmawiać autorowi, że to mu się
> tylko wydawało.
Jeżeli tak mu powiedziała, zgadzam się z Tobą.
> Są różne teorie na temat życia w związku. Jedni twierdzą, że należy sobie
> dawać wolność, inni wręcz przeciwnie, że należy zawsze delikatnie patrzeć
na
> ręce drugiej osoby. Nie ukrywam, że należę do tej drugiej grupy. Nie, nie
> chodzi tu o brak tak gloryfikowanego przez niektórych zaufania tylko o
> świadomość ludzkiej ułomności i niedoskonałości.
W sumie trudno mi się z Tobą nie zgodzić w kwestii ułomności i
niedoskonałości. Niestety. Ale i tak uważam za kluczową kwestię zaufanie w
związku. Kontrola, nawet "delikatna", jest brakiem zaufania.
Widzę, że za wszelką cenę
> próbujesz przypisać mi etykietę szowinisty i egoisty, ale chyba nie
> rozumiesz moich intencji. W związku IMO obydwie osoby powinny się nawzajem
> wychowywać. I doprawdy nie ma znaczenia, kto komu wkłada pluskwy lub
patrzy
> na ręce. To jest tylko moja propozycja małżeńskiego (obustronnego!)
układu.
Nie przyjęłabym układu z inwigilacją. Wzajemne wychowanie polega wyłącznie
na obdarzaniu zaufaniem i budowaniu zaufania.
>
>
> W świetle FAKTÓW spotykała się z nim w tajemnicy przed mężem i wiedząc
> doskonale o tym, że rani go w ten sposób. Sugeruję jednak, żebyś czytała
> dokładniej.
No spotyka się z nim. Rozmawia. I co? W czym łamie przysięgę składaną przed
Bogiem? Zwłaszcza, że później poinformowała męża. Lojalnie.
> W tej sytuacji liczą się uczucia. Konkretnie zachowania (których R nie
> opisuje) mają już mniejsze znaczenie.
Nieprawda. Konkret to konkret. Emocja nie jest konkretem.
> Jeśli ktoś nie mógł przeczytać ze zrozumieniem kilku prostych zdań i w
> dodatku dorabia sobie do tego ideologię typu: "on nie ma wiary w siebie",
> "wydaje mu się..." itp. to nie wiem o czym tu dyskutujemy. Rozmawiajmy o
> tym, co R napisał, a nie o tym, że w Twojej naciąganej interpretacji
"autor
> wygląda Ci na człowieka TOTALNIE pozbawionego wiary w siebie". Byłoby
> prościej, gdybyśmy rozmawiali o faktach, a nie o tym jak według Ciebie
autor
> "wygląda"...
Fakty w niczym nie usprawiedliwiają Twojego ataku na żonę R.
> > >Mają się rozstać
> > > ot tak sobie, bo żonie nagle się zachciało byłego faceta? Człowiek
> > powinien
> > > być odpowiedzialny za swoje decyzje.
> >
> >
> > Co ty tam pisałeś/łaś o rozumieniu tekstu? I o interpretacjach w
> poprzednim
> > wątku?
>
> Nie moja droga, tutaj to właśnie Ty dorobiłaś sobie interpretację o braku
> wiary w siebie.\
Ponawiam pytanie: gdzie napisał, że wróciła do byłego faceta i że się z tego
tytułu z nim rozstaje? Skoro już tak obstajesz przy absolutnym braku
interpretacji?
> > "Owszem, potrzebna jest jeszcze tylko precyzyjna, dokładna i konkretna
> > definicja PROBLEMU odczytana z odpowiedniego POSTA, a nie
> > wymyślona według swoich przekonań". (zmiany wielkimi literami)
>
> Problem odczytany z odpowiedniego posta na pewno ma niewiele wspólnego z
> brakiem wiary w siebie, a juz na pewno nie jest to temat przewodni do
> dyskusji, którą zapoczątkował R.
Wg mnie jest kluczowym. R. ma naprawdę spory brak wiary w siebie.
>Akurat grupy dyskusyjne są
> przede wszystkim od wyrażania własnych poglądów na świat, życie i wiele
> innych mniej lub bardziej istotnych spraw. Czym innym jest daleko idące
> wnioskowanie o tym co się dzieje z autorem tematu (czyli przypisywanie mu
> braku pewności siebie) i przyporządkowywanie całej sytuacji właśnie do
tego,
> wymyślonego sobie poglądu.
Liczą się emocje, to co napisał nie ma większego znaczenia ;P
Serio mówiąc - pytał o to, co myślimy o tym, co napisał. Ja myślę właśnie
tak.
>Smutne
> jest, że niektórym trzeba swoje wypowiedzi po kilka razy tłumaczyć.
A nie smutne. To uczy argumentacji i dyskusji. Cieszę się, że mamy odmienny
pogląd. To jest twórcze.
Margola
|