Data: 2005-07-05 20:51:20
Temat: Re: Poznałem ją w multikinie...
Od: Marccel <m...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Jerzy Turynski wrote:
> Absolutnie NICZEGO _debilu_ się nie nauczyłeś...
Ok, nie biorę tego do siebie ;)
Ale gdyby jednak okazało sie, ze czegos tam kiedys sie nauczyłem,
to naprawdę wołałbym sie tego natychmiast pozbyc ;)
> Marccel: jeszcze nigdy nie widziałeś
Ach, rozgryzłes mnie. Tak serio filmy mnie nie interesuja
Zwykle są nudne i zawsze za długie (lepiej sie zdrzemnac i cos sobie
przysnic, serio)
Moze dlatego, ze widze jedynie to, co sam doświadczyłem i nic więcej
A moze dlatego, ze oczy juz nie te, męczę sie i szybko zasypiam?
Ale jest cos, do czego filmy (i nie tylko) MNIE się przydaja -
poznawanie ludzi
>[...]
> Wiesz, że to, czy jesteś człowiek myślący, czy "mają uszy a nie słyszą,
> mają oczy a nie widzą" można poznać już po jednym zdaniu/pytaniu, jakie
> zadałeś?
> Takie pytanie << Moglibyście mi polecic jakis godny uwagi film o Miłości?>>
> może wygenerować wyłącznie osobnik z owej drugiej kasty...
Niewątpliwie nie jestem osobnikiem myslącym, zgadzam sie.
Doswiadczam jedynie 'przyjemnosci' poznawania ludzi, co Ty mi tu,
przyznaję, troszke jakby psujesz ;)
> Właściwe jest nie: <<który film (jest o tym i owym)?>>, a <<W jaki spo-
> sób PATRZEĆ (nie ważne na co), by cokolwiek REALNEGO zobaczyć?...>>
Tak, masz racje - to jest tez jest ciekawe. Ale nie sądziłem, ze mozna o
to, ot tak sobie, zapytac. Moze kiedys dojrzeje do tego, aby sie
odważyc. A moze nie bede czul potrzeby pytac o to, co własciwe.
> 'Miłość' a szerzej 'emocje', to pojęcie abstrakcyjne, jakościowo
> analogiczne do pojęć 'siły', czy bardziej chłopsko 'pogody'...
> Jak potraktujesz bodźcem ops zadasz pytanie o pogodę/siłę/miłość/czas
> itd. itp. takiemu imbecylowi jak niezbecki, to ci z miejsca odpowie,
> że "tu i tu to jest a gdzie indziej to tego nie ma..."
> Nawet jak go wytresujesz do powtarzania, że <<pogoda to jest zawsze,
> nawet wtedy, gdy dla chłopów "jej nie ma">> to będzie łaził i popisy-
> wał się swoją tresurą, tyle że DALEJ nie będzie to miało najmniejszego
> 'przełożenia' na jakiekolwiek inne pojęcie abstrakcyjne... Ergo: stan-
> dardowa 'tresura w wiedzy' niezbeckich czy von Braunów absolutnie ni-
> czego nie daje, bo i tak << są w stanie zobaczyć wyłącznie to, co i
> tak JUŻ wcześniej widzieli...>>
>
> Poniał choć trochę?
tttak.. ;-)
Ale... Ja pojmuje cos innego: jak dowiem sie od 'imbecyla jednego z
drugim', jak on sie zapatruje na ową abstrakcję, po chłopsku - w jakim
polu oddziaływań lubi orać, to byc moze przyblize sie do tej mozliwosci,
ze sie porozumiemy (lub nie bede sobie 'zawracał tym głowy')
A wiesz co najgorsze w tej abstrakcji? Realna samotność
Hahaha, żartowałem ;)
M.
|