Path: news-archive.icm.edu.pl!news.rmf.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!new
sfeed.gazeta.pl!news.internetia.pl!skynet.be!newsfeed00.sul.t-online.de!newsfee
d01.sul.t-online.de!t-online.de!newsfeed.tpinternet.pl!atlantis.news.tpi.pl!new
s.tpi.pl!not-for-mail
From: "Roman Płaskowiecki" <r...@g...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Praca a zdrowie... pomocy...
Date: Thu, 20 Nov 2003 15:18:32 +0100
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
Lines: 36
Message-ID: <bpiiha$pol$1@atlantis.news.tpi.pl>
References: <0...@n...onet.pl>
NNTP-Posting-Host: 195.116.31.98
X-Trace: atlantis.news.tpi.pl 1069337966 26389 195.116.31.98 (20 Nov 2003 14:19:26
GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Thu, 20 Nov 2003 14:19:26 +0000 (UTC)
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2800.1106
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2800.1106
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:240636
Ukryj nagłówki
> Pisze bo nie wiem co zrobic.Mam prace. Bardzo ją lubie. Ale pod wieloma
> wzgeldami nie da sie tam juz dluzej pracowac. Jest fatalna atmosfera.
Kazdy
> dzien urasta do rozmiarów horroru. Kosztuje mnie to sporo zdrowia.
Jak zatem możesz lubić taką pracę? Rozumiem, że lubisz swój zawód. Ja nie
cierpię swojego zawodu. Od 6 lat jestem informatykiem i pracowałem już w 10
chyba przedsiębiorstwach. Raptem raz trafiłem na miejsce pracy, które
lubiłem i które... zlikwidowano. Ale to tak na marginesie.
> Wiem ze
> jesli zrezygnuje teraz, nie bede miala pracy conajmniej przez nastepne pół
roku.
> Ale czy moje zdrowie nie jest wazniejsze niz półroczna wypłata??? Moze
ktos ma
> jakies rozwiazanie. Anka
Często miewałem dziury w życiorysie zawodowym i wierz mi, że nie jest wcale
łatwo. Pobódka o 1o.oo, śniadanie, kawka, papierosek, lektura "Przeglądu
Sportowego" (od deski do deski a siatkówka i żużel intersują mnie tyle co
zeszłoroczny śnieg) i co dalej? Kiedy jest ciepło i sucho mogłem czmychnąć
na motor a teraz? Przez tydzień dwa można przeżyć potem dostaje się kota.
Wracając do mojego poprzedniego postu. Moja dziewczyna, z którą mieszkałem i
pracowałem, i z którą mieliśmy się pobrać nie wytrzymała czegoś takiego
(brak pracy przez dłuższy okres) odbiło jej co spowodowało reakcję
łańcuchową - nie zapanowałem nad sobą (nie jestem damskim bokserem) i
nieszczęście gotowe, które niestety trwa do dziś. Ale to, jak to w moim
stylu, tak na marginesie.
Aniu! Szukaj pracy ale pozostań na razie przy tej.
Tak na marginesie - uff, ja też fikam z firmy, w której pracowałem raptem
miesiąc i od poniedziałku idę do nowej.
Pa, pa.
|